Witalij Kwarcianyj: „Mykołenko całkowicie się zniechęcił. W „Dynamo” wykonywał pracę na dystansie, jak kiedyś Łużny czy Dem’янie

Kultowy trener łuckiej „Wołyni” Witalij Kwarcianyj podzielił się wrażeniami po meczu piątej kolejki grupowej Ligi Narodów między narodowymi reprezentacjami Gruzji i Ukrainy (1:1).

Witalij Kwarcianyj

— Witaliju Włodymirowiczu, rozumiem, że po remisie z Gruzją, biorąc pod uwagę, że do zwycięstwa było, jak to mówią, na wyciągnięcie ręki, mało kto jest zadowolony. Niemniej jednak, aż tak krytykować naszą główną reprezentację kraju osobiście bym nie chciał. A co Pan powie?

— Zacząłem od tego, że na pełnoprawnej grze obu drużyn zaciążyła pogoda (mowa o ulewie kilka godzin przed meczem i niewielkim deszczu podczas spotkania). Nie zobaczyliśmy w całej okazałości ani Ukrainy, ani Gruzji. Jednak na suchym boisku naszej drużynie było by trudniej grać. Gruzini w środku pola, moim zdaniem, lepiej od naszych chłopaków pracują z piłką: ograć, poruszać się żwawiej, zagrać do ściany. Nie było w Ukrainie szybkiej piłki w środku.

Przed meczem wielu mówiło, że nasza drużyna powinna zrobić wszystko dla zwycięstwa. Wszyscy czekali na zwycięstwo. Nie wyszło... Szkoda, że remis, ale mogli też przegrać, gdyby Kwaracchelia nie trafił w poprzeczkę, a w siatkę bramki. A tak, szanse na awans jeszcze są.

I jeszcze o Kwaracchelii. Grał jakoś tak, jakby się bawił. Jakieś podcięcia, przycięcia. Co to za piłka? „W ogóle nie rozumiem”... Wszyscy, którzy grają z lewej, dawno nauczyli się przemieszczać w prawo i kręcić pod dalszy słupek. A czemu nie strzelać mocno? W tych kilku momentach Chwicha mógłby wykonać nie tylko celny, ale i akcentowany strzał— i wtedy kto by mógł uratować?

— Jak ocenia Pan grę Ukrainy ogólnie? Kogo może Pan wyróżnić osobiście?

— Mało było przemieszczeń, piłkarze ściśle odpowiadali za swoje strefy. Jedyną osobą, która się wyróżniała, był Mudryk. Reszta grała jakoś na wysiłkach, męczyli się…

— A na Mikołenko odwrotnie tyle krytyki… Sprostuje Pan?

— Mudryk zagrał bardzo godnie. Wydaje mi się, że wycisnął maksimum z tych momentów, które miał. Zauważyłem, że w wielu akcjach Michał pracował na obronę, starał się asekurować obrońców. Ale znacznie lepiej byłoby, gdyby wykorzystał swoją wybuchową szybkość i agresywność w ataku.

Michał był najaktywniejszym zawodnikiem nie tylko reprezentacji Ukrainy, ale i w meczu ogólnie. Nawet Kwaracchelia nie zagrał tak dobrze, jak on.

— Tak co wy… A statystyczne portale dały Chwichy najwyższą ocenę z zapasem.

— Ukraińiec wyglądał znacznie ciekawiej, moim zdaniem. Właściwie dzięki determinacji Mudryka Ukraina zdobyła swój jedyny gol, gdy jego dośrodkowanie w własne bramki przeciął obrońca Gruzji (były obrońca „Metalista 1925” Solomon Kwirkweilia, — przyp. „UF”).

A ten chwalony Kwaracchelia po prostu starał się omijać rywali. Nie ogrywać, ale obiegać. To są dwie wielkie różnice.

Gdyby cała drużyna Ukrainy szybciej przechodziła z obrony do ataku... Powiem tak: Mudryk wypadał z gry czasami tylko dlatego, że partnerzy powoli rozgrywali piłkę. A Gruzini, co - popychali, przepychali, uderzali w Mudryka, dobrze, że on jest „chłopakiem”, który ma amortyzację. Wytrzymał. Brawo.

Co do gry ogólnie, to gdyby w piłce nożnej liczyło się punkty jak w boksie, to Ukraina wygrałaby w zapisach sędziów.

— Zważywszy na rozrzut komplementów dla Mudryka, to właśnie jego Pan uważa za „Lwa meczu”, prawda?

— Oczywiście. Moim zdaniem, także świetnie zagrał Zabarnyj. I Trubin spokojnie zagrał, zimno krwi. Wyszedł z kłopotów, nogami grał klasowo. Tych trzech zawodników chciałbym wyróżnić.

— Co Pan powie o poziomie gry Artema Dowbika? Czy rzeczywiście ma problemy z kolanem, czy…

— Żadne! Bardzo rozczarowany jego grą. Jakiś był taki samolubny. Że o, jest w reprezentacji, dużo o nim piszą. Prawdopodobnie zapomniał, że główną rzeczą, którą ma robić napastnik, mówiłem mu kiedyś osobiście, to umieć ograć rywali. Kiedy grał za „Girona”, wśród jego partnerów było wielu indywidualnie silnych graczy, którzy podawali mu takie piłki, że zostawało tylko strzelić. Podstawić nogę, podstawić głowę.

