Myron Markevich: «Berezovchukowi i Guiye dawałem szczególne wskazówki, jak grać przeciwko Milewskemu»

Znany ukraiński trener Myron Markevich powitał byłego napastnika kijowskiego «Dynamo» Artema Milewskiego z Dniem urodzin i opowiedział o jubilacie wiele ciekawych rzeczy.

Myron Markevich. Foto: Getty Images

— Myronie Bohdanowiczu, co pozostawiło w Panu wspomnienia z okresu pracy z Milewskim w reprezentacji Ukrainy?

— Mam pozytywne wspomnienia o Milewskim, nie mogę powiedzieć nic złego na jego temat, tylko — dobrego. Był jednym z liderów drużyny i zachowywał się bardzo pozytywnie.

Artem był piłkarzem wysokiego poziomu, chociaż konkurencja w reprezentacji wtedy była wysoka: Szewczenko, Woronin, Selesniów, Dewicz,zozulia. W atakach było, kto grać. Poważna drużyna!

— W meczach towarzyskich często wystawiał Pan Milewskiego i Szewczenkę w ataku.

— Wówczas dawałem grać wszystkim, łącznie z młodym Zozulią, Jarmolenką, Fedeckim. To ich zaprosiłem do reprezentacji, oni wtedy dopiero zaczynali.

— Z kim Milewski przyjaźnił się w reprezentacji, oprócz Aliiewa?

— Jest bardzo pozytywnym chłopakiem. Ma taki charakter, że znajdzie wspólny język ze wszystkimi. Atmosfera w reprezentacji narodowej wtedy była prawie idealna.

— Może Pan przypomnieć sobie jakąś indywidualną rozmowę z Milewskim, jakie wymagania mu Pan stawiał na boisku?

— Już nie przypomnę sobie konkretnej rozmowy, ale mogę powiedzieć, że Artem całkowicie poświęcał się na boisku. To dla mnie główny wskaźnik piłkarza, wtedy na jakieś błędy można nie zwracać uwagi. Nie miałem w meczach zastrzeżeń do Milewskiego. W życiu codziennym z nim również nie było problemów.

— Ale z Blochinym w «Dynamo» mu się nie udało.

— Nie wiem, co tam u nich było, to nie jest moje pytanie. U mnie z Milewskim wszystko się udało.

— Jakie mocne i słabe strony miał Milewski jako piłkarz?

— Jego atuty — to gra ciałem, technika i umiejętność strzelania. Artemowi brakowało szybkości, ale rekompensował to innymi cechami. Uważam, że Milewski zostawił poważny ślad w ukraińskiej piłce nożnej.

— Krążą plotki, że Artem jest o dwa lata starszy, niż w rzeczywistości.

— Cóż, wiele osób wymyśla różne rzeczy. Patrzyłem na niego jako na piłkarza, a to, ile ma lat, nie było dla mnie interesujące.

— Milewski z Aliiewem w «Dynamo» często łamali zasady, a w reprezentacji były z tym problemy?

— W reprezentacji nie dopuszczali się niczego złego. Pamiętam, jak po zwycięstwie nad Litwą Szewczenko pyta: «Czy możemy pójść posiedzieć z chłopakami trochę?». — «Bez problemu». Nie widzę nic złego w tym, żeby chłopaki się trochę zrelaksowali. Nikt nie przekraczał żadnych ram. Kieliszek piwa po meczu to potrzebne, jasne, że jeśli potem nie zaleje się wódką. W «Metalist» także pozwalałem piłkarzom wypić kieliszek wina po meczu. My monitorowaliśmy wszystko i nikomu nie dopuszczano się niczego ponad miarę.

— Legendarny «panenka» Milewskiego na MŚ-2006 przy Blochinym. Gdyby wówczas Pan był trenerem, czy coś by Pan powiedział Artemowi po takim zuchwałym wykonaniu rzutu karnego w ważnym meczu?

— Jeśli ma pewność w swoich siłach, to co tu mówić. U mnie w «Metalist» Dewicz nie zrealizował «panenki» w meczu z «Olimpiakosem», ale potem strzelił decydującego gola i przeszliśmy dalej. Po zwycięstwie nie ma potrzeby mówić o takich momentach.

— Na czele «Metalista» nie jednokrotnie grał Pan przeciwko «Dynamo» z Milewskim w składzie. Czy może Pan przypomnieć coś z tego okresu?

— Defensorom, temu samemu Berezovchukowi i Papie Guye, dawałem szczególne wskazówki, jak grać przeciwko Artemowi. Milewski — to była dla nas problem. Skupiłem się na tym, że gra bardzo dobrze ciałem, gdzie mógł wywołać faul. Prosiłem naszych obrońców, aby byli bardzo ostrożni przeciwko Artemowi w swoim polu karnym. Mógł grać na słabościach i zarobić wiele rzutów karnych.

Często udawało nam się wyeliminować Milewskiego, wygrywaliśmy z «Dynamo» nie raz. Personalna obrona w «Metalist» była dość dobra. Nasze mecze przeciwko «Dynamo» na pewno zapadły w pamięć kibicom.

— Milewski opowiadał mi, że bardzo chciał przejść do Fiorentiny i nawet oferta od «fioletowych» była, ale go nie odpuścili. Jak myśli Pan, Artem mógłby osiągnąć sukces w Serii A?

— Bardzo żałuję, że nie przeszedł tam. W tamtym czasie włoska piłka była na bardzo wysokim poziomie. Myślę, że mógłby osiągnąć sukces w Serii A, poziom Artema był wysoki. Przed nim nasi piłkarze dobrze występowali w Włoszech, więc on również mógłby wszystko osiągnąć.

— Kim widzi Pan Milewskiego w przyszłości, może trenerem lub działaczem?

— Myślę, że wyjdzie z niego dobry skaut. Dobrze rozumie piłkę nożną. Czy mógłby znaleźć napastnika dla «Dynamo»? Myślę, że tak.

— Pańskie życzenia dla Artema.

— Przede wszystkim życzę mu zdrowia, to teraz dla niego najważniejsze. Życzę również Artemowi, aby znalazł pracę do duszy. Chciałbym, aby Artem jeszcze przyniósł wiele dobrego naszej piłce.

Andrij Piskun

Komentarz