Kto ma prawo rozporządzać prawami telewizyjnymi, jakimi są roszczenia do ukraińskiej Premier League, jak zmieniła się ukraińska publiczność w wyniku wojny na Ukrainie i jak duże jest dziś zainteresowanie widzów wydarzeniami sportowymi, czytaj dalej w materiale. Stepan Szczerbaczow, szef zarządzania projektami sportowymi grupy medialnej 1+1, mówił o stanowisku spółki w związku z konfliktem o prawa telewizyjne do pokazywania meczów pięciu ukraińskich klubów piłkarskich.
— Stepan, chcemy wytłumaczyć zwykłemu kibicowi przyczyny nieporozumień, które mają miejsce teraz, z powodu praw telewizyjnych do transmisji meczów piłkarskich mistrzostw Ukrainy. Jaka jest pozycja grupy medialnej 1+1?
— Stanowisko grupy „1+1 media” pozostaje bez zmian – całkowicie legalnie posiadamy prawa do transmisji meczów domowych klubów „Dynamo”, „Dnipro-1”, „Zoria”, „Metalist”, „Rukh”, ponieważ działamy na podstawie zawartych umów. Niektóre z nich zostały podpisane w latach 2017-2018 i są ważne przez 10 lat. Umowy te nie zostały wypowiedziane przez żadną ze stron, nadal obowiązują. Medigroup nie podpisuje umów bez zrozumienia przyszłej strategii, stale analizuje sytuację i dostosowuje swoje działania.
Dlatego jako odpowiedzialna firma, rozumiejąc złożoność obecnej sytuacji w kraju, uważamy, że pobieranie opłat za tego rodzaju treści jest delikatnie mówiąc niestosowne. Według wstępnych statystyk nawet 40% Ukraińców straciło dochody, niektórzy stracili domy, ludzie zostali zmuszeni do ucieczki z wojny, więc nie każdego stać na nawet minimalne wydatki.
Wymienione kluby piłkarskie całkowicie bezpłatnie przekazały prawa telewizyjne grupie „1+1 media”. Ten krok z ich strony jest całkiem zrozumiały, ponieważ teraz niezwykle ważne jest, aby kluby były bliżej swojej publiczności, aby ją utrzymać i jeszcze bardziej ją rozwijać. Dziś konieczne jest nie zamykanie takich treści, ale wręcz przeciwnie, aby więcej widzów mogło oglądać i odwracać uwagę od ciągłych wiadomości.
Tutaj na przykład w Wielkiej Brytanii Premier League jest transmitowana przez trzech nadawców, aby zaspokoić zainteresowanie wszystkich fanów. Prawa zostały sprzedane za 4,8 miliarda funtów nadawcom Sky, BT i Amazon. Z 380 meczów Premier League w sezonie 200 jest transmitowanych na żywo.
— Zwrócono uwagę, że oprócz bezpłatnej dystrybucji nasza grupa inwestuje własne środki i środki w tworzenie dodatkowych treści. O czym to jest?
— „Media 1+1” naprawdę inwestują własne środki w produkcję dodatkowych treści. To nasza cywilna postawa, mimo że robienie obrazu w telewizji to dość kosztowna przyjemność.
Oprócz produkcji wydarzeń sportowych, którą notabene „1+1 media” robi od dłuższego czasu i o wysokiej jakości, posiadamy własne zasoby sportowe „FootballHub” i „ProFootbol Digital”, które mają zyskała sporą publiczność. Pracuje nad nimi zespół dziennikarzy sportowych, komentatorów, kamerzystów, którzy pomagają widzom zbliżyć się do piłkarskiego świata. Na przykład FootballHub ma ponad 500 000 subskrybentów i jest całkowicie darmowy na Youtube. Natomiast Setanta ma tylko 85 000, więc różnica jest nadal zauważalna.
— Ale teraz kanały YouTube „media 1+1” nie transmitują meczów?
— Tak, to tymczasowy wymuszony krok. Ukraińska Premier League postanowiła rozpocząć rozwiązywanie konfliktu destrukcyjnymi działaniami. UPL zaczęło strajkować, narzekając i blokując nasze treści. Teraz podobny zakaz otrzymali nasi partnerzy z FC „Rukh”. To wszystko są lekkomyślne działania, ponieważ „media 1+1” mogą się legalnie sprawdzić i już to robią. Mamy prawa, partnerów prawnych, którzy z kolei mają prawo rozporządzać swoimi prawami, tak jak to zrobili. Dlatego transmisje pojawią się wkrótce ponownie w naszych zasobach.
