Były napastnik "Dynama" Kijów, "Dnipro" i reprezentacji Ukrainy Roman Zozulya opowiedział o ostatnich wyzwiskach ze strony hiszpańskich kibiców.
„Czas napisać o ostatniej sytuacji z fanami. Czytam komentarze i wiele osób czeka, aż wypowiem się w tej sprawie.
Czuję się komfortowo z tym, że komuś może się podobać moja aktywność zawodowa lub nie. Nie jestem barszczem, by wszyscy go kochali. Ale tutaj sytuacja jest inna. Kiedy przeprowadziłem się do Hiszpanii, niektórzy „lewicowi” członkowie hiszpańskich klubów uznali mnie za „faszystę” i „nazistę”, ponieważ wspierałem ochotnicze bataliony broniące Ukrainy.
A także za zdjęcie na tle portretu Stepana Bandery i zdjęcie z linii frontu, gdzie pojechałem odwiedzić naszych bohaterów. Po inwazji na pełną skalę i wszystkich okrucieństwach popełnionych przez Rosjan na naszej ziemi wydawało mi się, że kurtyna opadła i wszyscy zrozumieli, że Rosja jest krajem terrorystycznym. Okazało się jednak, że wciąż jest wielu o wąskich twarzach. Na ostatnim meczu rozległy się obraźliwe okrzyki nie tylko z sektora kibicowskiego, ale także zwykłych kibiców: „Putin cię pokona, jesteśmy za Putinem, Zuzulya to nazista”.
Czy to na mnie wpływa? Więc. Nie jako piłkarz, ale jako obywatel. Szkoda, że oczy tym ludziom nigdy się nie otworzyły. I nadal są przekonani, że w naszym kraju nie ma wojny, tylko jakaś operacja. Że ludzie nie umierają, a wszystkie wiadomości są wyreżyserowane i fałszywe.
Rozumiem, że to wszystko jest konsekwencją kremlowskiej propagandy, która wciąż działa i nadal infekuje i zjada ich mózgi.
A ja nie mam ani ochoty, ani siły, by ciągle zastanawiać się nad takimi sytuacjami. Mam jednak nadzieję, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy i nasz konsulat zwrócą na nie uwagę.
I będę nadal grał i wspierał mój kraj i Siły Zbrojne. Dziękuję wszystkim, którzy się troszczą i pomagają - jesteście niesamowici. Idźmy dalej. Pracujemy. Świętujmy” – napisał Zozulya na swojej stronie na Instagramie.