Znany ukraiński dziennikarz Mikołaj Neseniuk poświęcił wpis na Facebooku niektórym aspektom sędziowania meczów Mistrzostw Ukrainy.
W zeszłym tygodniu klub piłkarski z Żytomierza publicznie i oficjalnie zwrócił się do kierownictwa ukraińskiego futbolu ze skargą na sędziów, którzy nie odgwizdali jedenastki w ostatniej minucie gry w Aleksandrii, co wpłynęło na wyniki mistrzostwa.
Dla tych, którzy nie obserwują futbolu żytomierskiego, przypomnę, że w tym meczu, który żytomierskie „Polesie” przegrało 0:1, drużyna oddała w całym meczu zaledwie cztery strzały w kierunku bramki przeciwnika, , z których tylko dwa trafiły w „ramkę”. Przekładając te statystyki na zwykły język, zauważam, że żytomierzanie nie mieli żadnych szans na zdobycie gola. Uratować mogła tylko jedenastka w ostatniej minucie, gdy piłka, która leciała w przeciwnym kierunku do bramki rywali, przypadkowo trafiła w przedramię obrońcy. Ale sędziowie, którzy mogli dostrzec tu przewinienie, tego nie zrobili.
Tu zrobię mały dygresję. System wspomagania sędziów wideo (VAR), jak każda inna, może być narzędziem do nadużyć. Przy jego pomocy można znaleźć milimetrowy powód, aby uznać lub nie uznać gola, określić, czy był spalony, znaleźć powód do usunięcia zawodnika z boiska. A można także nie znaleźć, nie określić i nie odszukać.
Nie mam żadnego zamiaru nikogo w czymkolwiek oskarżać, ale bardzo często sprawia wrażenie, że potężna elektronika wideo rzeczywiście komuś pomaga lub odwrotnie. Jesienią ubiegłego roku VAR pomógł „Polesiu” „znaleźć” kilka jedenastek i zdobyć pewną liczbę dodatkowych punktów. Drużyna znalazła się w gronie liderów. A już na wiosnę VAR zaczął „szukać” i „znajdować” przewinienia na korzyść innej drużyny, „zapominając” o drużynie z Żytomierza. Przeciwko tej drużynie kierownictwo „Polesie” jakoś nie zdecydowało się na składanie wniosków. I ostatecznie wypadli z grona medalistów mistrzostwa.
Teraz nie to! Teraz można! Nie jestem pewien, czy pomysł na wzbudzenie hałasu wokół sędziów należy do właściciela „Polesie”. Prędzej zasugerowano mu to. I mam nawet przeczucie, kto dokładnie to zrobił.
Rzeczywiście, co zrobić, gdy szalone, jak na dzisiejsze czasy pieniądze, które właściciel hojnie wydawał na prośbę swoich menedżerów tam, gdzie prosili, nie przynoszą rezultatów? Gdy z wniosków o Ligę Mistrzów otwarcie się śmieją? Gdy drużyna nie może w półtorej godziny oddać więcej niż cztery strzały w kierunku obcej bramki? Słusznie! Należy obwiniać sędziów! Przy tym głośno i publicznie! Patrz, ktoś z naszych nieprzekupnych sędziów może obawiać się następnym razem podjąć decyzję, która nie spodoba się „Polesiu”!
Powtarzam, że to wszystko już miało miejsce. Ale z inną, silniejszą drużyną, z właścicielem, z którym nikt nie chciał i nadal nie chce się kłócić. Dlatego to działało. Z „Polesiem” wyraźnie widać ten sam niezapomniany styl. Czy to zadziała? Wątpię. Przy całym szacunku dla właściciela drużyny z Żytomierza, nie jest on tym, kogo sędziowie będą się obawiać drażnić.
Mikołaj NESENIUK
Здорово , что в будке сидят арбитры с опытом , но туда бы ещё футболиста(или не старого тренера с опытом игрока) не ниже премьер лиги .