Valdas Ivanauskas: "Dinamo kontra Salzburg? Kiedy drużyny są na tym samym poziomie, wygrywa ta, która jest lepiej przygotowana w

Były litewski napastnik i trener Valdas Ivanauskas, który strzelał bramki dla Ukrainy i grał w Austrii, wypowiedział się na temat przeciwnika Dynama w play-offach Ligi Mistrzów.

Valdas Ivanauskas

- Valdas, pamiętasz wrzesień 1994 roku?

- Oczywiście, że tak. To był dobry mecz. Na boisku spotkaliśmy Olega Protasova, z którym skrzyżowaliśmy ścieżki jeszcze w ZSRR.

- Zepsułeś nam debiut na arenie międzynarodowej. Uświadomiłeś nam, że dawne zasługi ukraińskich piłkarzy nie grają w piłkę nożną.

- Patrząc na rozwój ukraińskiego i litewskiego futbolu, wyciągnąłeś słuszne wnioski. To co zrobił Szewczenko w Milanie, teraz Tsygankov i Dovbik piszą nową historię Girony. Gdyby można było przegrać tamten mecz w 1994 roku i dostać taki impuls do rozwoju futbolu na Litwie jak wy, byłoby to dla nas bardzo pożyteczne (śmiech).

- Ale koszykówka jest w porządku.

- Nie wszystko jest tak dobre, jak myślisz. Po zdobyciu medali na Igrzyskach Olimpijskich, Mistrzostwach Świata i kompletu medali na EuroBaskecie, nie zakwalifikowaliśmy się do Igrzysk 2020 i 2024. Musimy pracować. We wszystkich dziedzinach, także w piłce nożnej. Jestem zaskoczony, jak Ukraina może pokazywać wysokie wyniki w sporcie podczas wojny. Wydarzenia z 24 lutego 2022 roku zszokowały wszystkich. Trzymajcie się!

- Litwa bardzo nam pomaga. Dziękuję za to.

- Od pierwszych dni wojny otworzyłem drzwi mojego domu dla Ukraińców. Przyszło ich wielu. Był agent Artema Milevskiego Alexander Pankov (Milevskiy grał w Dynamie Brześć, kiedy pracował tam Ivanauskas - red.), trener młodzieżowej drużyny Dynama Ihor Kostyuk... Utrzymuję kontakt z wieloma Ukraińcami.

- Co robisz po pracy z reprezentacją Litwy?

- Twój telefon zastał mnie w szpitalu. Jest nieprzyjemny, poważny problem. Nie rozmawiajmy o tym. Wkrótce wyjdę i wrócę do pracy. Uczę młodych trenerów, wydajemy dyplomy różnych kategorii.

- Utrzymujesz kontakt ze swoimi byłymi klubami?

- Oczywiście. Odwiedzam je cały czas. Wymieniamy się doświadczeniami, wspominamy przeszłość z naszymi byłymi zawodnikami i przyjaciółmi.

- Co sądzisz o austriackim futbolu?

- Jest na fali wznoszącej. Widziałeś Mistrzostwa Europy. Austriacy pokonali Polskę i Holandię, a w wyrównanym meczu przegrali z Turcją w 1/8 finału. Ralf Rangnick stworzył świetny zespół. Znam go bardzo dobrze. Zmienił austriacki futbol, zbudował nowy system. Nawiasem mówiąc, pracował jako dyrektor sportowy "Red Bull Salzburg". Stamtąd przeniósł się do RB Lipsk.

W reprezentacji Austrii grają głównie zawodnicy z niemieckich klubów. A tam oczywiście grają tylko bardzo wykwalifikowani zawodnicy. Poziom drużyny narodowej jest bardzo wysoki.

- Czy możesz porównać austriacką Bundesligę z niemiecką?

- Nie, jest tam kilka silnych drużyn, "Sturm", "Salzburg", LASK, "Rapid", ale liga nie osiąga poziomu Niemiec. Drużyny, które wymieniłem, są o głowę wyżej od innych. Te są w środku tabeli. Salzburg dyktuje modę od lat. Wygrał dziesięć mistrzostw z rzędu. Ale w zeszłym roku Sturm ich pokonał. To interesujące. Porównałbym austriacką Bundesligę do mistrzostw Belgii i Holandii.

- Z czego wynika skok jakościowy austriackich klubów? Przecież na przykład Salzburg jest regularnym uczestnikiem Ligi Mistrzów.

- Kiedy grałem dla Austrii, zabijaliśmy wszystkich rywali. To był bardzo silny zespół. Potem przyszedł Red Bull. Zaczęli aktywnie pracować z młodzieżą. Mają bardzo silne drużyny młodzieżowe. U-15, 17, 19, 21. Oczywiście niektórzy zawodnicy z tych drużyn trafiają do pierwszego zespołu. Mają bardzo duże możliwości finansowe. Podobno jest to jeden z najbardziej dochodowych klubów na świecie.

- Jak sobie z tym radzą?

- Służby skautingu są bardzo rozwinięte. Selekcjonerzy Red Bulla mieszkają w Brazylii, Ameryce, Afryce. Mają profesjonalne drużyny w mistrzostwach różnych krajów. Wiem o tym, bo zaczynałem ten proces razem z Rangnickiem. Bardzo silny system, doskonale zbudowany i przynoszący bardzo duże pieniądze.

- Ale Salzburg i Lipsk to nieco inne zespoły pod względem poziomu gry.

- Salzburg jest bowiem ostatnim przystankiem przed Lipskiem. Selekcja zawodników przebiega w kilku etapach, a austriacki zespół jest tuż przed szczytem. Z Lipska, na przykład, Joschko Guardiola został sprzedany do Manchesteru City za 90 milionów, Dani Olmo za 55, Dominic Soboslaj do Liverpoolu za 70, a oni wzięli go z Salzburga za 36 milionów. Erling Holand został zabrany do Moulde za 8 milionów, ale został oddany do Borussii za 20 milionów.

Latem Salzburg sprzedał prawa Strahini Pavlovicia do Milanu za 18 milionów, Luka Susic przeszedł do Realu Sociedad za 10. I tak jest co roku. To bardzo poważny zespół. Zarabiają pieniądze na zawodnikach, ale może dlatego, że klub wychowuje bardzo jakościowych graczy. Spójrzmy na geografię drużyn przybywających do Salzburga: "Lipsk", "Borussia Dortmund", "Manchester City", "Leeds", "Monaco", "Milan" itd.

- Jak znajdują takich zawodników jak Holand?

- Znalezienie ich zajmuje dużo czasu. Badają charakter zawodnika, gdzie chodzi, z kim się spotyka, co je. Oczywiście wydaje się na to dużo pieniędzy, ale przyszły zysk jest tego wart.

- W parze Dynamo vs Salzburg, kogo wolisz?

- 50/50. Myślę, że to będzie bardzo wyrównany mecz. "Salzburg", jak sądzę, wyciągnął wnioski po ostatnim sezonie, w którym przegrali mistrzostwo. I choć sprzedali kilku czołowych zawodników, to mają kim ich zastąpić. Nie śledzę tej drużyny szczególnie uważnie, ale mają jeden cel - Ligę Mistrzów i wygranie Bundesligi. Z takimi ambicjami trzeba mieć wysokiej klasy zawodników. Kiedy drużyny są na tym samym poziomie, wygrywa ta, która jest lepiej przygotowana.

Giennadij Czechowski

Komentarz