Żeljko Ljubenović: «Bardzo tęskniłem za meczami Premier League»

Wczoraj w stolicy zauważono serbskiego specjalistę Żeljko Ljubenovića, który obecnie prowadzi pierwszoligowy „Myknaj”. Wieczorem znajdował się wśród widzów, którzy z trybun stołecznego stadionu „Dynamo” imienia Wałerija Łobanowskiego śledzili perypetie centralnego pojedynku 10. kolejki między ługańską „Zorią” a kryworoską „Krywbass”.

Żeljko Ljubenović

— Od razu mogę zapewnić, że nie warto szukać jakichś zaszyfrowanych powodów mojej wizyty w stolicy. Wszystko jest banalnie proste: dzień wcześniej „Myknaj” grał w Chmielnickim z „Podillą”, a zdobywszy zwycięstwo, podopieczni otrzymali dwa dni wolnego. Do Użgorodu razem z moim asystentem Nikolą Igniatijewiczem nie wróciliśmy od razu, lecz postanowiliśmy pojechać do Kijowa, aby obejrzeć mecz „Zoria” — „Krywbass”. Dla mnie kilometry to tylko liczby, które nie są trudne do pokonania, aby zobaczyć kogoś lub coś.

Bardzo tęskniłem za meczami Premier League od czasu, kiedy przez dwanaście i pół roku występowałem w niej jako gracz oraz pół roku pracowałem jako trener. To po pierwsze. A po drugie, w mojej ukraińskiej profesjonalnej karierze grałem za oba zespoły. „Krywbass” był moim pierwszym klubem w Ukraini (miało to miejsce w okresie zimowej przerwy w sezonie 2005/2006), a „Zoria” — ostatnim. W niej spędziłem sześć wspaniałych sezonów, gdzie zakończyłem aktywne występy w piłce nożnej.

Rozmawiałem z wieloma znajomymi z „Zorii”. Z piłkarzy tylko z Timurem Korablińskim, a z trenerem drużyny Mladenem Bartuloviciem udało mi się tylko porozmawiać przez telefon. A jednak z przedstawicielami „Krywbassu” — konkretnie, Jurijem Wernidubem oraz jego sztabem trenerskim, porozmawiać niestety się nie udało, bo po zakończeniu meczu śpieszyli się na pociąg do Użgorodu, — wyjaśnił Ljubenović.

Komentarz