Piłka nożna w czasie wojny powinna być wolna, widzowie powinni to zobaczyć. Dziś nie walczymy o 50 centów czy 90 tysięcy dolarów, walczymy o to, by kibice mogli oglądać mecze swoich ulubionych drużyn. Jesteśmy za współpracą z naszymi partnerami i będziemy rozpowszechniać jak najwięcej treści, z których wszystkie będą dostępne w „FootballHub”, „ProFutbol Digital” całkowicie bezpłatnie.
— Któregoś dnia pojawiły się wiadomości, że sąd w Peczersku zakazał UPL i UAF blokowania transmisji na kanałach YouTube oraz nakładania jakichkolwiek sankcji finansowych i sportowych na kluby piłkarskie, które same będą transmitować swoje mecze u siebie. Czy ta decyzja pomoże uniknąć dalszych problemów i jak wpłynie na umowę, którą UPL zawarł z Setantą?
— Oczywiście będzie to miało wpływ, bo przede wszystkim będą zakazane strajkować, a kanały YouTube klubów i projektów grupy „1+1 media”, „FootballHub” i „ProFutbol Digital” będzie dalej spokojnie pracować i pozbywać się szantażu, dając kibicom możliwość nie zgubienia więzi ze światem futbolu. Wszystkie dokumenty zostały przesłane do YouTube do sprawdzenia, czekamy na odpowiedź w ustalonym terminie.
Poza tym ta decyzja sądu jest dość wyraźnym krokiem, który jasno pokazuje, że ktoś się trochę myli w tej sprawie i nadal skłania cię do innego myślenia i motywuje do zmiany podejścia. „1+1 media” jest całkowicie przekonany o swojej pozycji, ponieważ mamy umowy, rozumiemy kto jest właścicielem praw, jakie są nasze obowiązki i kim są nasi partnerzy.
Jak to wpłynie na kontrakt między UPL a Setantą, nie mogę powiedzieć na pewno. Mogą kontynuować swoją konfrontacyjną postawę, ale orzeczenie sądu potwierdziło, że mamy prawa do tych audycji. Fan jest teraz naszym priorytetem, więc nadal będziemy dawać naszym widzom możliwość zobaczenia tego, czego chcą.
— Jeśli wrócimy do decyzji UPL, to stwierdzają, że zgodnie z ich decyzją, jako jedyna firma, która ma pozwolenie na transmisję meczów ukraińskich klubów piłkarskich, stała się telewizja Setanta. UPL nie wziął jednak pod uwagę niechęci pięciu klubów piłkarskich do udziału w jednej puli telewizyjnej. Dlaczego ta decyzja klubów piłkarskich została zignorowana przez UPL i nie wzięta pod uwagę?
— O to, dlaczego zignorowano życzenia klubów piłkarskich, należy zapytać kierownictwo UPL i jego dyrektora wykonawczego Jewhena Dyky'ego. Moim zdaniem UPL ma poważne problemy systemowe w zarządzaniu, tworzeniu strategii i w ogóle w zrozumieniu swojej misji, bo globalnie tkwią w kilkudziesięcioletnich narracjach. Niestety jest to wada systemowa, która pojawia się w Premier League za każdym razem, gdy próbują coś zrobić.
Nie próbują rozwiązywać konfliktów, a jedynie je pogłębiają. Na przykład głównym problemem jest kwestia praw. Prawa do transmisji są własnością samych klubów, ponieważ zgodnie z Ustawą Ukrainy o sporcie, art. 45 ust. 8 stanowi: „Właścicielami praw są organizatorzy rozgrywek”. Zgodnie z regulaminem samej Premier League organizatorem zawodów jest klub gospodarzy, a kluby same finansują drużynę i ponoszą wszystkie koszty, i tak to powstaje na całym świecie. Nawet jeśli pamiętasz „Barcelona” i „Real”, które przez 10 lat nie przeniosły praw do hiszpańskiej LA-Ligi, a zrobiły to zaledwie trzy lata temu, ale ich nie oddały, ale sprzedały za setki milionów euro.
