Юрій Вернидуб: «Przechadzałem się po Kijowie: życie w ruchu, muzyka gra, ktoś tańczy – to dosłownie dzieje się na kościach naszy

Główny trener „Krywbasa” Jurij Wernidub po zakończeniu meczu 10. kolejki mistrzostw Ukrainy „Zoria” — „Krywbasa” ocenił początek sezonu dla swojej drużyny, podzielił się wrażeniami z występów klubów i reprezentacji w Europie, a także – o pokojowym życiu w Kijowie.

Jurij Wernidub

— Jurij Mikołajowicz, „Krywbasa” znowu gra na stadionie „Dynamo” imienia Walerija Łobanowskiego. 6 października wasi podopieczni tutaj przegrali z kijowskim „Dynamo”. Jak minęły te dwa tygodnie dla „Krywbasa”?

— Rzeczywiście, przegraliśmy z dyna-mowcami. Nie za grą przegraliśmy „Dynamo”. Nie boję się o tym mówić. Wyglądaliśmy nie gorzej niż dyna-mowcy. Mogliśmy wtedy zdobyć punkty.

W dwutygodniowej przerwie pracowaliśmy dość dobrze, odbyliśmy sparing z „Ołeksandriją”. Informację otrzymaliśmy, przeprowadzając kontrolny mecz, to było dla nas ważne. Obecnie mamy sporo kontuzjowanych chłopaków. Możemy porównać skład „Krywbasa” z ubiegłego roku i obecny – te składy się różnią. W obronie grają tylko Ponededynik i Bandeira, grali i w poprzednim sezonie. Reszta zawodników to nowi piłkarze w naszej drużynie. Potrzebujemy czasu, aby wszystko zbalansować w obronie. Romanchuk, Drambaiew grają u nas na flankach. Kuzika przenieśliśmy z ataku do obrony, ponieważ mamy kontuzjowanego Dibango. Ale jestem zadowolony, że pracowaliśmy bardzo intensywnie i pokonaliśmy Zorię.

— Czy w grze pokonaliście Luganczan?

— Tak, to 100%. Nie wykorzystaliśmy jeszcze wielu sytuacji. Gospodarze mieli tylko dwa momenty, a my, gdybyśmy tu nie wygrali, to byłaby jakaś tragedia. Nie zrozumiałbym dzisiaj naszej porażki.

Pierwsza połowa była mniej więcej wyrównana, chociaż Sosa mógł zdobyć bramki dwa razy. Wszystko zmieniło się na początku drugiej połowy, kiedy Sosa otworzył wynik. I dosłownie chwilę później Sosa trafił w słupek, Amorozo uderzył w poprzeczkę bramki. Kozyszko, który wszedł na zmianę, miał niezłe okazje do zdobycia bramki. Ale w Zorii świetnie zagrał bramkarz Turbaiewski, podobała mi się jego gra.

— A kto w składzie Krywbasa zagrał dobrze?

— Wszyscy nasi chłopcy zagrali przyzwoicie. Wygramy, albo przegramy – to robi cała drużyna.

— W tym tygodniu „Szachtar” rozegra mecz w Londynie przeciwko „Arsenalu”, a „Dynamo” w Rzymie przeciwko „Romie”. Kiedy ukraińskie potentaty zaczną strzelać na bramkę rywala, a może i zdobywać gole?

— Krywbasa latem grał w kwalifikacjach do pucharów europejskich. Wszystko to odczuliśmy na własnym doświadczeniu, mam na myśli logistykę. Nie zazdroszczę „Szachtarowi” i „Dynamo” – wszystkie mecze rozgrywają na wyjeździe. Te przejazdy po prostu zabijają piłkarzy psychicznie i fizycznie. Musimy wytrzymać, dopóki niczego nie zmienimy. Bardzo chcę, żeby nasze ukraińskie drużyny zdobywały punkty w Europie. Kiedy wojna zakończy się naszym zwycięstwem, wtedy będziemy mogli coś wymagać od naszych chłopaków.

Taka sama sytuacja jest z naszą reprezentacją narodową. Wszyscy krzyczeli, jaka mamy silną drużynę, do półfinału możemy dojść na Euro-2024. Takie same były rozmowy na początku lata? A teraz, jesienią, reprezentacji pozostało tylko awansować do Ligi C w ramach występu w Lidze Narodów. I to będzie prawdziwa katastrofa. Jestem pewien, że piłkarzom trudno grać, gdy po twoim kraju padają rakiety, nie możesz spokojnie spać. Chciałbym jeszcze powiedzieć słowa podziękowania dla legionistów, którzy przyjeżdżają grać do Ukrainy, w szczególności do naszej drużyny.

— Żyjecie i trenujecie drużynę w Krzywym Rogu, gdzie codziennie jest bardzo niebezpiecznie. Czy moglibyście porównać życie w Krzywym Rogu i Kijowie, na przykład?

— Kiedy przyjeżdżasz do stolicy Ukrainy, to takie wrażenie, że wojny tu nie ma. W Krzywym Rogu w sobotę spadły rakiety w pobliżu dworca autobusowego, to centrum miasta. Ludzie ucierpieli, niestety.

W sobotę przechadzałem się po Kijowie. Wychodząc z hotelu, doszedłem do metra „Arsenalska” – tam życie w ruchu, muzyka gra. Ktoś tańczy – tego nie rozumiem, to dosłownie dzieje się na kościach naszych wojowników.

Chcesz się napić – kup sobie butelkę, usiądź w domu, wypij, ale tak, żeby nikt cię nie widział i idź spać. A robić to publicznie – tego nie rozumiem. Mówię to dlatego, że na początku wojny, przez prawie pięć miesięcy, byłem tam, gdzie było bardzo strasznie.

0 комментариев
Najlepszy komentarz
  • Борис Бор(Borya111) - Эксперт
    21.10.2024 12:53
    в Тель Авиве тоже гуляют и танцуют в свободное от армии время.

    Беда не в том, что в Киеве гуляют, а в том, что дети элиты воюют за страну в Монако, а богатые откупаются. В то время, как в том же Израиле на войне гибнут дети министров.
    • 15
Komentarz