Obrońca lwowskiego „Rucha” Aleksej Sycz, który dzień wcześniej otrzymał debiutanckie powołanie do narodowej reprezentacji Ukrainy, dziś w nocy przybył do obozu „sine-żółtych” w Turcji.
„Powołanie do reprezentacji Ukrainy było dla mnie zaskoczeniem, ale w każdej chwili byłbym gotów wyruszyć do narodowej drużyny. Kiedy zadzwonił dyrektor generalny „Karpat”, byłem w domu, oglądaliśmy z żoną jakiś serial.
Byłem zarówno zaskoczony, jak i ucieszony. Nie uwierzyłem od razu. Telefon, oczywiście, nie wypadł, jak u Nazarenco, ale ręce mi drżały. Nowy etap dla mnie, nowe emocje. Bardzo się cieszę, że tutaj jestem.
W narodowej drużynie wielu znam z olimpijskiej reprezentacji Ukrainy, z „młodzieżówki”. Już napisali mi zarówno Nazarenco, jak i Brżko. Oczywiście wiadomo, że są starsi chłopacy, z którymi w ogóle się nie znam. Szczególnie z naszymi legionistami. Tak że będzie ciekawie! Czekam na to wszystko.
Pierwsze cele tutaj? Oczywiście, przede wszystkim chciałbym, żeby reprezentacja wygrała w tych dwóch meczach. To jest najważniejsze. No i jeśli będzie taka możliwość, chciałbym pomóc drużynie”, — powiedział Sycz w komentarzu dla służby prasowej UAF.