Wołodymyr Szaran: "Nasz zespół starał się, ale to nie wystarczyło"

Znany ukraiński trener Wołodymyr Szaran szczegółowo przeanalizował porażkę drużyny Rebrowa w meczu z Czechami.

Vladimir Sharan

- Mecz można podzielić na części. W ciągu 23 minut reprezentacja Ukrainy przekroczyła środek boiska tylko dwa lub trzy razy. Próbowaliśmy przejść środkowym podaniem, co z jednej strony jest słuszne, ale Czesi byli bardzo agresywni w swoim podejściu. Nasz przeciwnik grał bardzo dobrze w sztukach walki, naciskali i dzięki temu złapali odwagę. Niestety niefortunny błąd Mykoli Shaparenki doprowadził do tego, że straciliśmy pierwszą bramkę.

Nie wiem dlaczego, ale po zdobyciu bramki Czesi starali się grać bardziej pozytywnie i przeszli do obrony. Nasi chłopcy wykonali świetną robotę, zaczynając grać, atakować i grać bardziej agresywnie. Dzięki temu wyrównaliśmy wynik meczu. Tak można podzielić pierwszą połowę na dwie, a nawet trzy części, bo w końcówce wyrównaliśmy stan meczu. Wszystko wydawało się w porządku, ale niestety straciliśmy drugą bramkę po ataku czeskiej drużyny. W naszym polu karnym było wielu wysokich zawodników przeciwnika i wiedzieliśmy, że będzie dużo walki. Straciliśmy piłkę w polu karnym, a oni zdobyli bramkę po raz drugi. Wszystko zaczęło się od początku.

Druga połowa wydawała się zaczynać dobrze, mieliśmy szanse na wyrównanie, na przykład po rzucie wolnym, a Zabarnyi trafił w poprzeczkę po dobitce, ale to było w pierwszej połowie. To znaczy, gra była wyrównana i powiem, że nasi chłopcy spisali się dobrze. Czesi byli jednak bardziej zmotywowani po porażce z Gruzją. A potem sędzia przyznał niefortunny rzut wolny z 11 metrów - piłka przypadkowo trafiła w rękę Matvienki.

Oczywiście mogliśmy wyrównać wynik, a potem, dzięki naszej odwadze, wygrać mecz. Ale taki jest futbol - 1-3. Sudakov strzelił gola w końcówce, a w doliczonym czasie gry mógł trafić po raz drugi. Nasza drużyna próbowała, ale to nie wystarczyło. Czesi grali bardziej agresywnie, wyglądali lepiej w sztukach walki i mocno naciskali" - powiedział ekspert.

Komentarz