Były pomocnik Dnipro Eduard Son opowiedział o próbach ratowania klubu, gdy ten przeżywał swoje ostatnie dni.
-Eduard Vasilyevich, niedawno dyrektor generalny Dnipro Andriy Stetsenko powiedział, że Kołomojski nie ma chętnych na zakup Dnipro . W mediach pojawiła się inna informacja - że Ty i Twój przyjaciel próbowaliście kiedyś skontaktować się z Kołomojskim, aby omówić tę kwestię. Jak to było w rzeczywistości, możesz sobie przypomnieć?
- To już przeszłość, niestety nic nie da się naprawić. Sytuacja wyglądała następująco - ja i mój towarzysz szukaliśmy spotkania z Kołomojskim, w tym za pośrednictwem jego bliskich ludzi. Obiecano, że zadzwonią do mnie, ale nigdy nie otrzymałem żadnej informacji zwrotnej. Później jedna osoba z zespołu Kołomojskiego zadzwoniła do mnie z Ameryki i obiecała zorganizować spotkanie z Igorem Waleriewiczem w Genewie, ale później ta osoba zniknęła i spotkanie nigdy się nie odbyło.
- Czy miałeś jakieś inne próby skontaktowania się z właścicielem Dnipro?
- Tak, w 2016 roku na meczu poświęconym pamięci Jewhena Kuchewskiego komunikowaliśmy się z Andrijem Rusolem i poprosiliśmy go o przekazanie informacji, że chcemy spotkać się z Kołomojskim, ale potem znów zapadła cisza. Myślę, że Kołomojski nie chciał niczego słyszeć i nawet nie rozważał możliwości sprzedaży Dnipro.
- Myślisz, że informacja o waszym zainteresowaniu dotarła do adresata?
- Myślę, że tak. Andriy V. Stetsenko musiał o tym wiedzieć, ponieważ informacja o tym dotarła do mediów i opinii publicznej. Wiaczesław Jewgieniewicz Fridman na pewno o tym wiedział.
- Nie rozmawiał Pan bezpośrednio ani z Kołomojskim, ani ze Stetsenką?
- Nie. Chcę wyjaśnić sprawę kibicom - to nie ja chciałem kupić klub i zostać prezesem, ale mój przyjaciel. Pomogłem mu tylko pozyskać Kołomojskiego, ponieważ jestem znany w Dnipro, a on już dawno opuścił Ukrainę. Wiele osób nadal myśli, że chciałem kupić klub i piszą do mnie, że żałują, że nie wziąłem Dnipro pod swoje skrzydła.
- Czy twój towarzysz był gotowy przejąć klub tylko "na czysto", czy był gotowy spłacić istniejące długi?
- Chcieliśmy dowiedzieć się, jakie są długi wobec zawodników, pracowników i trenerów, przeprowadzić audyt i zdecydować, co zrobić. Wszystko zależało od wysokości długu, ale rozważaliśmy wszystkie opcje.
- Czy możesz wymienić swojego towarzysza, nie każdy zwykły człowiek może przejąć taki klub jak Dnipro?
- To wpływowy i bogaty człowiek, choć nie jest miliarderem. Jest bardzo przyzwoity i kocha piłkę nożną, w młodości był fanem Dnipro, ale od dawna nie mieszka w tym mieście. To wszystko, co mogę o nim powiedzieć.
- Co sądzisz o zniknięciu Dnipro w ogóle?
- Szkoda, że klub z taką historią zniknął. Był dumą i wizytówką miasta.
Igor ŁYSENKO