«Najlepszą grę w ciągu ostatnich sześciu miesięcy zagraliśmy w Pucharze Ukrainy przeciwko „Dynamo”, — pomocnik „Worskli”

Pomocnik poltawskiej „Worskli” Artem Czeladin skomentował występy swojej drużyny w bieżącym sezonie.

Artem Czeladin

— Jak „Worskla” spędziła przerwę na zgrupowania?

— Odpoczywaliśmy po maratonie czterech meczów w ciągu 12 dni. Ta przerwa dała nam możliwość nabrania sił, trochę zgłębienia struktury gry. Myślę, że ta przerwa zadziała na naszą korzyść. W czasie przerwy pracowaliśmy na sztucznej nawierzchni, bez szczególnych obciążeń. Od poniedziałku rozpoczął się cykl przygotowań do meczu z LNZ.

— Co do powrotu Maksymowa. Byłeś świadkiem pierwszego powrotu Jurija Wilowicza. Młodzież nie poddała się takim obciążeniom?

— Nie tylko młodzi, ale i wszyscy musimy udowodnić swoje miejsce. Jeśli będziesz w porządku, na pewno będziesz grał. Dla Wilowicza najważniejsze jest, abyś przynosił korzyść drużynie. On jest takim trenerem, który zawsze będzie wymagał maksimum, nie ma ulubieńców. Wszystko trzeba udowodnić na boisku.

— „Worskla” w ostatnim roku zmieniła trzech trenerów. Trudno przystosowywać się co pół roku do nowego stylu?

— Wiem na pewno, że to tylko na moją korzyść. Od każdego trenera możesz wziąć coś nowego. Pracując ze Skripnikiem i Dolhańskim, czułem wsparcie i pełne zaufanie, a dalej wszystko zależało ode mnie.

— Dlaczego „Worskla” nie mogła pochwalić się stabilną grą?

— Utraciliśmy wiele punktów tam, gdzie nie powinniśmy, z powodu czynnika psychologicznego, kiedy naciska na ciebie wynik i nie czujesz się pewnie na boisku. Przeżywasz za drużynę i za wynik, zaczynasz się denerwować. Gdybyśmy zdobyli więcej punktów, byłoby nam łatwiej i gra mogłaby być lepsza.

— Co spowodowało niestabilność „Worskli”?

— W każdym meczu wyszliśmy grać o zwycięstwo. Wszyscy oddawali się na 100%. Psychologia wiele decyduje w futbolu. Teraz mistrzostwa się wyrównały i mecze wygrywa ten, kto popełni mniej błędów w kluczowym momencie. My natomiast, w naszym przypadku, popełnialiśmy więcej błędów. Na początku dużo traciliśmy po stałych fragmentach, kiedy wpadało nam wszystko. Nie za bardzo lubię to słowo, ale mieliśmy pecha.

— Pierwsza runda mistrzostw prawie za nami. Jakie mecze pamiętacie jako szczególnie mocne?

— Moim zdaniem, najlepszą grę w ciągu ostatnich sześciu miesięcy zagraliśmy w Pucharze Ukrainy przeciwko „Dynamo” (1/8 finału, 1:2, — przyp. red.). Mieliśmy szanse pod obcymi bramkami, popełniliśmy błąd pod własnymi i przegraliśmy. Można grać źle i wygrać — i nikt nic nie powie, bo wynik na tablicy. Tutaj pozostają wspomnienia i zrozumienie, że graliśmy dobrze. Teraz trzeba uczyć się przy takiej grze nawet z topowymi rywalami osiągać wynik.

— Jak kibice reagują na ostatnie wyniki?

— Możliwe, że nie trafiłem na gorący moment, ale w samym mieście ludzie podchodzili i mówili tylko słowa wsparcia. Chociaż po porażkach zawsze siedzę w domu. (Uśmiecha się).

— W domu nie schowasz się przed „hejtowaniem” w internecie.

— Tak, zgadzam się. Wszystko czytam. Zawsze będzie krytyka za niepowodzenia. Piłkarze sami rozumieją, kiedy jest porażka, za którą nie ma się czego wstydzić, a są zupełnie nieudane mecze. Po grze z „Kołosem” (0:1) zasłużyliśmy na całą tę krytykę, bo zagraliśmy poniżej własnych możliwości. Po odpadnięciu z Pucharu Ukrainy — wszyscy pisali, że młodzi są w porządku. Adekwatny kibic potrafi analizować grę i ma prawo „odkurzyć” nas, kiedy gramy źle.

— Jak osobiście postrzegasz to, co dzieje się z „Worskłą”?

— Bardzo mocno wszystko przeżywam. Przed meczami potrafię się bardzo nakręcić. Na boisku nie czujesz tego ciśnienia, ale przed grą zawsze są emocje. Ze startowym gwizdkiem biorę się w garść, a po meczach nie zostaje wcale emocji. Chce się po prostu usiąść i wpatrywać się w jeden punkt.

Wszystko zależy od wyniku. Spójrzcie na „Oleksandrię”: jak się niesie, nabierając psychologicznej pewności w swoich siłach i pokazuje bardzo dobry futbol.

— „Worska” nie wie, co robić z piłką pod obcymi bramkami?

— Patrzy się na europejski futbol: oddają piłkę na flankę, on przyjmie, przeniesie się, strzeli w „9” — gol. W naszym przypadku może to i nie dojść do strzału. Chce się w ostatniej tercji mieć więcej sytuacji bramkowych i je realizować.

— Na co „Worska” może liczyć po zakończeniu mistrzostw?

— Kierownictwo klubu robi wszystko, co w swojej mocy, abyśmy na boisku osiągali wyniki, walczyli o wysokie miejsca. Trzeba wygrać kilka meczów z rzędu — i sytuacja odwróci się w drugą stronę. Nie ma wielkiej przepaści w tabeli. Jest prawie połowa sezonu, aby wszystko naprawić.

Ołeksandr Karpenko

Komentarz