Były pomocnik „Szachtara” Jewhen Konoplianka opowiedział, że miał konfliktowe sytuacje z byłym trenerem „górników” Roberto De Zerbi.
„Przyszedł De Zerbi, który zaufał innemu zawodnikowi. To normalne. Po kontuzjach przyszedłem do niego i mówię: „Dajcie, że będę próbował, chcę rywalizować”. Ale i tak czułem: niezależnie od tego, czy zagram dobrze, czy źle, zawsze będę winny. Pamiętam, jak wyszedłem na 26 minut z „Monako”, zagraliśmy 2:2. Odegrałem normalny mecz, nie zgubiłem ani jednej piłki. Ale De Zerbi mówił mi co chwilę, co mam robić.
Jako piłkarz byłem sportowo zły, bo nie grałem, nikt nie chciał nawet dać mi szansy. Na treningach z nim walczyłem. Chciał mnie złapać, żebym coś ostrego powiedział i odszedł z drużyny. A ja wszystko to wiedziałem i zapytałem: „Czego ode mnie chcesz? Powiedz mi prosto w twarz”. On był taki, że wszystko mówił prosto w twarz.
Rozmawialiśmy z nim po męsku, ostrzegałem: „Tylko nie rób cyrku przy wszystkich”. Mieliśmy takie zderzenia na boisku, które widzieli chłopacy… Ale w profesjonalnym sensie były to zderzenia. Nie było tak, żebym prosił go, żeby zamknął usta czy coś innego. Wszystko robiłem. Jeśli gdzieś przesadzał, mówiłem mu: „Zachowajmy trochę szacunku”, a on chciał jakoś zaczepić», — powiedział Konoplianka.