Przypomnijmy też historię La Liga z tamtego roku, która w tym czasie wykupiła prawa od wszystkich klubów i zdecydowała się sprzedać 10% swojego biznesu funduszowi inwestycyjnemu CVC za 2,7 miliarda euro. Kiedy „Barcelona” i „Real” dowiedziały się o tym porozumieniu, w negocjacjach, w których nie brały udziału, wyraźnie powiedziały: „Nie zgadzamy się. To są nasze prawa telewizyjne, a umowa została zawarta na 50 lat”. Podsumowując, La Liga nie może przenieść własnych 10% bez zgody posiadaczy praw. Tak to powinno działać.
— Dość często wymieniano wewnętrzne problemy organizacji pracy UPL, przez co okresowo pojawiają się podobne sytuacje. Na czym dokładnie polega, jak naprawdę można uniknąć takich problemów w przyszłości i jakie kroki należy w tym celu podjąć?
— Współpracuję z UPL od 2010 roku, więc miałem czas porozmawiać z różnymi jego zespołami, ale jeden kluczowy problem zawsze pozostawał: UPL nie może spełnić swojego głównego zadania – zapełnić budżety klubów piłkarskich pieniędzmi, a to jest właśnie do czego została stworzona ukraińska Premier League. Jakie są wyniki pracy UPL na dzień dzisiejszy? Mistrzostwa Ukrainy tanieją 10 razy, to znaczy, jeśli kiedyś kosztowały 15 milionów dolarów, teraz ta kwota wynosi 1,5 miliona dolarów.
Powodem jest spadek zainteresowania reklamodawców mistrzostwami Ukrainy, pozostają tylko bukmacherzy. Mówiąc najprościej, UPL robi wszystko, aby zbudować ultraniszową piłkę nożną na Ukrainie, w której będzie niewielka liczba 300-400 tysięcy płatnych abonentów, a wszyscy inni nie zobaczą meczów i po prostu zapomną o piłce nożnej. To jest popularyzacja sportu.
Tak, rzeczywiście, są użytkownicy, którzy są przyzwyczajeni do płacenia za treści sportowe, ale to nie jest cały kraj. Przypomnijmy sobie walkę Ołeksandra Usyka, którą transmitowaliśmy dzięki temu, że Usyk oddał prawa do kanału 2+2 za darmo, jego walkę obejrzało ok. 16 mln Ukraińców, co nie jest porównywane do 150 tys. użytkowników, którzy wykupili abonament oglądać wydarzenia sportowe.
— Jeśli w czasie wojny treści sportowe będą dostępne tylko w abonamencie, czy możemy zapomnieć o rozwoju ukraińskiego sportu?
— Sądząc po obecnej strategii UPL, tak. Jeśli nawet płatna platforma może zdobyć 200-300 subskrybentów, to sama Premier League nigdy nie będzie miała pieniędzy potrzebnych do rozwoju sportu. Lwia część pieniędzy w budżetach klubów piłkarskich pochodzi od reklamodawców i nie będą oni zainteresowani współpracą, ponieważ potrzebują prawdziwych widzów, chcą zrozumieć, kim jest ten widz, ile ma lat, gdzie mieszka i tak dalej .
Obecnie ukraińskie kluby, które zgadzają się na warunki UPL, pozbawiają się możliwości sprzedaży normalnej reklamy i tracą sponsorów, ponieważ mecze tych klubów ogląda krytycznie mała liczba osób. To błędne koło, które trzeba przerwać. A teraz jest najlepszy czas dla UPR na przeprowadzenie niezbędnych reform. Dziś na ukraińskim futbolu nie da się zarobić, wręcz przeciwnie, trzeba pracować z krajową publicznością piłkarską, rozwijać ją, przypominać, że piłka nożna jest fajna i ciekawa. Oglądalność telewizji rośnie dzisiaj, ludzie są zainteresowani oglądaniem meczów ukraińskich drużyn, dlatego trzeba otwierać i nie zamykać drzwi każdemu, kto nie chce lub nie może zapłacić.
— Jak duże jest dziś zainteresowanie sportem wśród ukraińskiej publiczności, na przykład udział w oglądaniu meczu "Zoria" - "Dynamo" wyniósł rekordowe 21,2%. Czy fani świata sportu czekają na powrót krajowych wydarzeń sportowych na ekrany telewizorów? Co możesz powiedzieć na podstawie ocen telewizyjnych i projektów cyfrowych grupy 1+1?