Od tego czasu, co go znam, to nie zmienił się — pozostał taki sam, jak był. Po prostu dojrzał, nabrał doświadczenia, obrosnął mięśniami. Myśli, że jest gwiazdą, a w rzeczywistości… W Romie często go zmieniają na końcu meczu, nie grał w jakościowy futbol.

— Proszę dać radę, nad czym ma popracować.

— Napastnik środkowy musi stale bawić się piłką, robić sztuczki, ogrywać przeciwników, grać ciałem. Jego grą muszą się cieszyć, powinni przychodzić na niego widzowie. A Dowbik to klasyczny napastnik typowy, który 70 procent czasu gry z jakiegoś powodu gra tyłem do przeciwnych bramek.

Klasyczny napastnik powinien umieć sam decydować o losie meczu, a nie tylko polegać na dośrodkowaniach i wrzutkach. Dowbik nie chce grać twarzą do bramek przeciwnika, bo najtrudniej w piłce nożnej — to ogrywać.

Jeśli Dowbik nadal będzie tak grał, to po sezonie spadnie do drugiej drużyny Romy, po dwóch latach — do trzeciej, a później będzie kopać piłkę wśród amatorów.

— Na początku naszej rozmowy powiedziałem, że nie chcę krytykować podopiecznych Rebrowa, ale szczerze mówiąc, przeważająca większość drugiej połowy meczu grała na odbiór, choć nie zaszyli się hermetycznie w obronie.

— Kto się boi, ten zazwyczaj nie doprowadza gry do zwycięstwa. Jest taka zależność w piłce nożnej. Oczywiście, trzeba byłoby grać bardziej zdecydowanie. Myślę, że Rebrow jak należy nastawia drużynę, a to już piłkarze zaczynają w trakcie gry sami wymyślać: lepiej podam temu, a jak stracę piłkę, to może… Ledwie nie podają swojemu bramkarzowi z centrum boiska.

— Jak wyjść z tego impasu?

— Trzeba grać odważniej! Każdą akcję należy starać się kończyć strzałem w obrębie bramki przeciwnika, przynajmniej w tym kierunku. Nasi piłkarze muszą zmienić swoją manierę gry. No nie ma goli bez strzałów. Chyba, że do własnej bramki.

W meczu z Gruzją w drugiej połowie Ukraińcy nie grali na odbiór, jeśli mam być szczery. Po prostu starali się nie ryzykować. Do pewnego momentu organizowanie się w obronie, ale to moment, kiedy Gruzini podeszli głęboko do naszej obrony, okazał się decydujący. Dobrze, że Gruzini słabo grają głową. Nasza reprezentacja w tym elemencie, grze w powietrzu, jest słaba.

— A Zabarniy na tym poziomie.

— Tak, on i w ataku podłączał się kilka razy. I rudy młodzieniec (Juhiym Konoplia, — przyp. „UF”). A Mikołenko całkowicie się zniechęcił. Grał wyłącznie na swojej połowie boiska. Pamiętam, w „Dynamo” Witalik wykonywał i pracę na dystansie, jak kiedyś Łużny czy Dem’janienko — od flagi do flagi, do przodu — do tyłu, i tak dwadzieścia razy w meczu. A teraz Mikołenko tak nie gra. Może w „Evertonie” go tak przepusili, dlatego drużyna snuje się gdzieś tam wśród outsiderów EPL.

— Przed nami Albania, i w tym meczu remisu już na pewno nikt nie zaakceptuje. Wierzy Pan, że zbiorą się Mudryk i spółka i zadowolą nas wszystkich zwycięstwem?

— Może! Tzn. wierzę, że szanse na zwycięstwo są. Chociaż będzie bardzo trudno. Albańczycy to bardzo nieustępliwi, agresywni, fizycznie mocni zawodnicy. Musiałem się z nimi spotykać podczas pracy trenerskiej. Jeśli Ukraińcy nie wyjdą na mecz w Tyranie jak wilki, to… Nawet nie wiem.

Gruzja też składa się z emocjonalnych, gorących, temperamentnych graczy. Ale oni są bohaterami tylko wtedy, gdy jest ich wielu. Albańczycy są inni. Tak każdy na własną rękę można rzucić się na „szturm twierdzy”. Będą bić się i gryźć. Trenowałem wielu graczy z Bałkanów, w tym Albańczyków, więc wiem, o czym mówię.

Mają Ukraińcy przetrwać w sobie, zagrać przez nie mogę. Tylko tak uda się zdobyć zwycięstwo.

Wiktor Głuchy

0 комментариев
Najlepszy komentarz
  • GB - Опытный писатель
    17.11.2024 16:01
    Кварцяний начеб-то і тренував до біса, але не здогадується, що Микола так грав через настанови тренера. Бо хтось повинен був страхувати Мішю, шоб він був "світлою плямою".
    • 2
Komentarz