Znany ukraiński trener Sergij Kowalec skomentował swoje powołanie na stanowisko trenera pierwszoligowego «Podillia» z Chmielnickiego.
— Sergiu Iwanowiczu, tęskniłeś za pracą na ławce trenerskiej, bo twoja kreatywna przerwa trwała już prawie półtora roku?
— Oczywiście. Wykłady, praca eksperta czy konsultacje w akademiach również są pewnym doświadczeniem, ale aktywna działalność trenerska jest w tym przypadku priorytetem.
— Wspomniałeś o pracy eksperta. Będziesz kontynuować tę działalność w tym kierunku?
— Nie mam nic przeciwko, ale jeśli to nie będzie przeszkadzało moim bezpośrednim obowiązkom. Praca w telewizji też jest bardzo ważna. Czasami chciałbym przekazać swoje myśli kibicom jako profesjonalny trener w kwestii taktyki na grę, strategii drużyn, to jest ciekawe i przydatne dla samego specjalisty.
Nie stawiam siebie na równi z Alexem Fergusonem czy José Mourinho, ale ci specjaliści również, gdy pozwalał im czas, brali udział w podobnych projektach.
— W zeszłym tygodniu objąłeś «Podillia». Kto zaproponował ci tę pracę?
— Po meczu «Przykrapattya» — «Podillia», kiedy na emeryturę odszedł Witalij Kostiśyn, spotkałem się z merem Chmielnickiego Ołeksandrem Serhijowiczem Symczyshynem. Podczas rozmowy doszliśmy do zgody, że jestem gotowy zostać głównym trenerem «Podillia».
— Symbolicznie?
— Prawdopodobnie. (Uśmiecha się). 35 lat temu zagrałem ostatni mecz za «Podillia» i przeszedłem do «Dynamo». Po 35 latach wróciłem do klubu drogiego memu sercu już w roli głównego trenera.
— Jak silne są w «Podillia» finansowe zaplecze, aby móc pracować jakościowo?
— Na ten temat na razie nie chcę mówić. Wszyscy rozumiemy, jak trudna obecnie jest sytuacja w kraju z powodu rosyjskiej agresji. I tylko dzięki naszym wojownikom krajowi udaje się nie tylko przetrwać, ale wielu ludziom — zajmować się swoimi ulubionymi zajęciami.
Reprezentacja Ukrainy, a także kluby, które reprezentują kraj na międzynarodowej arenie, pokazują, że jesteśmy niezłomni. Piłka nożna w pewnym sensie jest przewodnikiem między Europą a Ukrainą. To dowodzi, że chcemy wygrać.
— Dyskutowałeś z kierownictwem klubu o zadaniach drużyny?
— Kontrakt został podpisany do końca sezonu z możliwością przedłużenia jeszcze o jeden rok. Obecnie można stawiać najwyższe cele, ale trzeba rozumieć, że priorytetowym celem jest zbudowanie drużyny dobrego poziomu i staranie się pokazywać jakościową piłkę nożną.
— Po tygodniu pracy i jednym rozegranym meczu, jakie perspektywy widzisz dla «Podillia»?
— Arsen Wenger kiedyś powiedział, że kibic wybaczy wszystko, z wyjątkiem obojętności. I właśnie w meczu przeciwko «Agrobiznesowi» (1:1) chmielnicki widz po zakończeniu spotkania oklaskiwał drużynę. A to dużo znaczy.
— Do zakończenia jesiennej części mistrzostw «Podillia» ma zagrać dwa mecze — mecz bezpośredni przeciwko terenie «Nywy» oraz spotkanie z jednym z liderów tabeli — derby z «Epicentrem».
— Wszystkie drużyny Pierwszej Ligi w Grupie A są ambitne, więc czekają nas dwa bardzo trudne, ale i interesujące pojedynki. «Nywa» i «Epicenter» — to zespoły, które mają swoje cele, i prowadzą je wykwalifikowani trenerzy.
— W twoim pierwszym meczu przeciwko liderowi turnieju «Agrobiznesowi» mało kto stawiał nawet na remis dla «Podillia». Czy wynik (1:1) można nazwać pewnym rodzajem niespodzianki?
— Trudno powiedzieć. Zarówno w pierwszej, jak i w drugiej połowie mieliśmy niezłe fragmenty w grze, czasami rywala ratował bramkarz. Mówiąc ogólnie o grze, «Podillia» mogło zarówno wygrać, jak i przegrać. Wynik meczu, myślę, był sprawiedliwy.
— Kto wchodzi w skład twojego sztabu trenerskiego?
— Moi pomocnicy to Ołeksandr Mandziuk (niedawno prowadził amatorski klub «Kołos» z Polonnego), Ołeksandr Żdanow, Ołeksandr Dziubczyk (trener przygotowania fizycznego) oraz Andrij Fedenko (trener bramkarzy).
— Wracając do perspektyw «Podillia». Kierownicy klubu marzą o tym, aby w niedalekiej przyszłości zobaczyć «Podillia» w najwyższej ukraińskiej lidze?
— Czas pokaże. (Uśmiecha się). Na razie najważniejsze jest godnie zakończyć jesienną część sezonu, wzmocnić się, zbudować grę, a potem mówić o jakichkolwiek grandioznych planach.
Sergij Demjanczuk