- Niedawno porównaliśmy oglądalność telewizji dla wielu meczów kwalifikacyjnych Ligi Mistrzów, Ligi Europy i Ligi Konferencji. Tak więc udział w meczu "Dynamo" - "Fenerbahce" był wyższy niż 22%, podczas gdy w Setanta był to 0,2%. A to ze względu na to, że wyjeżdżaliśmy 15 minut później zgodnie z warunkami podpisanej umowy. Również udział oglądania meczu Dynamo-Sturm wyniósł około 20%, a na platformie płatnej 5%.
Zainteresowanie na pewno jest, ludzie oglądają piłkę nożną i właśnie z tego powinni skorzystać organizatorzy ukraińskiego futbolu, bo mają historyczną szansę na zainteresowanie tym sportem dzięki wydarzeniom, które niestety dzieją się dzisiaj w naszym kraju.
— Jeśli jeszcze raz podkreślimy ważne punkty, to kto ma prawo rozporządzać swoimi prawami i jaka jest w tym rola UPL i UAF?
— Przede wszystkim tylko kluby piłkarskie mogą rozporządzać prawami klubów piłkarskich. Aby uzyskać te prawa, dziś UPL wywiera pewien nacisk: „Nie wydamy Ci zaświadczenia, jeśli nie zgodzisz się, że prawa należą do nas”. W związku z tym niektóre kluby podpisują dokumenty na początku sezonu, w których zgadzają się na przegląd presji.
Pierwsza drużyna UPL postąpiła słusznie, bo w 2008 roku Premier League podpisała z każdym klubem umowy, w których np. „Dynamo” przeniosło prawa pod pewnymi warunkami. Cywilizowane prawa można uzyskać tylko na podstawie umowy, a nie listu z groźbami, który mówi: „Jeśli nie chcesz przenieść praw na nas, nałożymy na Ciebie grzywnę lub nie zatwierdzimy Cię”.
Teraz widzimy, że UPL nie tylko nie idzie na kompromis, ale wręcz przeciwnie, próbuje dodać dodatkowe problemy. Na przykład 3 września ustawili dwa mecze: "Zoria" - "Dynamo" i "Dnipro-1" - "Veres" - w tym samym czasie o godzinie 13:00. Nasi partnerzy Klub Sportowy "Dnipro-1" zaapelowali do Premier League oficjalnym pismem, jednak odmówili przełożenia tych meczów. Jaki jest sens tego aktu, poza drobnym faulem, jak mówią w sporcie? Czy ucierpią na tym media 1+1? Nie, ponieważ pokażemy jeden mecz na "2+2", a drugi na kanale UNIAN. Widz będzie cierpieć i będzie musiał wybierać lub biegać z kanału na kanał, chociaż można było tego uniknąć, ponieważ mieliśmy wolny slot na pokazywanie meczów w różnym czasie.
Dlatego tak pasywna pozycja zarówno Premier League, jak i Ukraińskiego Związku Piłki Nożnej jest zaskakująca – Dykiy i Pavelko nie tylko nie chcą zrozumieć sytuacji i stoją z boku, ale otwarcie produkują nowe konflikty i zwracają przeciwko nim nadawców, kluby i kibiców.
— Wreszcie, dlaczego ważne jest, aby mecze piłki nożnej podczas wojny na Ukrainie były bezpłatne i dostępne dla każdego ukraińskiego kibica?
— Według badania przeprowadzonego przez niezależną agencję 78% respondentów stwierdziło, że nie są gotowi zapłacić. Wyraźnie rozumiemy, że dziś na Ukrainie około 40% ludzi straciło pracę lub dochody. Dodatkowo obserwujemy stały i długotrwały odpływ abonentów z sieci kablowych i platform OTT, bo ludzie nie mają dodatkowych pieniędzy. Dlaczego użytkownicy rezygnują z subskrypcji platform i sieci kablowych? Z dobrego życia? Nie, bo nie mają tych 100 hrywien. I nie chodzi nawet o dziadków, to są dorośli, którzy mogliby pracować.
Piłka nożna to sport narodowy, który musi walczyć o publiczność. Nie ma biznesu ani udanego projektu, jeśli nie ma milionów, którzy będą gotowi zapłacić za te treści. Nadejdzie czas, kiedy wszyscy zapłacą, ale musi to nastąpić w czasie pokoju iw normalnych warunkach ekonomicznych w kraju.