Pomocnik kijowskiego „Dynamo” Aleksandr Jacyk, który obecnie na prawach wypożyczenia występuje za ługańską „Zarję”, skomentował zwycięstwo ługańskiego klubu nad „Karpatami” w 15. kolejce mistrzostw Ukrainy.
— Sasza, rzadko widzisz twarde zwycięstwa waszej drużyny w bieżącym sezonie…
— Dobrze. Częściej jest na odwrót.
— Pierwsza połowa była bardzo trudna dla waszej drużyny. Dlaczego tak się stało?
— Trochę nie mogliśmy się dostosować, jak mamy grać. W przerwie sztab szkoleniowy zmienił naszą grę i poszło już lepiej. Staraliśmy się atakować w pierwszej połowie również. Nie było całkowitej przewagi „Karpat” w pierwszej połowie meczu. Mieliśmy także sytuacje, w tym ja. Nieźle radziliśmy sobie z presją „Karpat”, nakrywaliśmy gości.
— W drugiej połowie gra stała się bardziej otwarta. Czy masz na koncie kolejną asystę?
— Tak. Michin świetnie to wykonał.
— Rzadko się widzi, jak środkowy pomocnik strzela dwa razy z gry…
— Dobrze trenuje, raz za niego. Petar strzelił dwa gole i „Zarja” wygrała.
— Londyński „Arsenal” najlepiej gra przy cudzych bramkach na standardach (mowa o europejskich mistrzostwach). W Ukrainie panuje opinia, że to właśnie „Zarja” jest najniebezpieczniejszą drużyną przy standardach pod bramką rywala. Czy zgadzasz się z takim stwierdzeniem?
— Nie mogę tego powiedzieć. Pokazują nam grę „Arsenalu”, ich interakcje przy rzutach rożnych i wolnych. My, póki co, nie strzelamy tak wielu goli po standardach, chciałbym strzelać częściej.
— Dzisiaj nie strzelił twój napastnik Filip Budkowski…
— Nic strasznego. Nasz kapitan strzelił tydzień temu w Żytomierzu. Dzisiaj Filip był bardzo użyteczny, uczestniczył we wszystkich naszych atakach. Budkowski to lider „Zarji”.
— Jeśli porównuje się jakość gry „Zarji” z „Karpatami” i w meczu z „Polesiem”. Gdzie ługańska drużyna grała lepiej?
— Zarówno w jednym, jak iu w drugim meczu „Zarja” podobała się w drugich połowach.