Znany ukraiński trener Jurij Maksymow podzielił się swoimi przemyśleniami w przededniu dzisiejszego meczu 2. rundy fazy zasadniczej Ligi Europy pomiędzy niemieckim Hoffenheim a kijowskim Dynamem.
- Yuriy Vilievich, oglądałeś mecz 3:4 Hoffenheim vs Werder?
- Oczywiście, prowadziliśmy, ale przegraliśmy 3-4. Mimo to uważam, że Hoffenheim to dobra drużyna. Są wspierani przez potężnego sponsora, SAP. Ich właściciel dorastał w tym mieście, zorganizował drużynę i zbudował stadion.
- Kiedy grałeś dla Werderu w Niemczech, miałeś podobne doświadczenia - od 3-0 do 3-4 lub odwrotnie?
- Nie sądzę (uśmiech). Mieliśmy wtedy bardzo dobry zespół - Werder miał prawie tylko drużyny narodowe. Nic dziwnego, że dwa razy z rzędu dotarliśmy do finału Pucharu Niemiec - w 1999 roku wygraliśmy, a rok później niestety nie udało nam się powtórzyć sukcesu
3-0, a potem 3-4 - Niemcy mają bardzo dynamiczny futbol, wszyscy grają do ostatniej minuty. Wystarczy przypomnieć Bayer Leverkusen z zeszłego sezonu. Do tego bardzo często zdarzają się mecze z wysokimi wynikami. Dlatego właśnie przychodzą kibice. Stadiony są pełne, a bilety wyprzedane jeszcze przed rozpoczęciem mistrzostw - ludzie kupują karnety sezonowe.
Nawiasem mówiąc, trzy miesiące temu nie pojechałem na obchody 125-lecia klubu Werder; zostałem zaproszony na obchody 25-lecia zdobycia Pucharu Niemiec, które odbędą się w dniach 4-5 października (Jurij Maksimow strzelił gola przeciwko Bayernowi Monachium w zwycięskim finale Pucharu w 1999 roku - red.) Niestety, nie będę mógł w nich uczestniczyć, ponieważ nie mogę podróżować za granicę. Pisano do mnie kilka razy. Jestem bardzo wdzięczny za zaproszenie, miło jest być zapamiętanym, ale niestety okoliczności na to nie pozwalają.
- Kiedy zostałeś wezwany do Niemiec, czy wróciły do Ciebie wspomnienia?
- Wspomnienia? Mieszkałem w Niemczech przez prawie 6 lat - w Bremie i Mannheim. To spory okres w moim życiu. Zawsze oglądam mistrzostwa Niemiec. Oczywiście nie tylko to - nie potrafię inaczej: mecze, wiadomości. Nawet mistrzostwa Azerbejdżanu są interesujące. Miło jest zobaczyć zawodników, których trenowałem i z którymi wygrałem Puchar Azerbejdżanu.
- Przez 25 lat, odkąd grałeś w Niemczech, nieodłączne cechy tamtejszego futbolu nie zmieniły się: intensywność, nieprzewidywalność, gra do ostatnich sekund...
- Tak, nie marnują piłki przez 10 minut. Grają do samego końca. I to poświęcenie widzą kibice, którzy potrafią podziękować swojej drużynie nawet w przypadku porażki.
- Czy ta intensywność sprawia, że mistrzostwa są trudne?
- Tak, to prawda. Gotowość fizyczna jest najważniejsza.
- Czy można powiedzieć, że głównym atutem Hoffenheim w meczu z Dynamem może być fakt, że ta drużyna jest przyzwyczajona do intensywności i będzie działać w tym trybie?
- Możliwe, że tak. Ponadto, jak już wspomnieliśmy, przegrali swój ostatni mecz i oczywiście będą starali się zrehabilitować przed kibicami. Pełny stadion również będzie czynnikiem przemawiającym na korzyść gospodarzy.
- Swoją drogą, czy niemieckie drużyny długo otrząsają się po porażkach takich jak ta, która miała miejsce w weekend? A może u nas jest to bardziej powszechne?
- Tam nie ma czegoś takiego. Bardzo szybko wszyscy przestawiają się na następny mecz i zaczynają się do niego przygotowywać.
- Co może przeciwstawić się Dynamo? Jakie jest Twoje ogólne wrażenie o drużynie w tym sezonie?
- Szczerze mówiąc, nie jestem zbyt skłonny do oceniania Dynama Kijów. Uważam, że jest to błędne, ponieważ jest tam trener, który ma własną wizję i jest odpowiedzialny za drużynę. Ze swojej strony mogę tylko życzyć drużynie z Kijowa sukcesów. Co więcej, ocena Ukrainy zależy od ich udanych występów, co wpływa na losowanie w europejskich rozgrywkach. Pamiętam, że w latach 90. trudno było zakwalifikować się do rundy grupowej Ligi Mistrzów, ponieważ spotykaliśmy się z wyżej notowanymi przeciwnikami... A teraz bierze w nich udział jeszcze więcej drużyn.
- Swoją drogą, jak ci się podoba nowy format europejskich pucharów?
- Podoba mi się. Interesujące jest to, że wszyscy przeciwnicy są inni, nie spotykasz nikogo dwa razy. Grasz z każdym tak, jakbyś zaczynał od zera. Oczywiście przygotowujesz się, studiujesz przeciwnika, ale w takich okolicznościach jest więcej miejsca na niespodzianki. Dodatkowo, dla klubów, które otrzymały możliwość udziału w fazie grupowej, jest to okazja do zarobienia dużych pieniędzy. Każdy dodatkowy mecz to dodatkowy zysk dla klubu. Dlatego wszyscy walczą w turniejach pucharowych.
Kiedy jeszcze grałem w Niemczech, zawodnicy otrzymywali dobre premie w takich rozgrywkach, ponieważ zajście jak najdalej i rozegranie większej liczby meczów jest bardzo opłacalne dla klubu: uzyskują dochód ze sprzedaży praw telewizyjnych, biletów, towarów, reklam. A jeśli masz stałą liczbę meczów w lidze, możesz uzyskać dodatkowe mecze u siebie poprzez turnieje pucharowe, co oznacza, że możesz zarobić.
- Kilku twoich byłych wychowanków gra w Dynamie - Pikhalenok, Rubchynskyi... Cieszysz się z ich sukcesów?
- Oczywiście, to bardzo miłe, że zawodnicy, którzy odgrywali wiodące role w Dnipro-1, grają teraz na dobrym poziomie i są liderami swoich nowych drużyn.
- A kiedy znów zobaczymy cię w akcji?
- Nie mogę spekulować. Teraz wszyscy żyjemy z dnia na dzień. Najważniejsze jest to, że, jeśli Bóg pozwoli, wojna wkrótce się skończy. I oczywiście pracować, kiedy tylko mamy ochotę i energię.
Vadym Takhterin