Hryhorii Makarov, wieloletni lekarz w Mariupolu, wspominał swoje doświadczenia z pracy dla reprezentacji Ukrainy.
- Pracowałeś jako lekarz podczas meczów reprezentacji Ukrainy w eliminacjach Euro 2008 - przeciwko Litwie (0:2) i Francji (2:2). Jak dostałeś się do drużyny narodowej?
- Stało się to za sugestią Siemiona Altmana, który był asystentem Błochina. Takiej okazji się nie odrzuca.
Pracowałem również na obozie przygotowawczym dla naszych juniorów do UEFA Youth Euro 2009 w Doniecku i Mariupolu. Zostałem tam zaproszony przez profesora Wiaczesława Popowa z Komisji Sportowo-Medycznej FFU. Badaliśmy naszych kolegów z drużyny pod czujnikami, sprawdzaliśmy tętno itp. Otrzymałem za to certyfikat honorowy od FFU, który wręczył mi Hryhoriy Surkis.
W tym samym czasie kierowałem żeńską drużyną z Mariupola, Illichivka, która zdobyła brązowy medal w mistrzostwach Ukrainy.
- Co pamiętasz z meczów z Litwą i Francją?
- Na Litwie Shovkovskyi doznała bardzo poważnej kontuzji. Na boisku było błoto i stopa Szowkowskiego utknęła w błocie podczas rzutu wolnego. Piłkarze najechali na niego i skręcili mu nogę. Wystąpił problem w stawie skokowym, uszkodzenie więzadeł. Natychmiast schłodziliśmy mu nogę i podaliśmy środki przeciwbólowe. W nocy w Kijowie Malyuta spotkał się z nami i zabrał Shovkovsky'ego na rezonans magnetyczny. Nie było potrzeby operacji, ale Sasha długo dochodził do siebie, dwa lub trzy miesiące.
Dla mnie bycie w drużynie narodowej było bardzo pouczające. Mieszkaliśmy w Koncha Zaspa, gdzie było bardzo dobre centrum medyczne. Dużo rozmawialiśmy z głównym lekarzem Dynama, Volodymyrem Ihorovichem Malyutą.
- Jakie wrażenie wywarli na Tobie zawodnicy reprezentacji narodowej?
- To potwory, żubry, patriarchowie futbolu. Wyglądali na bardzo pewnych siebie, spokojnych i poważnych. Przede wszystkim pamiętam rozmowy z Waszczukiem, Woroninem, Szewczenką. Rebrov przyjechał kontuzjowany, miał uraz mięśnia przywodziciela. Nie pamiętam tematów rozmów, było mało czasu i przygotowywaliśmy się głównie do meczów.
- Nie konsultowałeś się z Szewczenką w sprawie jego pleców, ponieważ cały czas cierpiał z powodu bólu?
- Masażyści pracowali z Szewczenką osobiście. Ale jego plecy pozwalały mu na grę, ale trudno powiedzieć, czy mógł grać z pełnym obciążeniem.
- Jak komunikowałeś się z Błochinem, ponieważ jest on dość trudną osobą?
- Tak, Oleg Władimirowicz jest dość ostry i konkretny. Ale komunikowaliśmy się wyłącznie w interesach i bez załamań emocjonalnych. Powiedziałem mu wszystko, co chciałem wiedzieć o stanie zawodników. Błochin był bardzo zdenerwowany kontuzją Szowkowskiego. Nie wierzył w okres, w którym SaSho był wyłączony z gry, powiedział: "Może się mylisz". Niestety, jak pokazał czas, nie myliliśmy się.
Andriy Piskun