Kiryło Kowalczuk: «W reprezentacji widziałem, jak Jarmołenko pracuje na treningach, jak on gra. Co tu powiedzieć – to topowy zaw

Znany były pomocnik szeregu ukraińskich klubów Kiryło Kowalczuk przypomniał swoje występy w narodowej reprezentacji Ukrainy.

Kiryło Kowalczuk

— Dziesięć lat temu grałeś w reprezentacji Ukrainy, gdy w kwalifikacjach do mistrzostw Europy w Kijowie przegrali z Słowacją (0:1). Co czułeś w tym momencie?

— Wiecie, różnie bywa. Są mecze, kiedy twoja drużyna zasłużenie przegrywa, a bywa – że nie. Pamiętam, w tym meczu ze Słowacją nie strzeliliśmy co najmniej pięciu pewnych bramek. Dużo atakowaliśmy, tworzyliśmy sytuacje, strzelaliśmy w dosłownie z kilku metrów, ale piłka, jak to mówią, nie chciała wpaść do siatki.

Nie było żadnych zarzutów w naszą stronę, ponieważ drużyna w tamtym meczu miała grę, potencjał. No, przegraliśmy – to przegraliśmy. Pamiętam, po tym zdobyliśmy trzy kolejne zwycięstwa (nad Białorusią 2:0, Macedonią 1:0, Luksemburgiem 3:0, – przyp. red.), co w rezultacie pozwoliło nam zakwalifikować się do Euro-2016 we Francji.

— Minęło dziesięć lat. Możesz porównać tę reprezentację, w której grałeś, z obecną?

— To trudne do zrobienia, a po co?

— Dwóch zawodników tej reprezentacji nadal gra w obecnej.

— Jarmołenko i Stepanenko. Obydwaj – profesjonaliści do szpiku kości. Oni już wtedy nie byli debiutantami, ponieważ Jarmołenko grał już na Euro-2012, a Stepanenko brał udział w meczach towarzyskich przed Euro-2012 oraz w kwalifikacjach do mistrzostwa świata, zaczynając od pierwszych meczów. To znaczy, mieli już doświadczenie gry w reprezentacji.

— Z twojego doświadczenia, co czuje zawodnik, kiedy jest powoływany do reprezentacji i reprezentuje swój kraj na międzynarodowej arenie?

— Myślę, że w podobnej sytuacji wszyscy mają te same uczucia. Myślę, że nie ma takiego zawodnika, który nie marzyłby zagrać w reprezentacji. A kiedy cię powołują, to to marzenie staje się rzeczywistością. To prestiż, twoje osiągnięcie sportowe, które można uznać za najlepsze w karierze.

Powołanie do reprezentacji dla każdego zawodnika – to także ocena jego indywidualnych wyniki, które pokazuje na pewnym etapie swojej kariery. Kiedy jesteś zawodnikiem reprezentacji, rozumiesz, że jesteś w gronie najlepszych piłkarzy swojego kraju. Każdy to czuje. Oczywiście, masz więcej odpowiedzialności, przede wszystkim za wynik.

— Pamiętasz mecz z Luksemburgiem, w którym wchodziłeś na boisko razem z Jarmołenką?

— Oczywiście. Graliśmy na wyjeździe, a Jarmołenko strzelił wszystkie trzy bramki Luksemburga. Będąc w reprezentacji, widziałem, jak Andrij pracuje na treningach, jak on gra. Co tu powiedzieć – to topowy zawodnik. Pod względem bramek strzelonych dla reprezentacji, Jarmołenko jest teraz bliski rekordu (aktualnie Jarmołenko – 46 bramek, Szewczenko – 48, – przyp. red.).

U nas on zdecydowanie przewyższył jakiegokolwiek piłkarza, który kiedykolwiek grał w mistrzostwach Ukrainy. Jestem pewny. Ma również wiele indywidualnych osiągnięć. Może dlatego Jarmołenko nie pokazał się tak doskonale, grając w Niemczech i Anglii, nie stał się tak wyraźny, jak Szewczenko czy Woronin.

Zapytajcie teraz przeciętnego kibica: „Kim jest Jarmołenko?” No, powiedzą, że to zawodnik „Dynamo” i reprezentacji Ukrainy – to wszystko. A o indywidualnych osiągnięciach Andrieja, zarówno na poziomie krajowym, jak i międzynarodowym, mało kto wie. Z wyjątkiem może kilku ekspertów piłkarskich oraz dziennikarzy.

— A tak przy okazji, jak cię w 2014 roku przyjęto w reprezentacji?

— Wszystko było bez zarzutu. Myślę, że teraz też jest dobry mikroklimat w reprezentacji. Co prawda, na pół roku przed Euro-2016, kiedy przestano mnie powoływać, krążyły plotki, że były jakieś konflikty.

— Wierzysz?

— Nie chciałbym poruszać przeszłości, ale osobiście nie mogę sobie tego wyobrazić. Zdecydowanie w naszej reprezentacji były zebrane osoby z dwóch-trzech drużyn: „Dynamo”, „Szachtar”, „Dnipro”. Czasami kogoś powołają z „Zorzy”, „Czornomorecza”, „Worskły”. Wszyscy chłopcy się znają, przyjaźnią. Tyle razy się ze sobą spotykali na boisku. No jakie mogą być konflikty?

— A co powiesz o głównym trenerze reprezentacji Mychajle Fomenku?

— U Fomenki na pierwszym miejscu była żelazna dyscyplina i porządek. Pamiętam, że przyjeżdżaliśmy na bazę na pięć dni przed meczem i zostawaliśmy tam. Fomenko po treningach nikogo do domu nie wypuszczał, chociaż można to było robić. Na treningach wszyscy musieli się wykładać i pracować na pełnym luzie. Fomenko miał charakter – to czuć było. Przy nim nie dało się rozluźnić.

Ołeksandr Petrow

0 комментариев
Komentarz