Kyryło Kowalczuk: "Czy można sobie wyobrazić, doszło do tego, że Gruzja jest faworytem w meczu z Ukrainą".

Były reprezentant Ukrainy Kyrylo Kovalchuk przeanalizował główne problemy i trudności ukraińskiej drużyny narodowej i wyjaśnił, czego można się spodziewać po październikowych meczach Niebiesko-żółtych z Czechami i Gruzją.

Kirill Kovalchuk

- Kirill, we wrześniu nasza drużyna narodowa wystartowała w Lidze Narodów. Co sądzisz o wynikach i występach drużyny w meczach z Albanią i Czechami?

- Uważam, że od początku wojny na pełną skalę wyniki naszej reprezentacji spadły. Najpierw była porażka, kiedy reprezentacja Ukrainy nie zakwalifikowała się do Mistrzostw Świata 2022 w Katarze (przegrała z Walią 0-1 - red.). Nastąpiła jedna i druga zmiana trenera... Ale do tej pory nie doprowadziło to do niczego pozytywnego.

Ostatni sukces odniosła drużyna prowadzona przez Andrija Szewczenkę. A teraz już boimy się meczu z Gruzją. Nie wiemy, czego się po nim spodziewać. Pamiętam, że wcześniej, gdy graliśmy z Gruzją, Mołdawią, Armenią, zawsze byliśmy spokojni o wynik (w latach 90. i 2000 Ukraina traciła punkty w oficjalnych meczach ze wszystkimi tymi rywalami - red.). A teraz boimy się Gruzji. Wyobrażacie sobie, doszło do tego, że Gruzja jest faworytem w meczu z nami.

- Boimy się pewnie dlatego, że reprezentacja Gruzji jest na wysokim poziomie - Kvaratskhelia, Mikautadze, Mamardashvili...

- To jasne, że Gruzja jest na fali wznoszącej, ale reprezentacja Ukrainy nie powinna obniżać poprzeczki poniżej swojego poziomu.

- Obecnie poziom takich drużyn jak Albania czy Gruzja znacznie się podniósł. Wielu ludzi futbolu o tym mówi. Bardzo trudno jest ich teraz pokonać.

- Ale jednocześnie słuchamy naszych ekspertów, którzy jednogłośnie mówią nam, że faworytem jest Ukraina! Tak samo było przed meczami Mistrzostw Europy z Rumunią i Słowacją. Ale z jakiegoś powodu nie wyglądaliśmy na silniejszych w grze. To również pozostaje pod znakiem zapytania.

Tak, zgodnie z potencjałem zawodników, których mamy, zgodnie z wypowiedziami, które słyszeliśmy przed meczem - jaki mamy nastrój, jak wyjdziemy i zagramy, wydaje się, że jesteśmy silniejsi, ale na boisku wszystko jest inne. W rezultacie przegraliśmy z Albanią i Czechami. Musimy szukać i zdecydowanie znaleźć powód, dlaczego tak się dzieje.

Jak na razie nie widzę możliwości poprawy w krótkim okresie. Chociaż są jeszcze dwa cykle do końca tego roku, abyśmy mogli jakoś wyrównać szanse i ustabilizować grę. Tak naprawdę wszystko można jeszcze naprawić, nic strasznego się nie stało. Przed nami jeszcze wiele meczów w Lidze Narodów, w których możemy zdobyć maksymalną liczbę punktów.

-Co uważasz za problem reprezentacji Ukrainy?

- W tej chwili największym problemem reprezentacji jest gra naszych obrońców. Zawodzą w każdym meczu. Brakuje im również ostrości z przodu. Biegają w złą stronę i zawodzą z tyłu. Ale w nowoczesnym futbolu full-back to wielka siła. Drużyna, która ma obrońców, którzy potrafią dobrze bronić i dobrze atakować, odniesie sukces. Weźmy najlepsze kluby piłkarskie w Europie: tutaj skrzydłowi zapewniają zarówno szybkość, jak i obciążenie pracą. A my tego w ogóle nie mamy.

Tutaj widzę duży problem dla drużyny narodowej. Nasi full-backowie będą albo uderzać na bramkę, albo gdzieś indziej. Kiedy widzisz drużynę na papierze, myślisz - to jest siła. A potem widzisz ich na boisku - to zupełnie inni ludzie.

- Ale nie tylko obrońcy, nawet skrzydłowi, zostali "ugotowani", prawda?

