Oleksandr Filippov: "Dobrze kryliśmy Szachtar"

Napastnik Ołeksandrija Ołeksandr Filippow, który zdobył hat-tricka w wygranym 4:3 meczu z Szachtarem Donieck, był jednym z bohaterów 4. kolejki ligi ukraińskiej. To nie przypadek, że został włączony do symbolicznej drużyny ostatnich trzech elitarnych rozgrywek.

Alexander Filippov

- Pokonać Szachtar i strzelić im cztery gole to rzadkość. Jak się czułeś po meczu?

- Rzeczywiście, nie za każdym razem udaje nam się pokonać Szachtar Donieck. Zwłaszcza w tak dramatycznym meczu, kiedy przegrywasz 0:2, a ostatecznie wygrywasz. To jest wiele warte. Dlatego to uczucie jest tylko przyjemne. Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że był to pierwszy mecz Ołeksandrija u siebie, było to święto narodowe - Dzień Niepodległości, i było wielu widzów. Bardzo dziękujemy za ich wsparcie i wiarę w nas. Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby zadowolić zarówno siebie, jak i naszych fanów.

- Podczas meczu Twoja drużyna przegrywała 0:2. Czy nie miałeś podświadomej myśli, że odrobienie takiej różnicy w meczu z mistrzem byłoby nierealne?

- Oczywiście, kiedy przegrywa się dwoma bramkami, a tym bardziej z taką drużyną jak Szachtar, to naturalnie pojawiają się myśli, że jest to trudne i nierealne. Ale dobrze, że uwierzyliśmy w siebie i kontynuowaliśmy wyginanie linii i wywieranie presji. Nie wszystko nam jednak wychodziło, zwłaszcza w pierwszych 25 minutach, kiedy Szachtar strzelił drugiego gola. Nie wszystko działało w obronie, środku pola i ataku. Dobrze, że udało nam się wrócić do gry przed końcem pierwszej połowy, a w przerwie dokonaliśmy korekt w grze. To pozwoliło nam naprawić sytuację - strzelić dwa gole i wyrwać zwycięstwo.

- Czy wcześniej udało ci się zdobyć hat-tricka?

- Nie, to mój pierwszy na tak poważnym poziomie. Wcześniej miałem jednego lub dwa hat-tricki, ale na poziomie amatorskim, kiedy stawiałem pierwsze kroki w piłce nożnej, grając w Doniecku o mistrzostwo regionu.

- Liczyłeś liczbę "dubletów" w swojej karierze ?

- Nie liczyłem. Ale było ich wystarczająco dużo. Jednocześnie za każdym razem czegoś brakowało, by strzelić trzeciego gola. Zdarzało się, że byłem zastępowany albo nie było sprzyjających momentów. A może nie miałem chęci, co jest bardzo złe. Tym bardziej cieszę się z mojego sobotniego osiągnięcia.

- Mógłbyś przypomnieć, jak narodziła się każda z twoich trzech bramek?

- Pierwszy gol wziął się z naszej presji. Dobrze kryliśmy Szachtar na ich połowie boiska - coś, czego nie udało nam się zrobić w pierwszych minutach meczu. Ogólnie rzecz biorąc, zmusiliśmy drużynę z Doniecka do popełnienia błędu. "Przeczytałem" podanie do bramkarza i wykorzystałem sytuację: wrzuciłem piłkę i strzeliłem do pustej siatki. Druga bramka, którą zdobyłem z rzutu karnego, poprzedziła naszą szarżę na drugą połowę. Nastąpił szybki atak na naszej lewej flance, po czym nadeszło stamtąd dobre podanie i piłka trafiła w rękę obrońcy. Sędzia przyznał rzut karny z jedenastu metrów, który zamieniłem na bramkę. Oczywiście wolałbym wykonać karnego nieco pewniej, ale najważniejsze, że piłka znalazła się w siatce. Jeśli chodzi o trzecią bramkę, to mogę powiedzieć, że chłopaki zagrali dobrze w podejściu do piłki na własnej połowie boiska - kompaktowo, tak jak wymagał tego sztab trenerski. Kiedy zobaczyłem piłkę toczącą się w moim kierunku, moją pierwszą myślą było, aby ją zatrzymać. Kiedy jesteś na własnej połowie boiska, zazwyczaj zawsze przed tobą znajduje się obrońca drużyny przeciwnej. Tak się jednak złożyło, że zawodnicy Szachtara zawiedli w tym momencie, a ja zobaczyłem wolną przestrzeń przed sobą i pobiegłem do przodu. Potem udało mi się dobrze zasłonić ciałem przed ścigającym mnie obrońcą i uderzyć piłkę po wyjściu jeden na jeden z bramkarzem.

