Znany ukraiński trener Roman Sanzhar opowiedział, gdzie i co aktualnie robi.
— Byliśmy zaskoczeni, gdy dowiedzieliśmy się, że jesteś teraz w Australii. Powiedz nam, czy jesteś już przyzwyczajony do nowego klimatu, nowego kraju?
— Szczerze mówiąc, wciąż nie mogłem się do tego przyzwyczaić. Teraz w Australii w rzeczywistości jest zima, ponieważ kiedy na Ukrainie jest lato, tutaj jest zima. Ale zima jest tu dość ciepła: przy temperaturze w ciągu dnia 15-20 stopni Celsjusza, w nocy spada do 7-10 stopni Celsjusza. W ciągu sześciu miesięcy, które spędziłem w Australii, tutaj dużo padało. Mówią, że wcześniej tak nie było, a ich klimat po prostu się zmienił.
— Czy przy takiej pogodzie czułeś się jak w Anglii?
- Pewnie tak można powiedzieć (śmiech). Co więcej, Australia została założona przez Brytyjczyków, jest więc blisko Wielkiej Brytanii.
— Co robisz w Australii?
- Teraz uczę się angielskiego. Spędzam też czas z synem i rodziną. Staram się dostosować i zajmuję się głównie nauczaniem i językiem angielskim.
— Co najbardziej lubisz w Australii?
„Nie wiem, teraz trudno mi coś powiedzieć. Tutaj obowiązują zasady i dyscyplina. Tutaj wszystko jest trochę inne. Nawet przepisy ruchu drogowego: na przykład na Ukrainie obowiązuje ruch prawostronny, a tutaj jest to ruch lewostronny. Dlatego bardzo nietypowe jest, gdy kierownica znajduje się po prawej stronie i wszystko porusza się w przeciwnym kierunku.
Na początku było to bardzo niezwykłe, teraz już się przystosowałem, więc wszystko jest w porządku. Lubię też przyrodę Australii, jest tu wiele pięknych miejsc i różne zwierzęta.
— Jaka jest główna różnica między Australią a Ukrainą?
- Myślę, że różnica jest we wszystkim - w szczególności w pracy samego państwa. Tutaj wszystko traktują poważniej, wysoka dyscyplina. Jeśli mówimy o jeździe, to są duże mandaty, kontrola, kamery. Ogólnie wszystko jest bardziej rygorystyczne niż na Ukrainie. Wielka dyscyplina we wszystkim. Klimat jest tu też zupełnie inny.
— Mieszkasz w Sydney, czy spotkałeś w mieście Ukraińców?
— Tak, spotkałem Ukraińców na ulicach. Jest tu wielu naszych ludzi z Odessy i innych miast.
Paweł Klimenko