Na wyłączność. Leonid Buryak: "Niektórzy "eksperci" rozegrali tylko 90 meczów w najwyższej lidze, a teraz uczą zawodników, jak g

W ekskluzywnym wywiadzie dla Dynamo.kiev.ua, były pomocnik Dynama Kijów i były mentor Leonid Buriak powiedział, co myśli o krytyce pod adresem reprezentacji Ukrainy, a także skomentował ostatnie transfery Dynama Kijów.

Leonid Buryak. Zdjęcie — O. Vasilieva

- Od wrześniowych meczów Ligi Narodów minęło już sporo czasu. Czy sam wyciągnąłeś wnioski, jakie są główne przyczyny nieudanego startu reprezentacji Ukrainy w tym turnieju?

- Przede wszystkim obecny poziom mistrzostw Ukrainy i poziom naszych zawodników, którzy teraz grają w reprezentacji. Tak, przed wojną mieliśmy silną ligę, ale teraz wszystko jest inne. I wiadomo z jakiego powodu - wojny. W tej sytuacji wszystko w kraju robi się dla Zwycięstwa, a piłka nożna schodzi na dalszy plan. Wielokrotnie już mówiłem, że jestem wdzięczny prezesom naszych klubów, którzy w tej sytuacji inwestują pieniądze w nasz futbol. Ale i tak mistrzostwom Ukrainy i naszym piłkarzom brakuje poziomu.

Po drugie. Przeciwnicy. Weźmy na przykład Albanię. Tam około 10 zawodników gra w najlepszych ligach, w Serie A, APL, francuskiej Ligue 1. To już nie jest Albania, Cypr czy Finlandia, którym kiedyś strzelaliśmy 8 bramek. Teraz są to całkiem poważne drużyny i powinniśmy się na nie odpowiednio przygotować.

Chociaż oczywiście nie powinniśmy przegrać z Albanią. Mamy wystarczająco dobry zespół i zawodników. Wcześniej w reprezentacji Ukrainy był tylko Szewczenko, a teraz jest wielu zawodników, z których można czerpać w grze.

Ale nie mogę zrozumieć innej rzeczy. Skąd tyle złości i żółci ze strony dziennikarzy i tak zwanych ekspertów, którzy dosłownie wylewają brud na naszych zawodników i trenerów.

Tak samo Mudryk i Sudakov to utalentowani zawodnicy, ale powinni grać w swoich klubach. Kiedy nie ma się stałego miejsca w składzie, bardzo trudno jest grać nawet w Ukrainie, co tu mówić o poziomie reprezentacji narodowych.

Wystarczy porażka i od razu wszyscy są oczerniani, od zawodników po trenerów. Kiedy nauczymy się żyć? I przeprowadzać przynajmniej jakieś analizy. Nie powinniśmy wyciągać wniosków na podstawie jednego meczu! I dlaczego w tej sytuacji wszyscy tak szybko zapomnieli, że reprezentacja Ukrainy dotarła do Euro-2024? Nikt o tym nie mówi. A to bardzo duży sukces, zwłaszcza w obecnych warunkach, w jakich znajduje się nasz kraj, nasza piłka nożna i nasza reprezentacja.

Wiele osób po prostu nie rozumie, o czym mówi. Przed Euro rozmowa osiągnęła punkt, w którym ukraińska drużyna narodowa była widziana w finale. A jeśli się nad tym trochę zastanowić, jaka będzie odpowiedź na pytanie, czy ta drużyna może dotrzeć do finału Mistrzostw Europy, biorąc pod uwagę jej rzeczywisty potencjał, wszystkie okoliczności i rzeczywisty potencjał innych uczestników Euro?

Niektórzy tak zwani "eksperci" rozegrali tylko 90 meczów w ekstraklasie, a teraz pouczają piłkarzy jak mają grać, a trenerów jak mają trenować.

Dziwi mnie też, że dziennikarze mówią Rebrovowi, kogo powinien zabrać do reprezentacji. To jest nonsens! Jakby nie zdawali sobie sprawy, że na poziomie U-19, a nawet U-21 to zupełnie inny futbol. Niech więc najpierw uporządkują takie proste sprawy, zejdą na ziemię, a potem wypowiedzą jakieś swoje "rekomendacje". Osobiście moje sumienie nie pozwala mi udzielać rad Andrijowi Szewczence i Serhijowi Rebrowowi. Bardzo ich szanuję, są świetnymi profesjonalistami.

