Pomocnik Dynama Kijów i reprezentacji Ukrainy Ołeksandr Karawajew powiedział, że Ihor Surkis czy Mircea Lucescu nigdy nie zabronili piłkarzom z Kijowa wyjazdu do reprezentacji Ukrainy.
- W czasie, gdy Dynamo zaczęło już rozgrywać w Europie serię meczów charytatywnych, doszło do nieprzyjemnego epizodu - Lucescu nie chciał wpuścić piłkarzy do reprezentacji. Skandal wygasł, ale pozostałości pozostały. Jak się wtedy czuliście, gracze Dynama?
- Kiedyś rozmawialiśmy o tym między sobą. Wiedzieli, że to tylko nieporozumienie. Nie doszliśmy do porozumienia na osobny termin, bo mieliśmy zaplanowane mecze, a drużyna postanowiła się zebrać. Wreszcie uzgodniliśmy, co należało zrobić w pierwszej kolejności.
Wydaje mi się, że było to bardziej zawyżone, bo wtedy nikt nie zwracał na to uwagi. To było raczej nieporozumienie.
- Miron Markevich wezwał nawet piłkarzy Dynama do opuszczenia klubu bez pozwolenia, bo ważniejsza jest gra w reprezentacji.
— Nawet bym tego nie komentował. To nie ma sensu. Dlaczego mówisz coś takiego? Nikt nie odmówił wyjazdu do reprezentacji narodowej, jak pisali. Każdy rozumie, czym jest zespół. Nigdy nawet nie było takiej rozmowy, żeby management czy trener zabronił nam pójścia do kadry, gdy nadejdzie telefon.
Wtedy od razu nam wytłumaczyli – pójdziesz do reprezentacji, ale te mecze musisz rozegrać [z klubem]. Po prostu tak się stało, a oni to zdmuchnęli. Mimo to ostatecznie poszliśmy do reprezentacji narodowej.