Były napastnik Dynama Kijów i reprezentacji Ukrainy Artem Milevsky skomentował debiut w reprezentacji Ukrainy pomocnika Aleksandrii Ivana Kalyuzhnego.
"Wszyscy tak piszą, jakby każdy był fanem Kałużnego. Tak, Wania - dobra robota, przystojniaku, ale poczekajmy. To jest tak: dwa mecze zagrał dobrze - "Kałużny jest piękny", ale potem, jeśli, nie daj Boże, coś gdzieś pójdzie nie tak, coś się zetnie, to jest jak: "B***h, dlaczego został powołany do reprezentacji?" i wtedy to koniec.
Nie wyciągajmy pochopnych wniosków. Tak, zagrał świetnie, nie ma żadnych pytań. Niech Bóg da mu szczęście. On jest niszczycielem. Mówią, że jest wszędzie razem ze Stepanenką. To zrozumiałe: dwa buty to jedna para, nawet jeśli brzmi to trochę szorstko. Poczekajmy" - powiedział Milevskiy na swoim kanale Telegram.