W niedzielę, 3 listopada, w meczu 12. kolejki mistrzostw Ukrainy kijowskie „Dynamo” pokonało „Inhulets” z Petrowego 5:2. Pojedynek odbył się w Kijowie na stadionie „Dynamo” imienia Walerego Łobanowskiego. Oto konferencja prasowa po meczu głównego trenera stołecznej drużyny Aleksandra Szowkowskiego.
— Gratuluję wszystkim kibicom naszej drużyny zwycięstwa. Mimo wyniku, gra była niełatwa.
Uwzględniając, że w minioną środę grałem 120 minut w meczu pucharowym z „Worskłą”, a przed tym już dwa dni później zagraliśmy z „Szachtarem”, dałem drużynie cały dzień wolny, aby chłopcy mieli możliwość nieco odpocząć, zresetować emocje.
Przygotowywaliśmy drużynę do dzisiejszego meczu, rozumiejąc, na czym będzie opierać się rywal. Oczekiwaliśmy dużo walki. Również zdawaliśmy sobie sprawę, że stałe fragmenty gry to jeden z tych momentów, na które będzie stawiał „Inhulets”. I właśnie w tym aspekcie dzisiaj nie wykonaliśmy swojej pracy.
Choć jestem w znacznym stopniu zadowolony z działań drużyny w ataku: realizowała ustalenia, piłkarze podejmowali właściwe decyzje. Mogliśmy zdobyć jeszcze więcej bramek.
— Dzisiaj obrona waszej drużyny wyglądała nieco krucho. Jaka jest przyczyna?
— Nie odpowiem od razu na twoje pytanie. Ale zgadzam się z tobą, że dzisiaj mieliśmy pewne problemy. Jest, nad czym myśleć trenerowi. I zawodnikom, oczywiście.
— Samobójcze bramki Michawki stały się już jakąś anomalią.
— Zostawcie go w spokoju! Jestem zadowolony z jego działań w dzisiejszym meczu w zakresie organizacji gry, z tego, jak działał z pierwszym podaniem. Może musi przejść przez te próby. Zadajcie pytania mnie, a nie dotykajcie chłopaka. Samobój bramkowy nie jest dla mnie problemem, jeśli przy tym zdobijemy pięć bramek.
— Jaka jest sytuacja z kontuzjowanymi?
Aleksandr Pichalienok powoli zaczyna pracę, ale ma nieprzyjemne uszkodzenie — mięśnia romboidalnego. Po sobie wiem, jak trudna jest to kontuzja w zakresie gojenia i jak ważne jest, aby być uważnym, aby wytrzymać określony czas. Aleksandr dopiero zaczyna tę drogę.
Popow powinien zacząć pracować w grupie, ale obecnie zastanawiam się, czy ma sens zabierać go ze sobą do Hamburga na mecz z „Ferencvaros”. On nie jest gotowy, dużo przepuścił, ma pewne problemy z plecami. I bardzo trudno znosi te wszystkie przejazdy. Możliwe, że Popow zostanie w Kijowie, aby przygotowywać się w indywidualnym programie do następnego meczu.
Jarmolenko wrócił. U Szaparenki, na szczęście, nie ma żadnych komplikacji po cięciach, które miał. Dzisiaj zagrał całkiem niezły mecz, chociaż są momenty, na których musi skoncentrować uwagę. W ataku, jak i cała drużyna, pracował dużo lepiej niż w działaniach defensywnych.
— 5:2 — dobry wynik, czy lepiej byłoby wygrać np. 2:0?
— Zwycięstwo zawsze jest zwycięstwem. Oczywiście, zawsze chce się zagrać na zero i zdobyć jak najwięcej bramek. Ale drużyna rywala również stawia swoje cele i stara się je realizować. Szczerze mówiąc, mam podwójne podejście do tego zwycięstwa. Z jednej strony jestem zadowolony, z drugiej — nie za bardzo.
Konferencja prasowa głównego trenera „Inhulets” Wasyla Kobina
Aleksandr POPOW ze stadionu „Dynamo” imienia Walerego Łobanowskiego