W czasach Związku Radzieckiego mieliśmy ogromną liczbę utalentowanych piłkarzy, dosłownie tysiące! Ale żeby grać w głównej drużynie narodowej, trzeba być na to gotowym nie tylko pod względem umiejętności, ale także psychicznie. A zdarzało się, że ktoś był powoływany do reprezentacji, a potem miał gorączkę i wymiotował całą noc - psychicznie nie jest gotowy na coś takiego. W drużynie narodowej powinni grać wyjątkowi zawodnicy, ze specjalną jakością umiejętności i psychologii. Gra na tym poziomie jest bardzo, bardzo trudna.

- Czy problemy reprezentacji Ukrainy w meczach z Albanią i Czechami były inne czy identyczne?

- Jednym z naszych głównych problemów jest to, że nie gramy u siebie. Gramy na neutralnych boiskach. A to nie wywołuje takich samych emocji u zawodników, bez względu na to, jak bardzo są profesjonalni.

Do tego, powtarzam, wielu zawodników "reprezentacji narodowych" nie ma stabilnego miejsca w składach swoich klubów. Brakuje im praktyki w grze, dlatego przychodzą do reprezentacji nie w takim stanie, w jakim byśmy chcieli. I sami zawodnicy o tym mówią.

Jeśli chodzi o przeciwników, powiedziałem już o Albanii. I spodziewałem się, że w meczu z nami będzie właśnie taka drużyna, jaka się pojawiła. Cóż, reprezentacja Czech to taka mini Bundesliga. I to pomimo tego, że nie była w optymalnym składzie. I, powtarzam, popatrzcie, ile reprezentacji, które jeszcze niedawno nie były brane pod uwagę - Gruzja, Cypr, Azerbejdżan, Albania - ostatnio urosło.

- Wiele osób nazwało mecz z Albanią powtórką z porażki z Rumunią na Euro-2024. Zgadzasz się z takim porównaniem?

- Nie wyciągałbym takich analogii. W końcu mówimy o różnych przeciwnikach. Rumunia zawsze miała utalentowaną drużynę narodową. Ich obecna drużyna nie jest wyjątkiem. Ale, oczywiście, stracić trzy gole od nich to dużo.

A porażka z Albanią ma obiektywne przyczyny, o których właśnie rozmawialiśmy. Brak praktyki w grze jest najgorszą rzeczą dla piłkarza. Ponieważ zawsze musi być pod obciążeniem, musi być stale w grze.

A jakość naszej ligi spadła. Oczywiście istnieje, ale gdzie są nasze drużyny w Pucharze Europy? Nie ma ich tam. Ponieważ nie ma wystarczającej liczby jakościowych graczy.

Z drugiej strony mamy teraz wojnę i musimy zebrać wszystkich, których mamy. A kiedy to szaleństwo się skończy, trzeba będzie odbudować nie tylko kraj, ale także naszą piłkę nożną.

- Czy nie obawia się Pan, że reprezentacja Ukrainy stała się drużyną drugiej połowy? Zbyt często zawodzi w pierwszej połowie.

- Nazywa się to staczaniem się i jest to powszechne zjawisko. Zasadniczo drużyny prawie zawsze grają mocniej w drugiej połowie. Ale oczywiście niepokojące jest to, że nie gramy od pierwszej minuty, tracimy śmieszne bramki. To pachnie nieprofesjonalizmem.

Jeśli jesteś w drużynie narodowej, powinieneś zawsze grać od 1. do 90. minuty i być tak skoncentrowanym, jak to tylko możliwe, tak odpowiedzialnym, jak to tylko możliwe i robić wszystko dla dobra wyniku. Ci sami Chorwaci zawsze dosłownie "umierają" za swoją drużynę narodową. Jednocześnie każdy mecz w reprezentacji jest dla zawodnika okazją do wykazania się. Im mocniej grasz dla reprezentacji, tym więcej będziesz kosztował.

