Na początku ubiegłego tygodnia, podobnie jak w poprzednim, rosyjscy rasiści rozpoczęli zmasowany nalot na Ukrainę. Przegrywając na frontach wojskowych, agresor zaczął terroryzować ludność cywilną, atakując dzielnice mieszkalne i infrastrukturę oraz odbierając życie niewinnym ludziom.
Stolica naszego kraju nie była wyjątkiem, wręcz przeciwnie. W poniedziałek kilkadziesiąt dronów kamikaze patrolowało Kijów i region, ponosząc straty. We wtorek i środę poleciały rakiety, uszkodzona została łączność termiczna i elektryczna.
Wyraźnie widać, że w obecnej sytuacji zagrożone było rozgrywanie zawodów sportowych, w tym piłkarskich. Dlatego komisja regionalnej administracji wojskowej szybko podjęła decyzję o czasowym zakazie rozgrywek o mistrzostwo kraju w stolicy.
Z POWROTEM NA ZIMĘ
Dynamo Kijów, po przegranej 16 października we Lwowie z Szachtarem (1:3), następnego dnia rano klubowym autobusem pojechało do ojczyzny, aby po raz pierwszy w sezonie rozegrać dwa mecze u siebie z rzędu. domowy stadion nazwany imieniem Valeriy Lobanovsky. Trudne okoliczności spowodowały jednak korektę planów zespołu, który wcześniej podróżował po Europie i poświęcał wiele sił fizycznych i moralnych na ciągłe podróżowanie i zmienianie lokalizacji.
Właściwie jest to jedna z okoliczności, która bezpośrednio wpłynęła na jakość biało-niebieskiej gry, a tym samym na wyniki. Mircea Lucescu wielokrotnie o nim mówił.
Kolejnym ważnym czynnikiem jest konieczność przyspieszenia przygotowań do kwalifikacji do Ligi Mistrzów, gdzie Dynamo miał szczerze pecha z przeciwnikiem na ostatnim etapie. Benfica jest teraz wyraźnie w ruchu, o czym świadczą dwa remisy z jednym z faworytów turnieju - PSG.
Ostatecznie kontuzje czołowych wykonawców, których permanentnie doznało kilku piłkarzy, oraz strata Bushchana i Shaparenko okazały się niemal nie do naprawienia.
Ogólnie wszystko nie poszło zgodnie z planem. I złe dni, jak powiedział jeden z wielkich zagranicznych trenerów z przeszłości, każda drużyna ma. Tak, nawet dzisiaj – spójrzcie na występy takich gigantów europejskiego futbolu klubowego jak, powiedzmy, Juventus czy Liverpool. Jednocześnie ich piłkarze nie doświadczają trudów wojny, trenują w komfortowych warunkach i mają pełną regenerację.
Ale mamy pasjonatów, którzy tylko trochę krzyczą - wszystko zniknęło. I domagają się odpowiedzi od kierownictwa, zawodników, trenerów. Byłoby miło, gdyby kibice nie dostosowali się do sytuacji, w przeciwnym razie prawdziwi i wyimaginowani eksperci, byli piłkarze klubu, wzywają do rezygnacji Lucescu.
Prawdopodobnie na miejsce pojawią się słowa Nikołaja Szaparenko, który dochodzi do siebie po operacji: „Eksperci zawsze wiedzą wszystko. Kiedy Dynamo odnosiło zwycięstwa przez dwa lata, zdobywało trofea, kiedy graliśmy dobrze, zespół był chwalony i składał hołd Lucescu. A teraz wydaje się, że o tym zapomnieli, chociaż wiesz, jak zmieniła się sytuacja w kraju” (Ua.tribuna.com, 20.10.22).
Bramkarz Denis Bojko również przemawiał na poparcie swojego mentora: „Uwierz mi, zarówno Lucescu, jak i jego asystenci robią wszystko, co możliwe, aby wyprowadzić drużynę z obecnego stanu, jak najlepiej przygotować się do każdego kolejnego meczu i powrócić na zwycięską ścieżkę. I zapewniam kibiców – prawdziwych, a nie tych, którzy odwracają się od zespołu w trudnych czasach – że na pewno to zrobimy. Ponieważ nie mamy graczy, którzy nie martwią się o jakość gry i wynik. Nie mamy obojętnych osób, które obsługują tylko pokój lub zarabiają. A to oznacza, że minie trochę czasu i zobaczysz prawdziwe Dynamo (Fcdynamo.com, 20.10.22).