- Czy masz jakiś specjalny sekret podczas wykonywania rzutów karnych?

- Nie ma żadnego sekretu. Po prostu staram się mentalnie wybrać kąt rzutu karnego i spojrzeć na bramkarza, zanim go wykonam. Bardzo rzadko zmieniam zdanie i pomysł na to, gdzie uderzę. Jeśli podjąłem decyzję i nastawiłem się na to, to uderzam tam, gdzie chcę.

- Co powiedział Ruslan Rotan w szatni podczas przerwy w meczu?

- Oczywiście rozmowa była trochę gorąca, ponieważ nie powinniśmy byli dać takiej luki - zwłaszcza graczom Szachtara. Przegrana 0:2 jest oczywiście trudna. Dlatego po takim wyniku potrzeba jeszcze więcej wysiłku, aby wrócić do gry. Musieliśmy iść do przodu i szukać swoich szans. Dobrze, że strzeliliśmy dwa gole, a potem w przerwie wprowadziliśmy poprawki do naszych działań defensywnych i tego, jak prawidłowo naciskać, aby gracze drużyny z Doniecka byli w kryzysie czasowym. Zrozumieliśmy, że możemy zmienić przebieg meczu. Najważniejsze było, aby wyjść jeszcze bardziej energicznym, bardziej mobilnym i wykorzystać momenty, które na pewno nadejdą.

- Kiedy poczułeś, że możesz pokonać Szachtar?

- Przed meczem wiedziałem, że Szachtar jest mistrzem kraju. Można jednak grać ze wszystkimi drużynami - dzięki organizacji, zwartości, pragnieniu, poświęceniu i wierze w swoje umiejętności. Oczywiście są emocje, tak jak przed każdym innym meczem. Ale wyszliśmy na boisko z taką samą wiarą w siebie, zwłaszcza że musieliśmy rozegrać pierwszy mecz przed naszymi kibicami. Wierzyliśmy, że możemy sprawić niespodziankę.

- Czy końcowy wynik 4-3 na tablicy wyników wskazuje na siłę Oleksandrija czy słabość Szachtara w danym meczu?

- Nie ująłbym tego w ten sposób. W tym meczu, tak jak powiedziałem, byliśmy naładowani. To było widać. Chcieliśmy więcej, staraliśmy się bardziej. Dzięki tym cechom, a także wierze i szczęściu (w piłce nożnej nie można się bez niego obejść), udało nam się osiągnąć korzystny rezultat. Jednocześnie każdy z nas rozumiał, że Szachtar miał trudny początek sezonu, więc mieliśmy okazję to wykorzystać.

- Czy było wiele gratulacji po sobotnim meczu?

- Niewiele więcej niż po zwykłych zwycięstwach czy strzelonych bramkach. Ale tak czy inaczej, po zwycięstwie nad mistrzem, a nawet pierwszym hat-tricku w mojej karierze, było naprawdę wiele gratulacji. Od rodziny, przyjaciół i bliskich. Jestem im wszystkim wdzięczny. Ten moment pozostanie w mojej pamięci.

