Utytułowany mistrz sportu Leonid Burjak opowiedział o swoim partnerze. O Wołodymyrze Muntanie, utytułowanym mistrzu sportu, siedmiokrotnym mistrzu byłego ZSRR, czterokrotnym srebrnym medalista, posiadaczu Pucharu UEFA i Superpucharu UEFA (1975), wicemistrzu Europy (1972) mogę opowiedzieć wiele.
W barwach „Dynamo” rozegrał 302 mecze w mistrzostwach kraju (strzelił 57 goli), ma na swoim koncie 49 spotkań (7 goli) w reprezentacji. Jestem dumny, że grałem na boisku w tej samej drużynie z tym gwiazdorskim pomocnikiem.
„Muniu”, jak go pieszczotliwie nazywali kibice Dynama, wyróżniało wiele unikalnych cech: zdumiewające widzenie boiska, szybkość, umiejętność dokładnego podawania piłki na każde możliwe odległości.
I to nie wszystko. Muntjan był jednym z najbardziej technicznych graczy tamtej epoki, posiadał cenne strzały z obu nóg. O takich mówi się — piłkarz od Boga.
Chciałem grać tak, jak mój starszy kolega z drużyny.
Pewnego razu Włodzimierz powiedział mi:
— Podanie w piłce nożnej to wszystko. Jak uważasz, Leonid, czy po treningu zostaniemy jeszcze na godzinkę i popracujemy dodatkowo? Wtedy pomyślałem, że Muntjan proponuje mi swoją pomoc. Ale dlaczego to robi? Tylko dlatego, że potrzebuje partnera do sparingu? Nie sądzę. Mógłby w tej kwestii wybrać kogokolwiek.
Przypuszczam, że Muntjan ćwiczył podanie i równocześnie przygotowywał sobie zmiennika. Gdyż kiedy chodzi o interesy drużyny, gdy jest ci naprawdę droga, nie możesz pozostawać obojętnym na początkujących graczy, zawsze postaram się im pomóc.
Pozostając wtedy na boisku klubowej bazy w Koncha-Zaspa jeszcze na godzinę-półtorej, wykonywaliśmy podania do siebie według wcześniej ustalonego planu: najpierw podawaliśmy na wysokości półtora metra, a potem podnosiliśmy piłkę do pięciu, a odległość między nami zwiększaliśmy do czterdziestu, i tak dalej.
Naturalnie, byłem bardzo zadowolony, gdy plan się udawał. A Muntjan rzucał frazę: „Świetnie, nadaje się!”.
— I do tego momentu czułem się całkiem dobrze z piłką, ale teraz widziałem, że nasze nieplanowane lekcje przynoszą ogromne korzyści. Piłka stawała się jeszcze posłuszniejsza. W końcu mogłem posłać ją absolutnie dokładnie tam, gdzie było trzeba. Bardzo pomogły mi te lekcje Muntjana.
Kiedy zakończył karierę piłkarza (a ja uważam, że stało się to przedwcześnie), długo go brakowało mi i drużynie. Tak jak jego wesołego usposobienia, optymizmu, żartów, na których Włodzimierz był mistrzem.
W tym, że osiągnąłem coś w piłce nożnej, jest niemała zasługa Włodzimierza Fiodorowicza.
Aleksandr LIPIENKO dla Dynamo.kiev.ua