Jednocześnie zarówno Shaparenko, jak i Bojko przede wszystkim odnosili się do niesamowitego zmęczenia. Dlatego, jakkolwiek paradoksalnie to zabrzmi, odroczenie meczu Kijowa z Metalist, zaplanowanego na czwartek 20 października, okazało się bardzo przydatne. I, widzicie, w takiej sytuacji apele poszczególnych sympatyków, aby zmusić Dynamo do powrotu do Lwowa i gry z drużyną z Charkowa, wyglądały w takiej sytuacji dziwnie.
Dziwnie wyglądała również odmowa Szachtara spotkania się w połowie drogi między rywalami i zorganizowania meczu twarzą w twarz nie w niedzielę, ale w poniedziałek czy nawet wtorek. W końcu po meczach w Pucharach Europy górnicy mieli jeszcze dwa dni odpoczynku. Ponadto drużyna z Doniecka, ze względu na udział w Lidze Mistrzów, zdołała przełożyć dwa mecze mistrzostw krajowych na późniejszy termin.
Jakby przewidując to, co się stało, szef Związku Piłkarzy Ukrainy Oleg Pieczorny zauważył dzień wcześniej: „Tak jak UPL i Szachtar nie wysłali Dynama na linię, tak smród zadał źle. W kraju toczą się trzy wojny i trzeba się opamiętać jedna po drugiej. To mecz na najwyższym poziomie, który jest ważniejszy i ważniejszy dla zawodników. Ale w nas istnieją standardy poniżej standardów: komu można dać ponad godzinę na odnowienie, a komu nie. Zapytaj o wąsy, coś z "Szachtara" dmucha w jelitach. Mówiąc słowami moich przyjaciół, naszym obowiązkiem jest zjednoczenie się, a po drugiej stronie skóry ciągniemy dywan w naszym rowerze ”(1927.kiev.ua, 15.10.22).
Co do samej walki, felietonista Fanday.net Artur Valerko nie zgodził się z Mirceą Lucescu, że o jego losie przesądziły indywidualne błędy Vivcharenko i Zabarnego: Dynamo stworzyło pewną liczbę szans w klasie na początku drugiej połowy nawet zwrócili gdzieś intrygę, ale generalnie stracili całe segmenty gry. Szachtar wygrał ten mecz dzięki dobrze zastosowanemu modelowi gry, który sprawdził się już w Lipsku i Realu Madryt, a teraz nie zawiódł” (17.10.22).
Oddając hołd górnikom, autor próbował porównać klub doniecki z czasów Lucescu, kiedy kładziono nacisk na walory gry Brazylijczyków, z obecnym: Szachtar Lucescu, jak jerzyk lub jaskółka, szybko przyspieszył, ale zmienił kurs i zahamował z trudem. „Górnik z Jovicevich to ptak innego lotu: jest znacznie bardziej elastyczny, znacznie skuteczniej dopasowuje się do przeciwnika i niemal wzorowo wykorzystuje arytmię w grze”.
Jednak zdaniem Valerko brak doświadczenia zespołowego może stać się dużym problemem dla zespołu Jovicica w przyszłości, gdy przyjdzie czas na decydujące mecze.
UWIERZ, CZEKAJ I NADZIEJ!
Transmisję meczu Szachtara z Dynamem pierwotnie planowano na jednym z kanałów spółki Setanta, która pretendowała do posiadania jednej puli telewizyjnej ukraińskiej Premier League. Co z tego wyszło, a raczej co nie wyszło, szczegółowo opisaliśmy w poprzednich recenzjach mediów. Teraz nawet kluby, które pozostały pod skrzydłami tajemniczych nadawców, odczuwają wszystkie uroki porozumienia z nimi.
Oczywiście, jeśli nie dostaną tego, czego chcą, przedstawiciele Setanty mają prawo domagać się zmiany warunków umowy z UPL, co jest zrozumiałe. Ale jak rozumieć decyzję o pokazaniu meczu centralnego nie tylko turnieju, ale, jak się powszechnie uważa, jesiennej części mistrzostw kraju, historyczne derby wywołujące wiele emocji wśród uczestników walk, liczne fani dwóch najbardziej utytułowanych klubów na Ukrainie, słudzy pióra i mikrofonu na specjalnej płatnej platformie? Co więcej, decyzja w tej sprawie została podjęta w ostatniej chwili.