Valeriy Lobanovskiy był zainteresowany jakością gry, ale przede wszystkim był zainteresowany wynikiem. A ludzie chodzą na stadiony dla wyników. A ten wynik na poziomie reprezentacji narodowej jest trudny do osiągnięcia, gdy jako pierwszy tracisz 1-2 gole, a pierwszy strzał w słupek bramki oddajesz w 80. minucie meczu.

- Czego powinniśmy się spodziewać po październikowych meczach reprezentacji Ukrainy w Lidze Narodów - z Gruzją i Czechami?

- Gruzja jest teraz wystarczająco poważnym przeciwnikiem. Więcej zawodników tej drużyny gra w zagranicznych klubach niż w naszej reprezentacji. Oglądałem mecz Gruzinów z Czechami i mogę powiedzieć, że są naprawdę dobrzy. To będzie bardzo trudny mecz.

Ale z Czechami nie będzie łatwiej. Co więcej, teraz reprezentacja Ukrainy jest irytująca dla takich drużyn, ponieważ nasi zawodnicy, którzy są dobrze znani w najlepszych europejskich klubach, są dobrze znani. W październiku czekają nas bardzo trudne mecze.

- Czy obiektywnie rzecz biorąc mamy jeszcze szanse na zakończenie rozgrywek w tej grupie Ligi Narodów?

- Każdy zawsze ma jakieś szanse. W ostatecznym rozrachunku, w konkretnym meczu, wszystko zależy od przygotowania drużyn. Jesteśmy jednak w trudniejszej sytuacji niż inne drużyny - na naszą niekorzyść działa fakt, że mecze u siebie rozgrywamy nie u siebie, a na neutralnych boiskach. A to nie jest mecz u siebie. W końcu, kiedy grasz przed własnymi trybunami, dodajesz do swoich emocji emocje kibiców, swoich przyjaciół i krewnych, którzy są na stadionie.

Są szanse, ale oczywiście sytuacja w turnieju jest teraz dla nas bardzo trudna. Zajęcie pierwszego miejsca w tej grupie będzie bardzo, bardzo trudne. Ale nie niemożliwe.

- Porozmawiajmy trochę o Dynamie, a dokładniej o ostatnich transferach klubu. Zacznijmy od Ceballosa.

- W Dynamie nad transferami pracuje duża grupa selekcyjna. Cały jej rozwój jest pod kontrolą prezesa klubu. Jeden problem: jakość zawodników. Wiem, że Dynamo próbowało podpisać kontrakt z ośmioma nowymi zawodnikami, ale wszyscy odmówili z powodów rodzinnych. Nie chodzi o pieniądze, ale o wojnę. Niektórym z nich przyjazdu zabronili rodzice, innym - żony. To poważny problem.

Jeśli chodzi o Ceballosa, wszyscy o nim wiedzieli, wszyscy go widzieli. Ale jest za wcześnie, by mówić o jego perspektywach, nie grał przez długi czas, dopiero teraz dostał miejsce w składzie. Zwłaszcza, że mówimy o UPL, o której obecnym poziomie znowu nie będziemy rozmawiać. Zobaczymy, jak Seballos sprawdzi się nie tylko w mistrzostwach Ukrainy, ale także w Lidze Europy (rozmowa odbyła się przed meczem Ligi Europy pomiędzy Dynamem a Lazio, w którym Seballos doznał kontuzji i wypadł na kilka tygodni - przyp. autora).

Myślę jednak, że Dynamo zamknęło jedną z problematycznych pozycji dla mistrza Ukrainy na najbliższe kilka lat, która wymagała wzmocnienia. I tam młodzież też powinna się podciągnąć - Dynamo U-21 ma teraz około pięciu obiecujących zawodników, w tym środkowych obrońców. Ihor Kostyuk ma teraz całkiem sprawną drużynę.

- Guerrerro zadebiutował w wyjściowym składzie Dynama w tym samym czasie co Ceballos, ale w przeciwieństwie do tego drugiego nie pokazał się z dobrej strony. Dlaczego?

- Rozpuścił się w zawodnikach Dynama. Nie chcę powiedzieć, że jest złym zawodnikiem, ale potrzebuje czasu. Dobrze, że atmosfera w drużynie jest teraz świetna, a nowym zawodnikom łatwo jest do niej dołączyć.

