Znany ukraiński dziennikarz Artem Frankov po raz kolejny opowiedział o wynikach meczu Ligi Narodów pomiędzy Ukrainą a Szkocją (0:0), który odbył się w ostatni wtorek w Krakowie.
„Bez zbytniej pompy zakończyła się przerwa dla reprezentacji narodowych, a wraz z nią turnieje grupowe bezlitośnie krytykowanej Ligi Narodów. Krytykę turnieju jako całości zostawmy w nawiasach, w każdym razie na nic to nie wpływa, ale jednocześnie jest przybita śmiertelnym argumentem „w każdym razie proste pociągi towarowe są znacznie gorsze i nudniejsze”. Wiele osób nie lubi instytucji reprezentacji narodowych, ponadto im dalej idziemy, tym silniejsza presja klubów w tej sprawie...
Skupmy się na występie ukraińskiej reprezentacji, który ostatecznie nas rozczarował – dopiero drugie miejsce, które nie pozwoliło:
a) awans do ligi „A” do rywali wyraźnie wyższych w klasie;
b) doprowadził do straty naszej drużyny z drugiej puli podczas losowania eliminacji do Euro 2024.
Osobiście mam jeszcze kilka pytań do Aleksandra Wasiljewicza Petrakowa na temat pierwszego meczu ze Szkocją, ale drugi zawiesił je, chyba że z drugiej strony boiska. Jak rozumiecie, omawianie meczu ze stojącą Armenią nie ma najmniejszego sensu – oni wyraźnie wyśmiewali, ale 5:0 znaczyło dla nas dokładnie tyle samo, co 1:0.
jeden. W świetle dyskwalifikacji Zabarnego: dlaczego grał Bondar (184 cm), a nie Krivtsov (186 cm - tylko dwa cm więcej, ale lepiej gra na górze!) czy Kacharaba (189 cm)? To Brytyjczycy, a nie Anglicy, ale ci, którzy mają służyć i powiesić!
2. Jaki jest powód pozornej porażki funkcjonalnej reprezentacji – gdzie nasza drużyna tak się zmęczyła, że nadwaga Szkotów zwróciła uwagę nawet osoby, która była ekstremalnie daleko od piłki nożnej?
3. Rzuty rożne... No cóż, to osobna historia, zwłaszcza że w drugim meczu Szkocja mogła strzelić przeciwko nam tuż po rzucie rożnym (wyżej trafił Ryan Jack).
cztery. Zmian w meczu Kraków. Przede wszystkim, jaki sens miało trzymanie się na boisku prawie do ostatniego Jarmołenki, który jest wyraźnie nie w formie, a na dodatek na ciężkim, mokrym boisku? Czy liczyłeś na wgląd nadmiernie doświadczonego mistrza? A Cygankow zamiast Mudrika to było wzmocnienie, no cóż... Przynajmniej potem nie mieliśmy już szans, choć i wcześniej ich nie było.
Najmniej. Zgadzam się, robocze pytania, które mają prawo istnieć. W pełni przyznaję, że odpowiedzi na nie są dość proste, ale „nie wyciąga się ich z chaty”, napisał Frankow w najnowszym numerze elektronicznej wersji magazynu Football.