Widać, że wywołało to niezwykle negatywną reakcję w społeczności piłkarskiej.
"Setanta" - ce bandyci. Myśląc, że możesz obejrzeć mecz na ich kanałach, a potem musisz wejść na platformę OTT i zapłacić grosz za oglądanie. Tse UPL jest winny temu, który podpisał z nimi umowę. Jak grupa może podziwiać tak ważną godzinę wojny, rejestrować się na wszelkiego rodzaju platformach? Ze względu na brak zainteresowania pacjentów i niespójność sytuacji, w której żyjemy. Sprytna europejsko-azjatycka firma przyjechała do pracy na Ukraińcach” – niegdyś autorytatywny sędzia, a teraz ekspert sądowy Miroslav Stupar (1927.kiev.ua, 16.10.22) oburzył się.
Nie mniej elokwentni byli inni użytkownicy telewizji. „Mam wszystkie kanały, ale nie udało mi się obejrzeć meczu Szachtara z Dynamem. Nie rozumiem, jak taki pojedynek można gdzieś pokazać. Myślę, że takie gry powinny być pokazywane na publicznych kanałach. W kraju trwa wojna, a mecz dwóch gigantów powinien być tym bardziej dostępny. I tak za oglądanie trzeba zapłacić 109 hrywien. Nie mogę nazwać tego inaczej niż korupcją” – emocjonalnie zareagował były piłkarz Ołeksandr Alijew (Dynamo.kiev.ua, 16.10.22).
A Andrey Burlakov, były szef służby PR Szachtara, twierdzi, że od uruchomienia platformy OTT Setanta umieszcza wyłącznie na niej topowe transmisje, nie tylko piłkarskie. "Nie pokazuj meczu na dostępnym kanale, relacjonuj go dzień przed startem, nie sprzedawaj transmisji za granicą - Setanta, jesteś na dole!" - wydał werdykt Burlakov (Ua.tribuna.com, 17.10.22).
A to tylko ułamek oburzenia, które sugeruje, że w słowach znanych profesjonalistów medialnych Igora Cyganyka i Aleksandra Denisowa jest oczywiście ziarno prawdy. Pierwszy powiedział, że oficjalny nadawca planuje zrewidować warunki umowy z Premier League. A drugi później dodał, że Setanta może całkowicie przerwać współpracę z UPL.
Fanday.net wystosował formalną prośbę do firmy, jeśli tak było, i otrzymał „wyczerpującą” odpowiedź: „Nie możemy komentować tego tematu. Nadal jak zwykle transmitujemy mecze ukraińskiej Premier League” (17.10.22).
Kilka dni później inny portal Ua.tribuna.com z linkiem do programu TaToTake opublikował następującą informację: „Spółka nie wycofa się z umowy i pozostanie oficjalnym nadawcą mistrzostw, ale warunki umowa ulegnie zmianie. Setanta nie zapłaci 3,2 miliona dolarów, a zespoły nie otrzymają po 94 000 dolarów, co zostało uzgodnione przed sezonem.
Wynika to z faktu, że firma pokaże mecze tylko 11 z 16 klubów. Teraz Setanta zapłaci tylko za produkcję. Pod koniec sezonu zostanie wyświetlony szacunkowy przychód na podstawie dystrybucji praw na rynek międzynarodowy, abonentów według abonamentu i płatnych wyświetleń na platformie OTT. Wszystko, co przekroczy całkowite wydatki firmy, zostanie podzielone między przedstawicieli UPL” (22.10.22).
Pozostaje tylko wierzyć, czekać i mieć nadzieję.
Tymczasem znany mistrz dowcipu Mykoła Neseniuk nazwał mecz Szachtara z Dynamem niewidzialnym: „Czego nie widzieli ukraińscy kibice, którzy nie mogli oglądać transmisji meczu? Nie widzieli, że kryzys w Dynamo trwa, a porażki drużyny na początku sezonu nie można usprawiedliwić.
Pozostaje więc albo odwrócić się od zespołu, do którego wzywają niektórzy „eksperci”, albo dalej wspierać Dynamo, oczekując, że klub naprawi popełnione błędy, a zawodnicy dadzą maksymalny zwrot w kolejnych meczach.
Bo porażki znikają, ale Dynamo zawsze będzie” (Ua.tribuna.com, 17.10.22).