- Bramkarze to w ogóle osobny temat. Dużo się mówi o Mudryku. Widać, że wszyscy oczekują od niego, że stanie się liderem drużyny, ale jak na razie tak się nie stało.

- Jako były zawodnik strefy pomocy powiedz mi, czy reprezentacja ma jakieś problemy w tej linii?

- Nie widzę żadnych problemów w tym obszarze. Nasz środek pola jest bardzo dobry. Grają tam silni zawodnicy, grają dobrze. Jeśli weźmiemy pod uwagę mecze Mistrzostw Europy, to zarówno Sudakov, jak i Shaparenko grali tam dobrze. Wszyscy zauważyli, jak dobrze w mecz wszedł Brazhko. Jesteśmy trochę słabsi w ataku, nie potrafimy punktować w niektórych miejscach. Po raz kolejny, dla mnie, największym problemem reprezentacji są środkowi obrońcy.

-Kto jest odpowiedzialny za drugą bramkę, którą nasza reprezentacja straciła z Albanią?

- Zdecydowanie był to błąd obrońców, którzy nie zrozumieli i nie podali do siebie albańskiego zawodnika. Nie chcę teraz mówić o bramkach, musimy patrzeć na sytuację całościowo, a nie tylko na niektóre fragmenty.

Widziałem, że w meczu z nami Albańczycy byli ostrzejsi w ataku. Mieli więcej oczywistych szans niż my. Na przykład, gdy po strzale z dwóch metrów ich zawodnik nie trafił w piłkę. Nie mówimy, że nasza drużyna nie powinna przegrywać, że powinna grać tylko na zero. Oczywiście, będą niebezpieczne momenty pod naszą bramką. Ale kiedy drużyna taka jak Albania stwarza nam 5-6 szans, a my tylko 2-3, to o czym możemy mówić?

A potem trener zmienia połowę drużyny na mecz z Czechami - mamy zmiany w każdej linii, ale bez rezultatu. Popadamy z jednej skrajności w drugą.

- Pozwól, że zapytam cię jako byłego zawodnika reprezentacji Ukrainy. Co czują teraz nasi zawodnicy?

- Rozumiem, jak każdy inny były profesjonalny zawodnik, przez co przechodzą, co czują, przez co przechodzą, przez jaki rodzaj upadku przechodzą. Oczywiście przyjemniej jest trenować i przygotowywać się do meczów, gdy jest się w dobrym nastroju.

Nikt jednak nie krytykuje ich ze wszystkich stron! Szczerze mówiąc, nie ma i nigdy nie było krytyki zawodników naszej reprezentacji!

- Dlaczego?

- Ponieważ nasza prasa i zawodnicy są sobie tak bliscy i szanują się nawzajem, że nie chcą psuć wzajemnych relacji. Powiedz mi szczerze, gdzie jest ta krytyka? Czy jest gdzieś ktoś, kto po prostu mówi, że nasi piłkarze zagrali źle? Przegrywamy 0-3 z Rumunią - cóż, trochę zbesztali za to piłkarzy. Co to za krytyka?

Krytyka piłkarzy jest we wszystkich innych krajach. Weźmy na przykład Brazylię: jeśli coś pójdzie nie tak, wszyscy to odbierają. Krytyka płynie z innych krajów ze wszystkich stron. U nas czegoś takiego nie ma. Jeśli widzisz tutaj taką krytykę, to ja osobiście jej nie widzę.

- Czy uważasz, że w takiej sytuacji zawodnicy i trenerzy powinni być traktowani bardziej surowo?

- Nie, nie uważam. Mówię o czymś innym, o wspieraniu drużyny narodowej. Fakt, że po tym wszystkim, co stało się z naszą główną drużyną w ostatnich meczach, nadal w nią wierzymy. Staramy się nie wywierać na nich presji psychologicznej. Nie mogę powiedzieć, że na zawodnikach ciąży jakakolwiek presja - zdecydowanie nie.

W naszym kraju jesteśmy w sytuacji, w której nikt nie ma czasu na krytykowanie zawodników. Biorąc pod uwagę, że nasza drużyna narodowa jest zmuszona do rozgrywania wszystkich meczów w innych krajach, nie mamy też sektora kibiców. Nie ma ludzi, którzy mogliby wywrzeć jakąś presję na zawodnikach, zapytać ich o coś.

Oleksandr Petrov

0 комментариев
Komentarz