Były trener narodowej reprezentacji Ukrainy Myron Markevych podzielił się wrażeniami z pojedynku szóstego etapu grupowego Ligi Narodów między Albanią a «niebiesko-żółtą» drużyną (1:2).
— Myronie Bohdanowiczu, w końcu zespół Serhija Rebrova ucieszył nas zwycięstwem. Jakie są Państwa wrażenia z gry, ponieważ jestem pewien, że wynikiem, jak miliony ukraińskich kibiców, jesteście zadowoleni?
— Już przed listopadowymi meczami Ukrainy w Lidze Narodów powiedziałem, że nasza drużyna zdobędzie cztery punkty. Trafiłem. I tak się złożyło, że wystarczyło.
Jeśli chodzi o grę, pierwszy czas wykonaniu Ukrainy był dobry. I końcówka drugiego — też. Trochę osłabliśmy w trakcie meczu, zmusiliśmy do nerwowości, ale można to wyjaśnić tym, że wynik był niezmiernie ważny. Ogromnie odpowiedzialność spoczywała na zawodnikach, dlatego grali ostrożnie, od obrony. Poradzili sobie.
Albania nic szczególnego nie stworzyła przy bramkach Trubina. Rzut karny udało im się zdobyć jedynie po faulu Anatolija.
— Jak ocenia Pan rotację składu od Rebrova? Od razu cztery zmiany w wyjściowej jedenastce w porównaniu z wyjściowym składem przeciwko Gruzji. Od pierwszych minut wczoraj zagrali Zynczenko, Jaremczuk, Huculak i Kalużny. Na ławce rozpoczęli Szaparenko, Dovbik, Zubkov i Brażko. Czy spodziewali się Państwo tak odważnego kroku od naszego trenera?
— Zmiany były oczywiste. Rebrov wszystkich dobrze ustawił, powiedzmy tak, i trafił skład w sto procentach.
— Pojedynek został wygrany już przed dziesiątą minutą?
— Początek okazał się — lepszego nie wymyślisz. Oczywiście, dwa szybkie gole dały skrzydła i wpłynęły na końcowy wynik.
Uważam, że przeciwko Albanii Ukraina rozegrała najlepszą grę w całym grupowym etapie Ligi Narodów. Ale, chciałbym dodać, w żadnym przypadku nie umniejszając godności naszych chłopaków, powinniśmy wygrywać z drużynami takiego poziomu.
— Kibice uznali Łewem meczu Ołeksandra Zynczenkę. Zgadza się Pan?
— Zynczenko — poważny piłkarz, co udowodnił po raz kolejny. Ogólnie, chciałbym osobiście pogratulować dwóch piłkarzy: Ołeksandra i Jaremczuka. I nie za strzelone bramki, chociaż to bardzo ważne. Byli liderami na boisku, to było widać. Oboje od pierwszych minut weszli w grę, prowadząc za sobą partnerów.
Roman dobrze wszedł na zmianę w meczu z Gruzją i, uważam, oddał genialne podanie do Huculaka, a po prostu Ołeksij nie strzelił. Pojawienie się Jaremczuka w wyjściowym składzie w meczu z Albanią było oczywiste. Rebrov mu uwierzył, dał szansę i on w pełni ją wykorzystał.
Zabarnyi oczywiście z tyłu zagrał znakomicie, efektywnie. Konoplia świetny. Matwienko godnie wyglądał. A najważniejsze, że wczoraj na boisku była w końcu jedna drużyna, zgrany zespół. Dlatego mamy zwycięstwo. Osobno kogoś nie będę wyróżniał.
— I jednak przejdźmy trochę po personaliach. Mudryk zagrał po prostu luksusowy mecz przeciwko Gruzji, a z Albanią jakoś nie błyszczał. Czy rywal nie pozwolił, czy Mykhailo nie może jakoś trafić w formę?
— Nie zepsuł meczu, ale oczekujemy od Mudryka w każdym pojedynku nie po prostu gry, a spektakularnej. Dlatego nie zapisał się szczególnie, mówiąc o meczu z Albanią. Brakuje mu stabilności. W tym zakresie musi przede wszystkim sam nad sobą popracować. Nikt nie będzie się spierał, że on ma talent? Po prostu musi swoje dary wzmocnić wynikami: golami i asystami. Wszystkich interesują wskaźniki.
— Co z Dovbikiem? Jeden gol w Lidze Narodów i to z rzutu karnego Czechom — za mało dla najlepszego strzelca La Ligi w zeszłym sezonie. Czyżby Artem złapał gwiazdorską ospałość czy się wypalił?
— Nie myślę, że ma gwiazdorską ospałość. Trudno znaleźć jednoznaczne wytłumaczenie, dlaczego mało strzela w reprezentacji. Może uszkodzenie temu powodem — kolano, które go niepokoi…
Uważam, że powinien był pozostać grać w Hiszpanii. Czy w «Gironie», czy w innym klubie, jeśli były takie propozycje. Ale, wiecie, jest wiara, że on jednak wyjdzie na swój poziom. Trzeba dać mu trochę czasu na aklimatyzację w Rzymie. Gdy w klubie wszystko będzie dobrze, to i w reprezentacji zagra dobrze. Mam nadzieję, że w marcu zobaczymy zupełnie innego Dovbika.
— W marcu właśnie odbędą się mecze play-off o prawo awansu do Dywizji A Ligi Narodów. Wśród potencjalnych rywali Ukrainy — Belgia, Szkocja, Węgry i Serbia. Kogo by Pan chciał zobaczyć w rywalach?
— Tylko nie Belgię! Nawet nie biorąc pod uwagę tego, że słabo zagrali grupowy etap Ligi Narodów (jedno zwycięstwo, jeden remis i cztery porażki — red.), to dobra, silna drużyna, która ma w składzie wiele jakościowych wykonawców. Zresztą, z drużyn można swobodnie grać i ba — wygrywać.
— Po zwycięstwie w Tiranie wreszcie ucichnie fala krytyki pod adresem Rebrova?
— Uważam, że ogólnie powinno się mniej krytykować i trenera, i zawodników. Widzę po naszych chłopakach, że oni zdecydowanie mogą grać lepiej. A ta cała krytyka, która leje się ze wszystkich szczelin… Oczywiście, jest konstruktywna krytyka, ale więcej jakiejś złośliwej. To siły i inspiracji nie dodaje. Czas zakończyć krytykowanie, aby krytykować.
Wiktor Głychy