Niedzielne spotkanie z Worsklą, które odbyło się w Kijowie w ostatnią niedzielę na Stadionie Łobanowskiego i było transmitowane na kanale 2+2, mogło budzić nadzieję, że niepowodzenia zaczęły ustępować. Przynajmniej biało-niebieskie miały dni na odpoczynek, regenerację i przygotowanie. Ale oczywiście nadal nie wystarczą, aby przezwyciężyć kryzys. W rezultacie wyblakły remis (1:1).
CZY SĘDZIA MA WSZYSTKO WINAĆ?
Nie mniej, jeśli nie więcej, dźwięcznym okazał się kolejny mecz 7. kolejki, w którym spotkały się Rukh i Dnipro-1 (2:3) – z dwoma wykluczeniami gospodarzy, co wywołało kontrowersję karną i decydującą bramkę zdobytą po po doliczonym czasie gry.
„Otoczenie zebrało się przeciwko nam. Grati vysmoh naprzeciwko magazynu drużyny, jak Ide przy stole turniejowym na pierwszym miejscu, to ważne. Po takim meczu nie chcę o niczym rozmawiać. Podziwiaj tylko te, które widziano na boisku. Od dawna trenuję piłkę nożną, wszystko rozumiem. Więcej komentarzy nie mam” – dość przejrzyście zasugerował trener lwowski Leonid Kuczuk (Sportarena.com, 17.10.22)
House of Football natychmiast zareagował na kopnięcie z 11 metrów. „Gravets z FC Rukh nie chce zwabić piłki, ale zastosował tylko jedną metodę - psoty nad super graczem z potężnym korpusem. Na balu nie wygrałem, raczej zasznurowałem jogę, a jednocześnie przekroczyłem ścieżkę Dnipro-1, trzymając się trajektorii reszty. 11-metrowy bouv zadań jest słuszny ”- skomentował główny ekspert arbitrażu UAF, Włoch Nicola Rizzoli (Uaf.ua, 17.10.22).
W odniesieniu do zarówno zawieszenia, jak i terminu meczu, w takich sytuacjach decyzje są z reguły podejmowane według uznania arbitra. Niemniej jednak dyrektor generalny Rukh Igor Dedyshin był bardzo niezadowolony z orzecznictwa Jurija Iwanowa.
– Sędzia przez cały mecz wykazywał współczucie przeciwnikowi, a nasi zawodnicy i trenerzy to poczuli – mówił po spotkaniu funkcjonariusz. - Sędzia zachowywał się tak, jak otrzymał instrukcje od trenera Dniepr-1. Zawodnicy gości komentowali także poczynania sędziego, odważnie i pewnie. To tak, jakby zrozumieli, że nic za to nie dostaną” (Fanday.net, 19.10.22).
W rezultacie, według Dedyszyna, Iwanow stracił kontrolę nad grą, zaczął wątpić w swoje decyzje, reagować na krzyki, wydawać pochopne werdykty i tracić kontrolę nad walką.
W zasadzie w piłce nożnej nierzadko zdarza się, że jedna ze stron, zazwyczaj przegrany, jest niezadowolony z sędziowania. I wszystko byłoby dobrze, gdyby po ostatnim gwizdku Dedyszyn nie wskoczył na boisko i nie zaczął udowadniać czegoś swojemu dnieprowskiemu odpowiednikowi Jewgienijowi Krasnikowowi. Wybuchła potyczka. Gracze i personel administracyjny, którzy byli na trawniku, stali od ściany do ściany.
„Podbiegł do mnie i zaczął pokazywać na swoim telefonie wideo, na którym nasz piłkarz rzekomo popchnął zawodnika Rukh” – wyjaśnił z kolei sytuację Krasnikow. - Na początku myślałem, że mówimy o karnym, ale był inny epizod. W rezultacie pokłóciliśmy się, wpadliśmy na siebie i rozeszliśmy się. Później znowu rozmawialiśmy, ale nie podaliśmy sobie ręki. Chociaż nie mam na niego żadnych skarg. On widzi ten epizod po swojemu, ja widzę go po swojemu. To, co się wydarzyło, to tylko emocje” (Fanday.net, 17.10.22).
