Znany trener Sergiusz Kowalec, który wiele lat swojej kariery zawodowej spędził we Lwowie, skomentował wiadomość o połączeniu „Karpat” i „Ruchu”.
— Ta wiadomość była prawdziwą sensacją na początku roku, — mówi. — Bardzo szkoda, że tak się stało. „Ruch” zaprezentował się jako bardzo dobra drużyna, która odznaczała się stabilnością i pokazywała jakościowy futbol. Ważne, że to był ukraiński kierunek rozwoju. Tak, w ciągu ostatnich czterech sezonów w składzie „Ruchu” było wystarczająco legionistów, jednak w jesiennej części obecnych mistrzostw było ich tylko dwóch — Francuz Pluman i Brazylijczyk Klaywer. Lwią część kolektywu stanowili ukraińscy piłkarze, a większość z nich — wychowankowie lwowskiego futbolu. I to jest wspaniałe.
— Kiedyś mieliście możliwość ocenić podobny kierunek rozwoju klubu, gdy byliście za sterami FК „Lwów”.
— Tak. Pamiętam, kiedy trenowałem ten zespół, było w nim również wielu lwowskich piłkarzy. Wtedy w „Lwowie” grali wyłącznie Ukraińcy, a tę drużynę pokochano w mieście. Były ciekawe derby — „Karpaty” — „Lwów”, które wielu kibiców pamięta do dziś. Dlatego bardzo szkoda, że od sezonu 2025/26 nie będzie kolejnego ważnego spotkania między dwoma lwowskimi klubami. Derby „Karpaty” — „Ruch” po ich ostatnim spotkaniu w kwietniu tego roku już nie zobaczymy. Choć wszyscy z zainteresowaniem obserwowali takie bezkompromisowe starcia. Przypomnijcie sobie, jak w październiku, w odstępie ośmiu dni, Lwów żył meczami tych rywali — najpierw w ramach mistrzostw, a potem w 1/8 finału Pucharu Ukrainy. W obu spotkaniach drużyny wymieniły się zwycięstwami, demonstrując na radość kibiców treściwy futbol.
— Jak pamiętacie, czy coś może się zmienić w tej sprawie na lepsze?
— Kierownictwo obu klubów już omówiło wszystkie niuanse. Dlatego teraz mamy nadzieję, że „Karpaty”, wzmocnione zawodnikami „żółto-czarnymi”, będą walczyć o wysokie miejsca, a „Ruch” mimo wszystko zdoła kontynuować swoje występy w UPL. Przynajmniej osobiście bardzo bym tego chciał.
Andrij Pysarenko