Główny trener „Dynamo U-19” Igor Kostiuk skomentował mecz młodzieżowych mistrzostw przeciwko donieckiemu „Szachtarowi”, w którym „biało-niebiescy” doznali minimalnej porażki — 0:1.
— Była to gra taktyczna, gra nerwów. „Szachtar” wybrał taktykę działania z kontry, dobrze się bronił, oddał inicjatywę. My jednak stwarzaliśmy sytuacje, mieliśmy przewagę, oni praktycznie nie mieli okazji. Ale daleki strzał, potem gra na dobiciu — i gol, który zdecydował o losach meczu. Ale to jest futbol, trzeba realizować swoje okazje, grać bardziej konstruktywnie w przodzie w planie indywidualnym.
— Wydawało się, że gol był zdobyty z ofsaidu…
— Tak, moim zdaniem, to czysta pomyłka asystenta sędziego, ponieważ gracz, który zagrał na dobiciu, znajdował się bliżej do bramki, niż nasz ostatni obrońca, o półtora metra. Uważam, że na mecze tego poziomu to jest niedopuszczalne. Wcześniej na naszych meczach korzystano z VAR, aby sędziowie mogli się szkolić — a gdyby dzisiaj był VAR, to gol byłby anulowany. Ale w ostatecznym rozrachunku mamy negatywny dla nas wynik.
— Obie drużyny grały mecze pucharowe w połowie tygodnia. Czy to wpłynęło na przebieg dzisiejszego meczu?
— Widzieliście, że „Szachtar” często wytrącał rytm, zawodnicy dużo leżeli na boisku. Ale to w żaden sposób nie dawało nam możliwości się zrelaksować. My naciskaliśmy na tempo, oni je spowalniali, ale na koniec mogli jeszcze zdobyć bramkę. Uważam, że udało nam się całkowicie zregenerować po meczu w Młodzieżowej Lidze UEFA, byliśmy całkowicie gotowi do dzisiejszego pojedynku, ale straciliśmy przykrego gola po dobiciu. Na początku gry Ponomarenko miał świetną okazję na zdobycie gola, wtedy gra miałaby zupełnie inny charakter, i rozwijałaby się inaczej.
— W „Dynamo” najlepsza ofensywa obecnych mistrzostw. Co się stało, że nie udało się dzisiaj zdobyć bramki?
— Przeciwnik dobrze się przebudował, grał w pięciu obrońców, zamykał strefy, ale mimo to stwarzaliśmy sytuacje, dostarczaliśmy piłkę do pola karnego. Dopóki Matwiej Ponomarenko nie jest w swojej najlepszej formie, Witalijowi Lobkowi brakuje praktyki meczowej, a Władysławowi Heryczowi, naszemu najlepszym strzelcowi w danym momencie, niestety, przytrafiła się kontuzja. Jak na razie napastnicy nie wykonują głównego zadania, które przed nimi stoi, a mianowicie — nie zdobywają goli.
— Przed nami jeszcze dwie trzecie mistrzostw. Porażka z „Szachtarem” — nie jest powodem do załamania rąk?
— W żaden sposób. Mamy długi sezon, jeszcze jest mecz w drugiej rundzie. Będziemy starać się wygrywać w naszych meczach i mamy nadzieję, że „Szachtar” nie będzie mógł wystąpić bez strat w swoich spotkaniach. To jest futbol, odległość turniejowa jest długa. A ta porażka — to dodatkowy powód, by należycie przygotować się do meczu wyjazdowego w drugiej rundzie.