Jednak jakiś czas później Jewgienij Krasnikow, po przeprosinach fanów za reakcję na prowokację, był bardziej kategoryczny: Po kilku komentarzach z mediów i mediów społecznościowych zdałem sobie sprawę, że akcja była zaplanowana. Nie dam się ponieść emocjom, kto zna cel planowania konfliktu” (Sportarena.com, 18.10.22).
W Rukh też się nie uspokoili. Najpierw prezes klubu Grigorij Kozłowski ogłosił jakąś imponującą konferencję prasową. A potem portal klubu opublikował specjalne oświadczenie, w którym krok po kroku analizował decyzje arbitra. I tu ciekawostka: Jurij Iwanow to ten sam sędzia z Makiejewki, który w ostatnich latach pojawiał się już w skandalicznych historiach.
Po raz pierwszy został pobity rzekomo przez prezesa Agrobiznesu Olega Sobutskiego, po czym ten ostatni został dożywotnio zdyskwalifikowany. W drugim, kiedy skasował bramkę Olimpika przeciwko Szachtarowi, pojawiła się tzw. „sprawa Gelzina”, która praktycznie doprowadziła do likwidacji skromnej drużyny donieckiej. Oczywiste jest, że na takim tle zwraca się większą uwagę na jego decyzje.
Tak czy inaczej, takie skandale, delikatnie mówiąc, nie zdobią krajowego futbolu. A raczej wręcz przeciwnie, są hańbą. Zwłaszcza na tle wojny, w której zarówno przyjaciele, jak i wrogowie zwracają szczególną uwagę na nasz kraj.
Tymczasem jesienne zaostrzenie stosunków między Dedyszynem a Krasnikowem będzie przedmiotem obrad na posiedzeniu Komisji Kontroli i Dyscyplinarnej UAF, zaplanowanym na 27 października. Osobista obecność obu oskarżonych jest obowiązkowa!
ZAMÓWIENIE ZE WZGLĘDU NA KRAWĘŻNIK
W miniony wtorek w przestrzeń informacyjną uderzył kolejny nieprzyjemny incydent. Podczas przekraczania granicy państwowej na przejściu granicznym Rawa-Russkaja, w ramach oficjalnej delegacji UAF zmierzającej do siedziby UEFA, sekretarzowi generalnemu i wiceprezesowi organizacji Jurijowi Zapisotskiemu, przedstawicielom biura Prokuratora Generalnego Ukrainy wręczono wiadomość z podejrzeniem.
Na czym polega podejrzenie, media tylko zgadywały. Jednak zasłużeni mistrzowie sportu i wiceprzewodniczący UAF Anatolij Demyanenko i Oleg Protasow szybko zareagowali na incydent.
Według pierwszego planowany jest atak Rosjan na Ukraiński Związek Piłki Nożnej. „Powiedziałem już, że Rosja pewnego dnia zapłaci za wszystko, co robi w naszym kraju” – napisał Demyanenko na swoim profilu na Facebooku. - Tak będzie. Ale my sami nie możemy pozwolić, by Rosja osiągnęła tu swoje cele rękami jej wspólników. UAF stał się celem właśnie wtedy, gdy pokonano rosyjskie lobby w międzynarodowych kręgach piłkarskich. Ochoczo wierzę, że FSB postawiła sobie za cel jak największą destabilizację pracy UAF” (Fakty.ua, 18.10.22).
Ze swojej strony Protasow zasugerował, że „fabrykowanie oskarżeń” przeciwko pracownikom UAF i „puste papiery zamaskowane jako dokumenty procesowe” z intencją „rosyjskich klientów powinny zniechęcić UAF do przygotowań do Mistrzostw Świata 2030”.
„Rosjanie po prostu nie mogą nam wybaczyć całkowitej izolacji sportowej i wykluczenia z kwalifikacji do Euro 2024” – uważa Protasov. - To właśnie wiąże się z nielegalnym zatrzymaniem Jurija Zapisotskiego na granicy z Ukrainą.
Rosyjskie służby specjalne, wykorzystując swoich „kozaków” w ukraińskich organach ścigania, szukają zemsty, nacisku i zablokowania pracy UAF. Niestety Policja Krajowa i Prokuratura Generalna nie nauczyły się jeszcze na czas przeciwdziałać takim „komórkom FSB”. Osobiście nie mam wątpliwości, że jest to rosyjski rozkaz, który wykonują nasze dobrze zakamuflowane pionki ”(Ua.tribuna.com, 18.10.22).
