Były napastnik donieckiego „Szachtara” Wiktor Graczew podzielił się swoimi przemyśleniami na temat skandalu dopingowego, w który wpadł ukraiński pomocnik londyńskiego „Chelsea” Michał Mudrik.
„Intuicja mówi, że Mudrik został bardzo dobrze podstawiony. Ktoś tego potrzebował, z mojego subiektywnego punktu widzenia. Takie rzeczy nie zdarzają się ot tak. Inna sprawa, co pokaże druga próbka. Ale nie sądzę, że Mudrik zrobił to świadomie. Po co mu to? Czy naprawdę nie rozumie konsekwencji? Jeśli rozumie, to znaczy, że to pułapka, którą ktoś zorganizował.
Różne sytuacje się zdarzają: może kogoś gdzieś nie podziękował, może komuś drogę gdzieś przeszedł. Życie to skomplikowana sprawa i sytuacje się różnią. Ale nie rozumiem, po co Mudrikowi ten środek, skoro cały czas dostawał praktykę meczową i nawet strzelał gole. Nie widzę sensu w tym. Po prostu chłopak został podstawiony, wszystko może się zdarzyć. Ale nie sądzę, że mógł świadomie przyjąć zakazaną substancję. Skąd ją w ogóle wzięło się w jego organizmie — pokaże śledztwo. Myślę, że Mudrik ma wszystkie możliwości, aby rozwiązać tę sprawę i udowodnić swoją niewinność.
Cztery lata dyskwalifikacji to bardzo dużo. Przez ten czas można najwyżej przepłynąć La Manche. Potem trzeba kończyć karierę i iść do piłki amatorskiej. Ma prawie 24 lata, za cztery lata będzie miał 28. Rzadko zdarza się, żeby piłkarze po długiej przerwie mogli wznowić swoją karierę. Pół roku lub rok przerwy — i wszystko, koniec kariery”, — powiedział Graczew.