Oleg Fedorczuk: «To “Dynamo” bardzo przypomina mi “Dynamo” z sezonu 1994-1995. Zachęcam wszystkich do cierpliwości!”

Znany ukraiński trener, a teraz autorytet w dziedzinie ekspert Oleg Fedorczuk podzielił się swoimi wrażeniami po wczorajszym meczu 5. kolejki głównego etapu Ligi Europy między kijowskim „Dynamo” a czeską „Viktorią” (1:2).

Oleg Fedorczuk

— Małymi krokami, ale „Dynamo” poprawia swoją grę, — zaznaczył Oleg Wiktorowicz. − Jest postęp, jednak na dwóch kluczowych pozycjach sztab trenerski kijowian musi zmienić sytuację. Mam na myśli ofensywne ogniwo, no i oczywiście środek obrony. W obronie, szczególnie na centralnym odcinku, tego wieczoru sporo błędów popełnili Michawko i Bilowar. Uważam, że obie stracone bramki są na ich winie. Dwa poważne błędy i w rezultacie 0:2 w trakcie meczu, co uniemożliwiło nawet remis.

— To znaczy, mimo to, w całym rozrachunku optymistycznie postrzegasz futbol w wykonaniu „białoniebieskich”?

— Bez wątpienia, ponieważ dynamika rozwoju drużyny jest całkowicie pozytywna. Tak, wynik końcowy zawiódł, ale w trakcie dwóch połówek „Dynamo” utrzymało dobry rytm, dobrze igrał Szaparenko z Bujałskim, wspaniale na zmianie wystąpił Kabajew. Jedyną rzeczą, która niepokoiła, i która była widoczna, to przy nowej schemacie z trzema środkowymi obrońcami Popow i Michawko zapominali o niuansach takiej gry i często za blisko stali względem siebie, nie zakrywając szerszych obszarów obrony.

— Bez rozczarowań, zapewne, też się nie obyło...

— Tak. Rozczarowali zawodnicy skrzydłowi — Wiwczarenko, a szczególnie Karawajew. Schemat z trzema stoperami zakłada większą swobodę dla bocznych obrońców, i bardziej aktywne ich działania z przodu. Jednak Wiwczarenko rzadko ruszał do ataku, a Karawajew w ogóle zagrał ten mecz bardzo pasywnie.

— Co powiesz o zmianach Aleksandra Szowkowskiego?

— Było oczywiste, że Wanat praktycznie nie wszedł w ten mecz. Trzeba było go zmienić wcześniej. Gdy na boisku pojawił się Guerrero, ofensywne działania kijowian stały się znacznie ostrzejsze. Już mówiłem, że Kabajew świetnie złapał rytm tej gry, który zresztą także zdobył bramkę. On teraz znajduje się w formie. Zaskoczył Brażko. Coś z nim nie tak — to, czy miał jakieś kontuzje, to, czy po prostu nie był w tonie. Ale to nie ten Brażko, który był na początku sezonu.

— „Wiktoria”, jak się wydaje, zdobywała bramki prosto, w przeciwieństwie do „Dynamo”...

— Większość europejskich klubów ma swój styl. Oto i u „Wiktorii” jest ich sztuczka — długie podania do przodu, przyjęcie, wygranie pozycji, strzał, gol. I to wszystko... Wszystko genialne — proste! A „Dynamo” działa zbyt skomplikowanie — przez całą grupę pomocników, z obowiązkowymi licznymi podaniami... Przeciwnik, rzecz jasna, zdąży to wszystko obliczyć i zagrodzić.

Ale większość goli na takim poziomie zdobywa się po szybkich atakach. Oto „Dynamo”, na przykład, miało piłkę więcej niż Czesi. I co z tego? Wszystkie te podania poprzeczne i zbędne... Jak pokazuje praktyka, z udanym wynikiem to w żaden sposób nie jest powiązane.

— Spalony w momencie, gdy „Dynamo” wydawało się, że otworzyło wynik, był?

— Niestety, był. Wiwczarenko, jak dobrze widziałem, przeszkodził strzelić Szaparenko, który nie był na spalonym. A Wiwczarenko już znalazł się w pozycji spalonej. Nawet, mimo tego epizodu, nieustannie łapałem się na myśli, że „Wiktoria” może dodać w każdej chwili, że Czesi działają prosto, ale efektywnie.

— Jak ocenić pracę Aleksandra Szowkowskiego, drużyna którego przegrała w Europie pięć meczów z pięciu, zdobyła tylko jedną bramkę i znajduje się na dnie tabeli?

— To „Dynamo” bardzo przypomina mi „Dynamo” z sezonu 1994−1995. To jak podróż w czasie. Ta drużyna również przegrywała ze wszystkimi, jej gra wydawała się beznadziejna, a polityka kadrowa nieudana. I pieniędzy porównywalnych, jak i teraz, wtedy też nie było. Ale potem pamiętaj — jakie pokolenie piłkarzy wyszło na przyzwoity poziom, raz na zawsze, i zwrócę uwagę, jeszcze przed przybyciem Walerija Łobanowskiego.

Co do pracy Szowkowskiego, to nie mam żadnych zastrzeżeń. To normalny proces, tylko uważam, że zimą konieczne jest wzmocnienie ataku. Wanatowi i Guerrero trzeba stworzyć dużą konkurencję. Zachęcam wszystkich fanów „Dynamo” do cierpliwości! I to cierpliwość będzie szczególnie cenna teraz — na tle tych irytujących porażek w Europie.

Oleg Semeńczeko

0 комментариев
Najlepszy komentarz
Komentarz