Guerrero nie miał ostatniej szansy. Musi jednak udowodnić swój poziom, nikt nie wstawi go do składu za nic. Co więcej, głównego postulatu, który obowiązywał przed wojną, w obecnych warunkach nikt nie anulował: każdy obcokrajowiec przychodzący do drużyny musi być o głowę lepszy od ukraińskich zawodników, z którymi będzie rywalizował o miejsce w składzie.

- Czy możemy więc spodziewać się rywalizacji między Guerrero i Vanatem o pozycję?

- To różni zawodnicy. Osobiście widzę Guerrero na pozycji bliższej Buyalskiy'emu, Pihalence. To jest jego pozycja, moim zdaniem.

Inną sprawą jest to, że nie można cały czas grać jednym napastnikiem. W meczach z Salzburgiem w kwalifikacjach Ligi Mistrzów być może brakowało nam drugiego napastnika. To samo można powiedzieć o ostatnim meczu z Ruchem w Lidze Mistrzów.

W każdym razie drużyna Shovkovskiego jest o rząd wielkości lepsza od zespołu Lucescu. Choć oczywiście należy podziękować rumuńskiemu specjaliście za to, że pod jego wodzą Dynamo zostało mistrzem, zdobyło Puchar Ukrainy i Superpuchar Ukrainy. Nie każdy trener to potrafi. Ale, powtarzam, bardziej sympatyzuję z drużyną Shovkovskiego. I ma ona możliwości rozwoju. Być może już w tym sezonie pojawi się kilku nowych zawodników z młodzieżowej drużyny Dynama, których gra zachwyci kibiców. Najważniejsze jest to, że drużyna Shovkovskiego ma zarówno głębię, jak i kręgosłup. Jest też z kogo czerpać - Yarmolenko, Buschan, Buyalsky, Shaparenko.

Na przykład w meczu Dynamo vs Ruh byłem zadowolony z występu piłkarzy Dynama. Problemem jest wynik. Nie ma wystarczającej liczby strzałów na bramkę. "Dynamo zawsze było drużyną kopiącą piłkę. Gdyby Lobanovsky zapytał, ile strzałów oddaliście w pierwszej połowie, a ty odpowiedziałbyś, że pięć, powiedziałby: "Nie, nawet nie chcę tego słuchać!". Tak więc, moim zdaniem, Dynamo musi "siedzieć" na uderzeniach. Bez kopnięć nie będzie bramek.

- Jak widzisz perspektywy Dynama w głównej fazie Ligi Europy?

- Przeciwnicy Dynama to poważne drużyny. To przerażające, że od dawna nie graliśmy z takimi drużynami, są zręczni. Trudno mi ocenić perspektywy, ponieważ darzę Dynamo sympatią. Atmosfera w drużynie jest zachęcająca. Każdy chce grać. Chcę, aby to pokolenie zostawiło ślad w historii Dynama. Zdecydowanie powinniśmy zdobyć trzecią gwiazdę mistrzowską na godle. Wszyscy w klubie są podekscytowani osiągnięciem tego wyniku. Każdy powinien iść spać i obudzić się z tym marzeniem.

Wszystkie struktury Dynama pracują dla pierwszej drużyny i osiągnięcia tego wyniku. A Igor Mychajłowicz Surkis, Grigorij Mychajłowicz Surkis i ich partnerzy ze swojej strony robią wszystko, aby mimo obecnej sytuacji klub funkcjonował jak przed wojną.

Nie możemy jednak zapominać o naszych realiach. W kraju trwa wojna, odbywają się mistrzostwa Ukrainy - to nonsens, jeśli się nad tym zastanowić. Powinniśmy więc doceniać to, co mamy i nie zapominać, jaka jest rzeczywistość. A kto zapomina - idź na cmentarz i popatrz. Ciężko będzie ci tam rozmawiać, biorąc pod uwagę liczbę grobów młodych chłopaków, których zobaczysz.

Przede wszystkim wszyscy współczujemy naszemu krajowi. A to, że Ukraina jest piłkarską potęgą, nie jest tajemnicą. W czasach ZSRR połowę zawodników w reprezentacji narodowej w każdej kategorii wiekowej stanowili Ukraińcy.

Aleksander POPOW

Komentarz