Były obrońca kijowskiego «Dynamo» Oleg Kuzniecow podzielił się wrażeniami z gry swojego klubu przeciwko «Ferencvarosowi» w Lidze Europy.
— Znowu kartka czerwona w meczu Ligi Europy, i to wszystko zrujnowało. Pierwsza połowa, nawet w dziesiątkę, grali nieźle, dotrwali do przerwy, ale potem, chyba z powodu zmęczenia, zaczęli wypadać... Bardziej ilustracyjny był futbol w wykonaniu «Dynamo» do 17. minuty, kiedy wszystko szło dobrze i było widać, jak «Ferencvaros» obawia się kijowian.
— Jednak futbol — to nie hokej. Dlaczego «Dynamo» tak głęboko się cofnęło w obronie i cały czas tylko się broniło?
— Nie zgodzę się, że tylko się bronili i nic więcej... W pierwszej połowie kijowianie starali się nie zauważać, że grają w osłabieniu, próbowali prowadzić grę defensywną i przypomnijcie sobie, przeprowadzili kilka dobrych ataków. Był nawet moment, kiedy gracze Dynamo dwa razy trafili w poprzeczkę.
Oczywiście, z perspektywy sztabu trenerskiego można było różnie zareagować na stratę Dubinchaka przez czerwoną kartkę. Jako opcja - przebudować się na schemat z trzema środkowymi obrońcami lub pięcioma defensorami i, przy tym, naprawdę nie cofać się tak w stronę własnej bramki. Ale w takich wariantach też jest pewna bezsensowność, bo robisz jeden fatalny błąd i wszystko się załamuje.
— Faul Dubinchaka rzeczywiście zasługiwał na czerwoną kartkę?
— Bez wątpienia. I VAR to wyraźnie pokazał. Nawet jeśli takie przewinienie zdarza się poza boiskiem, sędzia powinien odpowiednio zareagować. Dubinchak nie zdążył za przeciwnikiem i uderzył go w staw skokowy. Wszystko oczywiste. Nikt nie sprzeczał się z werdyktem sędziego, łącznie z samym Dubinchakiem.
— Rozumiem, że w takich przypadkach ofiarowuje się zawodnika ofensywnego, aby skompensować stratę w obronie. Ale dlaczego wymieniono akurat Bujańskiego?..
— Vanata - jedynego napastnika, nie można było ruszać. Dlatego, gracze Dynamo zrobili wszystko według klasycznego schematu, ściągając z boiska tak zwanego 10. numer, czyli Bujańskiego. W nowym schemacie był już zbędny. «Dynamo» przeszło na grę z dwoma defensywnymi pomocnikami - do Brożka w parze przesunął się Szaparenko, który ma w tym doświadczenie.
— «Ferencvaros» zaskoczyło was czymś?
— W tej drużynie jest wystarczająco dobrych piłkarzy. Latem przeprowadzili jakoś dobrze zakupy, wielu nowych zawodników kupili, szczególnie legionistów. Bardzo podobała mi się gra Brazylijczyka Kady Borgesa i Izraelczyka Abu Fani, którzy świetnie pracują z piłką. «Ferencvaros» to mocny, jakościowy europejski średniak.
— Pierwszą bramkę Dynamo straciło po niezrozumiałym podaniu Kabajeva do tyłu. I takich podań było sporo... Może mniej ryzykownie byłoby grać do przodu?
— To taktyka zespołowa. Wszyscy wiedzą, jak i gdzie podawać piłkę, jak najlepiej ją utrzymać. Jednak na takim poziomie najmniejszy błąd kosztuje bardzo dużo. Oczywiście, kiedy zespół już biegnie do przodu, a ktoś niespodziewanie podaje do tyłu, odcinając niemal wszystkich swoich od piłki i, właściwie, odkrywając środek pola, nic dobrego z tym się nie kończy...
— Może zmiany Ołeksandra Szowkowskiego trzeba było robić wcześniej?
— Po pierwszej połowie ja, i myślę, że nie tylko ja, miałem nadzieję, że zespół spokojnie utrzyma wynik 0:0, więc nie trzeba było nic ruszać. Ale po dwóch kolejnych straconych bramkach Szowkowski zrozumiał, że ten mecz już jest nie do uratowania. Dlatego, kiedy jednocześnie miały miejsce trzy zmiany w Dynamo, było jasne, że to już przygotowania do meczu UPL z «Polissia».
— «Dynamo» nie może zdobywać punktów, ale czy doczekamy się chociaż jednego strzelonego gola w obecnej Lidze Europy? Może warto na jakiś mecz wyjść z dwoma napastnikami - z Vanatą i Herrero w «wyjściu»?
— W mistrzostwach Ukrainy «Dynamo» działa z jednym napastnikiem i strzela trzy-do-pięć goli. Trzeba, żeby w europejskich pucharach momenty były tworzone, wtedy i strzelone bramki zobaczymy. W meczu z «Ferencvarosem» kijowianie nastawiali się na zdobycie punktów. A tu to wyrzucenie... W każdym kolejnym meczu nawet trzy gole «Dynamo» są w stanie strzelić.
— Po czterech porażkach Dynamo z rzędu - co dalej w planie strategii turniejowej?
— Pozostały dwa rywale, z którymi można walczyć i zdobywać punkty. Jednak, jeśli z «Wiktorią» kijowianie zagrają w listopadzie, to przeciwko łotewskiemu FŠM będzie trzeba grać dopiero w końcu stycznia następnego roku, w ostatniej - 8. kolejce. Teoretycznie można spróbować zdobyć sześć punktów, z czego trzy w meczu z «Wiktorią». Ale przeciwko «Realowi Sociedad» będzie bardzo trudno. I tych sześciu punktów nam już nie wystarczy...
Potem - ostatnie mecze w styczniu. Tu w ogóle nie wiadomo, jak «Dynamo» będzie się przygotowywać i grać. Zbieracze nie odpoczywali latem i nie będą mogli odpocząć zimą. Zobaczymy, jak «białoniebiescy» zaprezentują się w Lidze Europy przed Nowym Rokiem. Nie wykluczone, że wszystkie szanse zostaną stracone, a w styczniu na euroarenę można wystawić drużynę U-19...
Oleg Leonczuk