Mimo całej powagi sytuacji i kierunku ich założeń, świadomość dawnych mistrzów skórzanej piłki o „Kozakach” w krajowych organach ścigania nie może nie dotknąć. A także wezwania do otwierania „komórek” i anulowania „fabrykacji opłat”.
Posunęli się jeszcze dalej w samej UAF, która ustami swoich prawników sugerowała intrygi „operedników” i tak przedstawiała jeden z punktów oficjalnego komentarza:
„Dzisiaj o godzinie 02.00, podczas przekraczania granicy ukraińsko-polskiej przez Jurija Zapisotskiego, doszło do prowokacji z próbą przekazania mu rzekomego „podejrzenia”. Jurij Zapisotski udał się z wizytą do UEFA, aby pracować nad wnioskiem Ukrainy o udział w mundialu 2030. Nieznane osoby próbowały wręczyć Jurijowi Zapisotskiemu zamiast prokuratora, prowadzącego proces, gazety nazwane „podejrzeniem”, podczas gdy sam „dokument” zawierał wyraźne ślady fałszerstwa” (Ua-football.com, 18.10.22).
To już poważne oskarżenie, które wymaga jak najdokładniejszego dochodzenia. Co bez wątpienia się wydarzy.
Jeśli chodzi o udział Ukrainy w organizacji Mistrzostw Świata 2030, jest to oczywiście prawdziwy przełom. Dołączenie Hiszpanii i Portugalii jako kandydata do organizacji turnieju wygląda dość zachęcająco. Wiadomo też, że sprawa została uzgodniona na najwyższym szczeblu państwowym i wzbudziła aprobatę partnerów, którzy notabene są faworytami zbliżającego się wyścigu przetargowego.
To prawda, że jest wystarczająco dużo konkurentów, którzy chcą zostać właścicielami zbliżającego się Pucharu Świata, a wybory odbędą się dopiero w 2024 roku. Ale szybkie kłopoty to początek. Nawet jeśli nasz kraj, jeśli wszystko pójdzie dobrze, to oczywiście będzie musiał zadowolić się tylko jednym meczem grupowym.
Prezydent UEFA Ołeksandr Ceferin również zareagował na ukraińską inicjatywę. Wprawdzie nie jest wyjaśnione, ile meczów zostanie rozegranych, ale uwzględnienie Ukrainy jest ważne symbolicznie. Ten turniej będzie poświęcony światu” (Theageoffootball.com, 22.10.22).
Tymczasem w Bukareszcie UEFA zorganizowała losowanie UEFA Youth Euro 2023. Rywalami drużyny Ruslana Rotana były reprezentacje Rumunii, Hiszpanii i Chorwacji.
„W turnieju finałowym nie ma słabych drużyn, nie będzie łatwo ze wszystkimi” – powiedział główny trener naszej drużyny młodzieżowej. — Ale jestem pewien, że naszym rywalom też nie będzie łatwo. Wśród nich najsilniejszą i najbardziej autorytatywną jest Hiszpania, pięciokrotny mistrz kontynentu. Status gospodarzy wiele mówi o Rumunii. Chorwacka szkoła piłkarska również nie wymaga dodatkowych rekomendacji. Nie będzie więc łatwo, ale ciekawie. Przynajmniej w każdej walce będziemy dążyć do osiągnięcia maksimum” (Terrikon.com, 19.10.22).
Ano o wydarzeniu, które miało miejsce w Paryżu, gdzie odbyła się 66. ceremonia Złotej Piłki. Tym razem laureatem edycji France Football został Francuz Karim Benzema.
W ceremonii w Teatrze Chatelet w Paryżu wziął udział legendarny ukraiński napastnik Andrij Szewczenko, z którego rąk nagrodę odebrał najlepszy piłkarz roku Hiszpan Alexia Putellas.
Przemawiając do obecnych i ogromnej widowni telewizyjnej, Szewczenko wezwał Europę i cały świat do połączenia sił w walce z agresją: „Jestem dumny z tego, jak mój kraj walczy o wolność. Realizuję wiele projektów humanitarnych i medycznych z platformą United24, założoną przez prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Bardzo ważne jest, aby pamiętać, że wojna trwa. Ale jeszcze ważniejsze jest stać obok Ukrainy i pomagać” (Kp.ua, 18.10.22).
Złote słowa zdobywcy Złotej Piłki 2004!
Wiktor ŻURAWLEW