Były dyrektor sportowy Veres: "Myślę, że Gabovda po prostu wykorzystuje klub do autopromocji. Jest narcyzem"

Były dyrektor sportowy Veres, Serhii Koval, opowiedział o swoich czasach w klubie z Równego.

Ivan Nadein i Sergey Koval

"Veres miał dobry zespół, w którym większość ludzi pomagała sobie nawzajem, zwłaszcza na samym początku - pierwsza liga, awans do UPL. Później do klubu dołączyło więcej osób, niektóre z nich były, powiedzmy, niepotrzebne, ale prezes podejmował takie decyzje, do czego miał pełne prawo.

Kto się do mnie wtrącał? Najbardziej napięte stosunki miałem z Jurijem Gabowdą. Jurij ma przyjaciela, jednego z byłych sponsorów Veresa, który poprosił Nadeina o zatrudnienie go. Przyszedł do Veres jako agent, a nie dyrektor sportowy i przyprowadził ze sobą zawodnika - obrońcę Julio Cesara, który już opuścił klub. Następnie Gabovda otrzymał stanowisko dyrektora sportowego akademii, ale z jakiegoś powodu nieustannie chodził na wszystkie treningi pierwszej drużyny, prosząc nawet sztab trenerski, aby pozwolił mu trenować z pierwszą drużyną.

W pewnym momencie poczułem się nieswojo w towarzystwie Gabovdy. Na początku zachowywał się zupełnie inaczej, a w pewnym momencie było go za dużo w przestrzeni publicznej. Włączam wiadomości o Veresie i wszędzie jest Gabowda. To trochę dziwne. Zgodzisz się, że nie ma tak wielu Lysytskyi z Kolos czy Bayenko z Kryvbas.

Myślę, że Gabowda po prostu wykorzystuje Veresa do autopromocji, żeby dobrze wyglądać. Jest narcyzem w każdym znaczeniu tego słowa. Osoba, która kocha siebie najbardziej, podziwia siebie. Nie myśl, że jestem zazdrosny, po prostu mam inny typ charakteru. Musisz po prostu robić swoje, a twoja praca będzie mówić za ciebie, a nie na odwrót.

W związku z tym nie miałem konfliktu z Gabowdą, gdy byłem doradcą prezydenta. Później, z powodu Gabowdy, nie dogadywałem się dobrze z Serhijem Ławrynenką, chociaż to ja byłem inicjatorem jego zaproszenia. Mieliśmy kilka opcji i przekonałem prezydenta do mianowania Ławrynenki" - powiedział Koval.

Komentarz