- Trzy mecze - trzy zwycięstwa i prowadzenie w tabeli. To sporo do udźwignięcia, prawda?

- Dobrze rozpoczęliśmy sezon: trzy zwycięstwa nad trudnymi przeciwnikami, w tym dwa na wyjeździe. Przeciwko LNZ i Zoryi było bardzo trudno, ale sukces w tych meczach pokazał, że Ołeksandrija ma ducha zespołu. Najważniejsze w tej sytuacji jest to, aby nie odpoczywać i nie spoczywać na laurach, ale pracować jeszcze ciężej. Ciężko i sumiennie pracowaliśmy przygotowując się do sezonu, mając za sobą owocny obóz treningowy. Dlatego teraz nie jest czas na zwalnianie tempa, ale raczej na zwiększenie tempa, kontynuując pracę w najpoważniejszy sposób. To jedyny sposób na osiągnięcie sukcesu.

- Czy zasłużyłeś na dodatkowy dzień wolny?

- Nie, wszystko idzie zgodnie ze zwykłym harmonogramem, który jest zaplanowany każdego dnia. Jeden dzień wolnego wystarczy, aby chłopaki złapali oddech, zrelaksowali się, spędzili czas z rodziną i dobrze się bawili. A w tym tygodniu będą przygotowywać się do równie ważnego i trudnego meczu u siebie z Kolosem Kovaliv.

- Jak pracuje się pod wodzą Rusłana Rotana?

- Praca z Ruslanem Petrovichem jest dość komfortowa, ponieważ jest to trener, który rozumie grę i ma własne podejście. Wiele nam wyjaśnia, mamy dużo teorii i praktyki. Oczywiste jest, że Ruslan Rotan ma własne pomysły mające na celu rozwój zarówno indywidualnej poprawy zawodników, jak i gry zespołowej. Rozumiemy, co robić na boisku i dążymy do maksymalnych wyników. Pod tym względem wszystko jest w porządku.

- Czy szybko zaaklimatyzowałeś się w Oleksandriji?

- Tak. W końcu przyjeżdżałem do Ołeksandriji już wcześniej - z Desną Czernihów i Dnipro-1. Nie jest to duże miasto, więc przyzwyczajenie się do niego nie zajmuje dużo czasu. Wszystko w Ołeksandriji jest kompaktowe, wszystko jest blisko. Miasto jest małe, ale przytulne i piękne. Mieszkamy w bazie klubu razem z chłopakami. W wolnym czasie możemy iść do centrum na kawę, zrelaksować się i porozmawiać.

- Zamierzasz pochwalić się swoim hat-trickiem kolegom z drużyny?

- Nie tylko za hat-tricka, ale także za pierwszego gola. Wszystkie te gole były moimi debiutanckimi występami w nowej drużynie, więc na pewno pochwalę się nimi przed chłopakami. To wszystko ich zasługa, bo gramy zespołowo, a nie indywidualnie.

- Z woli kalendarza, w kolejnych trzech rundach Ołeksandrija zagra z drużynami z obwodu kijowskiego, które nie imponują na początku mistrzostw - Kołosem, Obołonem i Liwym Berehem. W takich sytuacjach niedocenianie przeciwników często potrafi spłatać okrutnego figla...

- Nie zwracamy uwagi tylko na sprawy turniejowe, bo każdy ma złe starty i zły początek mistrzostw. Dla nas nie jest to aż tak ważne. Widzimy siłę przeciwnika i wiemy, że najbliższy, Kolos Kovaliv, to bardzo doświadczona i dobra drużyna. W tej chwili, choć nie pokazują wyników, są zorganizowaną drużyną, która traci niewiele bramek i wie, jak tworzyć szanse. Dlatego spodziewamy się równie trudnego meczu jak ten z Szachtarem. Będziemy się do niego odpowiednio przygotowywać i dostosowywać.

Wiaczesław Kulczycki

Komentarz