Ukraiński Związek Piłki Nożnej (UAF) postanowił odpowiedzieć na pojawiające się wczoraj w mediach informacje o przeszukaniach w jednej z naddnieprowskich spółek. To prawda, że odpowiednie oświadczenie zostało haniebnie opublikowane tylko w sieci społecznościowej Facebook - oficjalna strona organizacji na ten temat milczała śmiertelnie.
„Oddzielne media regionalne i anonimowe kanały Telegramu zaczęły rozpowszechniać „informacje” o przeszukaniach w spółce Dnipro, z którą rzekomo związany jest „prezes Ukraińskiej Federacji Piłki Nożnej” Andrij Pawiełko. To nie prawda!
Szef UAF nie ma nic wspólnego ani z samą firmą, ani z przeszukaniami, które w niej miały miejsce (jeśli to prawda).
Prosimy przedstawicieli mediów o korzystanie z zaufanych źródeł informacji i nieuczestniczenie w niestandardowych zniesławiających prowokacjach ”- czytamy w wiadomości opublikowanej na stronie organizacji na Facebooku ze zwykłym patosem UAF.
Dodajmy, że publikacja UAF została prawdopodobnie wyśmiana zarówno w reakcjach („emoji”), jak i w komentarzach pod nią. Jednak najwyraźniej wynika to tylko z faktu, że boty z Indii i Bangladeszu, znane z stanowczego i wszechstronnego wsparcia szefa UAF, jeszcze się nie obudziły.