Pomocnik Dynama Kijów Justin Lonwijk, który w trakcie sezonu przeniósł się do stołecznego klubu, opowiedział, jak przeżył te kilka miesięcy w Kijowie.
- Justin, czy nie było łatwo od razu przyzwyczaić się do nowego zespołu i stać się jego częścią?
- Oczywiście potrzebowałem czasu, żeby przystosować się do futbolu, który głosi główny trener. Lepiej jest też znać styl gry każdego członka drużyny, aby dobrze wchodzić z nimi w interakcję na boisku.
Na początku było mi naprawdę ciężko. Ale starałem się wyciągnąć jak najwięcej informacji i doświadczeń z każdego treningu, uważnie obserwowałem, kto i co robi na boisku. Starałem się jak najszybciej przyzwyczaić do zespołu, przyzwyczaić do jego stylu gry, aby zacząć być przydatny w meczach.
- Teraz możesz już porównać mistrzostwa Ukrainy z mistrzostwami Danii, w których startowałeś w tym sezonie. Jakie są główne różnice? Do czego musiałeś się tutaj przyzwyczaić?
- Wydaje mi się, że w mistrzostwach Ukrainy większy nacisk kładzie się na kondycję fizyczną. Najważniejszą rzeczą, do której musiałem się przystosować, było to, że Dynamo miało dużo posiadania piłki, a większość naszych przeciwników siedziała nisko i broniła całym zespołem. To bardzo różni się od tego, jak Viborg musiał grać w mistrzostwach Danii.
- W meczach, w których brałeś udział, organicznie wpasowałeś się w trójkąt Dynama w środku pola. Łatwo nawiązałeś relacje z Sidorczukiem i Buyalskim?
— Tak, ci faceci są naprawdę bardzo inteligentnymi piłkarzami. Poza tym grają w drużynie od dłuższego czasu, doskonale czują jej grę. W meczach potrafiliśmy dobrze wchodzić w interakcje, wszystko przychodziło naturalnie, bo to znów bardzo inteligentni zawodnicy, którzy dobrze widzą boisko, co ułatwiło mi dostosowanie się do mechanizmów dowodzenia w środku pola.
- Twoje strzały z dystansu za każdym razem niosły ze sobą zagrożenie dla bramki rywali. Czy jest to żądanie Lucescu, aby częściej strzelać na bramkę z dystansu, czy też jest to twój zwykły sposób gry?
- Poniekąd taki jest mój styl gry, bo wiem, że dobrze strzelam z dystansu. Ale Lucescu mówi mi też, że jeśli jest okazja do uderzenia z dystansu, to trzeba uderzyć. Mam więc coś w rodzaju carte blanche, aby użyć mojego ciosu przy każdej okazji.
— Mieliście już czas, żeby lepiej poznać Kijów?
— W sezonie nie miałem zbyt wiele wolnego czasu, ale kilka razy jadłem obiad w mieście i trochę widziałem Kijów. Oczywiście nie wszystko jeszcze chciałem, ale z tego co zobaczyłem, mogę powiedzieć, że jest to bardzo piękne miasto.
- Czy twoi bliscy bardzo martwią się tym, że mieszkasz w kraju, w którym toczy się wojna?
— Oczywiście uważnie śledzą doniesienia o tym, co dzieje się na Ukrainie. Czasami ich niepokój nasila się i dzwonią do mnie lub wysyłają SMS-y, aby sprawdzić, czy wszystko w porządku. Staram się je uspokoić.
— Z kim najczęściej spędzasz wolny czas w Kijowie?
- Najczęściej z Rusłanem Neshcheretem, Vladem Vanatem, Tomasem Kendzerą. Czasami wychodzimy razem na kolację, bo ci, tak jak ja, mieszkają teraz głównie w bazie.
— Gdzie spędzasz wakacje? Jakie masz plany na święta Bożego Narodzenia?
— Najpierw pojechałem do rodzinnego Tilburga do rodziny. A teraz jestem w Holandii, spotykam się tutaj ze wszystkimi moimi krewnymi i przyjaciółmi, których nie widziałem od dawna. Moja rodzina i ja planujemy świętować Boże Narodzenie w Paryżu.
— W juniorskich i młodzieżowych drużynach PSV grałeś razem z Codym Gakpo, jednym z głównych odkryć Mistrzostw Świata 2022. przyjaźnisz się z nim?
- W rzeczywistości, Cody i ja byliśmy w tej samej drużynie cały czas od 10 roku życia, zaczynając od drużyny PSV U-11 aż do U-19. To trochę ponad dziewięć lat. Tak, nadal czasami się komunikujemy, utrzymujemy kontakt. Oczywiście życzyłem mu powodzenia przed mistrzostwami świata.
- Myślisz, że po takim występie w Katarze ma duże szanse na przejście do jednego z czołowych europejskich klubów?
- Jestem pewien, że będzie grał w czołowym klubie. Po golach zdobytych na mundialu jest teraz na ustach wszystkich. Zrobił bardzo znaczący krok naprzód i szczerze się z niego cieszę.
- Kogo jeszcze z zespołu dobrze znasz?
- Grałem w drużynie młodzieżowej z Matthijsem de Ligtem, był rezerwowym w tych mistrzostwach. Z tych, którzy dostali się do ostatecznej aplikacji, znam jeszcze Noaha Langa, on też urodził się w 1999 roku, jakoś skrzyżowaliśmy ścieżki w drużynie młodzieżowej.
— Czy ogólnie uważnie śledzisz Mistrzostwa Świata 2022? Ile meczów obejrzałeś?
— Tak, oglądałem prawie wszystkie mecze naszej reprezentacji. Holendrzy niestety nie dotarli do finału ani meczu o medale, ale drużyna zagrała dobrze. Szkoda, że przegraliśmy w rzutach karnych, bo to zawsze loteria, gdzie szanse są 50/50.
- Komu będziesz kibicować w finale?
- Raczej "dopinguję" Francję, bo Argentyna znokautowała naszą drużynę. Tak, będę wspierać Francję.
- Czy zostanie zawodnikiem kadry narodowej jest Twoim celem na najbliższą przyszłość?
- Nie skupiam się specjalnie na tym, żeby dostać się do reprezentacji, bardziej skupiam się na swojej grze, na Dynamie. I to przyjdzie samo, kiedy będę naprawdę gotowa. Teraz najważniejsze jest pokazanie dobrej gry i postępów w Dynamo.