Reprezentacja Ukrainy 16 listopada rozegra kolejny mecz w Lidze Narodów w piłce nożnej — z Gruzją. Były gracz reprezentacji Ukrainy Włodzimierz Mykytyn podzielił się swoimi oczekiwaniami przed starciem w Batumi:
— Nie będę oryginalny, mówiąc, że mecz będzie decydujący dla obu drużyn. Chociaż Ukraina znajduje się w gorszej sytuacji, z dwoma wyjazdowymi meczami przed sobą, grozi jej spadek z grupy B. Mimo to jestem przekonany, że ten czynnik przyczyni się do zgrania podopiecznych Serhija Rebrova i chęci pokazania swoich najlepszych jakości. Myślę, że Ukraina wygra — 2:1.
— Co jeszcze skłoniło Pana do takiego przewidywania?
— Odnosi się wrażenie, że szczyt formy sportowej gruzińskiej reprezentacji już minął, podczas gdy Ukraińcy dopiero nabierają rozpędu. W końcu nasza drużyna jest uzbrojona w zawodników o wyższej jakości. Właśnie drużynowa zgranie powinno pomóc przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.
— Czy na grze Ukraińców wpłynie to, że kilku piłkarzy ma problemy z praktyką meczową?
— Określenie składu wyjściowego jest prerogatywą trenera Serhija Rebrova. Status meczu i trudna sytuacja w tabeli zmusi naszych do gry mimo wszystko.
— Jaką taktykę przyjmą Ukraińcy w Batumi?
— 4−1−4−1, która przekształci się w 4−3−3 podczas akcji ofensywnych.
— Kogo preferuje Pan w strefie defensywnej?
— Iwana Kalujnego, w przypadku potrzeby może go zmienić Włodzimierz Brżko.
— Czy w wyjściowym składzie pojawi się Ołeksandr Zinczęnko?
— Nie, myślę, że jego miejsce w środku pola zajmie Mykola Szaparenko, a na lewej stronie obrony pozycje Witalija Mykołenki są mocniejsze.
— Jakie „asa” w rękawie ma gruzińska reprezentacja, które są najgroźniejsze?
— Gruzini bardzo umiejętnie wyprowadzają atak, wykorzystując podania przy ziemi. Dlatego trzeba dbać o piłkę, grać kompaktowo. Wiele zależy również od tego, czy lider gospodarzy Chwicha Kwaraccheli wystąpi w dobrej formie. Mam nadzieję, że Jurij Konoplia zadba, aby był niewidoczny. Mimo to to tylko nasze hipotezy, ale wierzę, że Serhij Rebrov doskonale wie, co należy zrobić, aby wygrać w Batumi.
Andrij Pysarenko