Były obrońca reprezentacji Ukrainy Volodymyr Mykytin podzielił się swoimi wrażeniami z meczu 1. kolejki Ligi Narodów 2024/25 Ukraina vs Albania (1:2).
- Spodziewaliśmy się takiej gry. Chcieliśmy zobaczyć coś innego od naszych zawodników. Owszem, była dobra kontrola piłki, ale nic ponad to. W pierwszych 45 minutach nie było żadnych strzałów i dopiero przed przerwą zobaczyliśmy pierwszy strzał, kiedy Yaremchuk zaostrzył atak. Przeciwnik siedział głęboko, a my musieliśmy szukać szans na uderzenie, ale ich nie było. Były próby gry flanką z podaniami w pole karne, ale albańscy obrońcy łatwo radzili sobie z dośrodkowaniami. Tak wyglądała pierwsza połowa.
- W pierwszej połowie Albańczycy blokowali wszystko, nie pozwalając nic zrobić pod swoją bramką. Ale jednocześnie stworzyli trzy szanse, z których mogli zrealizować przynajmniej jedną.
- Tak, Albańczycy tak budowali grę, żeby pozbawić naszych zawodników miejsca i zostawić jednego napastnika Jaremczuka, który był niewidoczny. Jak już mówiłem, jeden moment dla napastnika to za mało. Należy zauważyć, że ten moment miał miejsce, gdy było miejsce w obronie. Przeciwnik zachowywał się bardzo kompetentnie w obronie, nasycał obszary w pobliżu bramki dużą liczbą zawodników, szybko po atakach wychodził za piłką, co stwarzało trudności w penetracji pola karnego.
- Pod względem indywidualnych cech ukraiński zespół jest silniejszy, ale pod względem pracy zespołowej był słabszy, prawda?
- Można się z tym zgodzić, ale to my zaważyliśmy na wyniku. Piłka nożna to gra kolektywna, w której indywidualne cechy pokazuje się w trudnych momentach. My niestety nie mieliśmy żadnej z nich.
- Po 0:3 z Rumunami nie można powiedzieć, że zawodnicy wyszli na mecz lekceważąc przeciwnika. Czego zabrakło do pełnego zwycięstwa? Charakteru, sportowej złości?
- Nasza pierwsza połowa była słaba, ale na początku drugiej weszli na boisko i zaczęli grać bardziej agresywnie. W efekcie - strzeliliśmy bramkę, było więcej strzałów i gra wyglądała inaczej. Źle się stało, że strzeliliśmy gola i zwolniliśmy tempo, natychmiast straciliśmy bramkę, pozwalając przeciwnikowi poczuć się pewnie. A w drugiej połowie zagraliśmy słabo jak na standardy pod naszą bramką. Praktycznie przegraliśmy wiele pojedynków jeden na jeden i pojedynków powietrznych. W tym elemencie jest jeszcze dużo pracy.
- Dużo rozmawiamy o reprezentacji Albanii. Czy drużyna wyglądała dobrze pod względem fizycznym?
- Albania zasłużyła na zwycięstwo, organizacja gry w obronie była na najwyższym poziomie. Dzięki klarownym akcjom w obronie wychodzili z groźnymi kontratakami. W tym meczu wychodziło im wszystko. Zagrali świetnie, wykorzystali swoje szanse.
- Co sądzisz o debiucie Kabaeva w tym meczu?
- Był na dobrym poziomie. W pierwszej połowie grał wystarczająco agresywnie i pewnie. Czasami jednak spieszył się z podaniami w pole karne, mogliśmy przytrzymać piłkę, aby więcej zawodników miało czas na nasycenie pola karnego przeciwnika. Ale ogólnie debiut był udany.
- Dwa dni później mecz z Czechami. Po tym jak Gruzja "załatwiła" Czechów 4:1, zraniona bestia jest podwójnie niebezpieczna.
- Musimy zagrać agresywnie od samego początku. Nie tak jak z Albanią, przeciwnik siedział głęboko, my turlamy piłkę, przysypiamy, a potem nie możemy się obudzić po hibernacji. Miejmy nadzieję, że piłkarze zrehabilitują się za porażkę i zadowolą ukraińskich kibiców.
Serhij Szebek