Były obrońca Ukrainy i Szachtara Donieck Oleksandr Kucher skomentował mecz Ukrainy z Czechami w ramach 4. kolejki Ligi Narodów, który zakończył się wynikiem 1:1.
- Jakie są twoje wrażenia z gry?
- Zgodnie z oczekiwaniami był to intensywny, napięty mecz, w którym było dużo walki.
- Jeśli przeanalizujemy straconą bramkę, to można mieć pretensje do Shaparenki i Sudakova, którzy mieli grać na odbicie, ale stali i trzymali przestrzeń. Czy naprawdę nie ma zrozumienia, jak postępować, gdy istnieją standardy?
- To się nazywa dyscyplina gry. Oczywiście obaj nie skończyli. Gdy tylko piłka opuściła pole karne, jeden z nich musiał kryć kopacza i zablokować strzał. W ustawieniu trener zawsze zwraca dużą uwagę na to, kto gdzie stoi i kto jest odpowiedzialny za odbicie piłki. Shaparenko i Sudakov trzymali strefę, kontrolowali przestrzeń, ale zapomnieli o walce. Prawdopodobnie było to samozachowanie.
- Kogo można wyróżnić w reprezentacji za ten mecz?
- Nie chcę mówić o nikim konkretnym. Widać było chęć zwycięstwa u wszystkich zawodników, a przy tak silnej drużynie jak Czechy, każdy dawał z siebie wszystko. Pierwsza połowa toczyła się z lekką przewagą Czechów, którzy narzucili agresywny, kontaktowy futbol i momentami popychali naszych zawodników. Przeciwnik był też groźny przy stałych fragmentach gry i po jednym z nich zdobyliśmy bramkę. W drugiej połowie naszej drużynie udało się wyrównać stan meczu i narzucić swoje poprzez pressing i pressing. Grały dwie równe drużyny i remis był naturalnym wynikiem.
- Ze zdziwieniem przeczytałem, że Kałużny był jednym z Lwów Meczu. Ale jako zmiennik zagrał słabo. Gdyby sędzia był bardziej pryncypialny, Kałużny zostałby odesłany. W pierwszym momencie przed swoim polem karnym dogonił przeciwnika i celowo uderzył go w plecy. Werdyktem był rzut wolny i żółta kartka. Na szczęście arbiter zignorował to przewinienie. Drugi moment - ponownie Kałużny celowo powala przeciwnika na linii bocznej, aby udaremnić niebezpieczny atak. Tutaj sędzia odnotował przewinienie, ale bez ostrzeżenia. Tego dnia mieliśmy szczęście do femme fatale, prawda?
- Dokładnie te same błędy popełnił w pierwszym meczu z Gruzją, kiedy stracił piłkę i musiał złapać przeciwnika rękami, aby zapobiec niebezpiecznemu kontratakowi. Tak, mam wielką chęć sprawdzenia się, staram się nie poddawać w walce o piłkę, gdzieś brakuje mi szybkości, stąd takie błędne kalkulacje. Trzeba umieć kalkulować wybór pozycji na boisku, wtedy nie będzie błędów taktycznych. Ale najważniejsze, że daje z siebie wszystko na boisku.
- Czy remis był bardziej na korzyść Czechów?
- Oczywiście każdy chciał zwycięstwa, które zwiększyłoby szanse naszej drużyny na awans dalej, ale przy wyrównanej grze, biorąc pod uwagę, że musieliśmy grać do tyłu, remis też jest dobrym wynikiem. Po dwóch porażkach zdobyliśmy cztery punkty i jest nadzieja na sukces w dwóch ostatnich meczach. Teraz wszystko jest w naszych nogach i rękach.
Serhii Shebek