Ilya Bliznyuk: "Problem tkwi w grze. Praca zespołowa kuleje"

Były bramkarz reprezentacji Ukrainy Ilya Blyznyuk skomentował wyłącznie dla UA-Football mecz Czechy - Ukraina, który zakończył się porażką 2:3 drużyny Serhija Rebrowa.

Ilya Bliznyuk

- Dlaczego drużyna narodowa nie może zagrać dwóch połówek bez przerwy? Ponownie, jak w poprzednich meczach, pierwsza połowa jest słaba, a po przerwie jakość gry się poprawia.

- Wskazałbym kilka powodów. Nie mogę powiedzieć, że nie było motywacji na ten mecz po porażce z Albanią. Ale są pewne niuanse. To, co rzuciło mi się w oczy, to brak jasnej struktury gry, zawodnicy, szczególnie w pierwszej połowie, nie wiedzieli, co robić, gdy był wysoki pressing ze strony Czechów. Chcieli wyjść z obrony z podaniem od bramkarza, ale to wymaga jasnej egzekucji i wysokiej jakości umiejętności technicznych, aby pokonać pierwszą trzecią część boiska. I tu były problemy. Nie potrafimy jeszcze tego zrobić. Byłoby łatwiej, gdyby bramkarz wprowadzał piłkę do gry strzałem od bramki. Widać, że nie wyciągnięto żadnych wniosków. To dodaje przeciwnikowi pewności siebie. A drużyna narodowa, po zdobyciu piłki po raz kolejny, trochę się rozchmurzyła, ale potem znów straciła impet. Nie ma rdzenia, który odwróciłby nieudany przebieg meczu, nie ma struktury, widzimy chaotyczne ruchy zawodników poza pozycją, a zwłaszcza brak wyraźnej gry bez piłki.

- Reprezentacja Czech zaoferowała siłowy futbol w pierwszej połowie, a my nie byliśmy gotowi na taką presję.

- Nasi zawodnicy przegrywali wiele pojedynków, ustępowali w stawach. W piłce nożnej chodzi o to, kto wygra najwięcej pojedynków, mikro pojedynków, ma przewagę w danym obszarze boiska. A to przekłada się na strzelone bramki. My też przegrywaliśmy walkę w odbiorze, szczególnie przed polem karnym. Jak zdobyliśmy drugą bramkę? Duża liczba zawodników była głęboko w polu karnym, nastąpiło prześwitanie, Yarmolenko nie zdążył przechwycić piłki, Schultz ją odebrał i strzelił drugim dotknięciem. Te mikro pojedynki spowodowały, że mecz nie potoczył się na naszą korzyść. W pierwszym przypadku Shaparenko popełnił błąd w przyjęciu i natychmiast zostaliśmy ukarani. Błędy indywidualne i zbiorowe odbijają się na wyniku na tablicy. Niestety, nie ma jeszcze rezultatu.

- Nawet czeski bramkarz, gdy otrzymywał piłkę, dostarczał ją do strefy napastników długimi podaniami przez środek pola, gdzie ponownie narzucono walkę na zasadzie kanadyjskiego hokeja. W tym elemencie dominowali gospodarze.

- W ten sposób chcieli chronić swoją bramkę, mówiąc prościej, uprościli grę. A z przodu postawili na pressing i presję, co przyniosło efekt. W drugiej połowie gospodarze zwolnili i dali nam możliwość przejścia na atakujący futbol. Tak, reprezentacja Ukrainy zagrała lepiej w drugiej połowie, ale zabrakło szczęścia i umiejętności.

- Pomimo porażki, kogo można wyróżnić w naszej reprezentacji?

- Tym, który mnie ucieszył, był Sudakov. Zdobył bramkę dzięki swojej chęci i energii do gry, a mógł zdobyć ich więcej. W ciągu 20 minut, kiedy wszedł jako zmiennik, był bardzo przydatny.

- Po porażce z Albanią nastąpiły zmiany w składzie. Na mecz z Czechami pojawiło się sześciu nowych zawodników. Czy to coś dało?

- Jeśli nie ma wyniku, jak może to być korzystne? Tak, trener chciał zmian w grze, ale to nie wyszło. Musieliśmy grać bardziej wytrwałymi zawodnikami, którzy mogliby zakłócić grę przeciwnika przeciwko silnym Czechom. Umiejętność gry bez piłki jest również sztuką.

- Skoro straciliście trzy bramki, to znaczy, że linia obrony znów jest problemem?

- Powiedziałem na początku, że problem tkwi w grze. Każdy pudłuje i każdy strzela, praca zespołowa kuleje.

- Po dwóch porażkach, jakie są perspektywy dla naszej reprezentacji?

- Następny mecz z Gruzją jest podobny do ostatniego. Nie mamy stabilności w grze, składzie. Jest dużo rotacji, permutacji, które jeszcze nie przyniosły rezultatów. Jeśli chcemy osiągnąć nasze cele turniejowe, musimy stworzyć trzon 15-16 zawodników, którzy wyjdą na boisko i będą osiągać wyniki. Mamy nazwiska, ale niestety nie mamy zgranego zespołu. Kto mógł przypuszczać, że przegramy dwa kolejne mecze otwarcia. Byliśmy uważani za faworytów grupy, ale wciąż jesteśmy outsiderami. Zobaczymy, czy za miesiąc coś się zmieni.

Sergiy Shebek

Komentarz