Obrońca Dynama Kijów Maksym Dyachuk wypowiedział się po zwycięstwie 3:0 nad Veres w Równem.
- Maksym, Dynamo odniosło trzecie zwycięstwo z rzędu z miażdżącym wynikiem. Czy nie szkoda, że drużyna nabrała dobrego tempa, gdy przegrywała już zbyt wysoko i dała się rozpędzić rywalom?
- Oczywiście, że szkoda, że nie zrealizowaliśmy najwyższych celów postawionych przed nami w tym sezonie. I dopiero teraz zaczął się okres, w którym nabraliśmy dobrego tempa. Trenerzy mówią nam, że te mecze rozpoczęły już przygotowania do kolejnego sezonu, w którym musimy pokazać wszystko, na co nas stać.
- Czy drużyna nawiązała współpracę, także na środku obrony? Spędziłeś pół sezonu w pierwszej drużynie Dynama, czy czujesz już pełną współpracę?
- Zawsze, kiedy przychodzisz do nowego zespołu, nowej drużyny, na początku jest trochę trudno. Ale z czasem, grając ciągle, nabieram doświadczenia i rozpędu i zaczynam lepiej rozumieć i czuć moich partnerów na boisku.
- Zacząłeś grać na poziomie dorosłym w Oleksandriya, gdzie spędziłeś pierwszą połowę sezonu. Jakie są różnice w wymaganiach dotyczących gry na twojej pozycji w Dynamie w porównaniu z Oleksandriją?
- Każda drużyna wychodzi na mecz z Dynamem tak, jakby to była ostatnia bitwa. Prawie każdy przeciwnik zamyka się, buduje liczne reduty obronne i gra defensywnie. Oleksandriji było trochę łatwiej, ponieważ ich przeciwnicy grali bardziej otwarty futbol.
- Dzisiaj Veres również zagrał defensywnie. Co jest najtrudniejsze w takich meczach, gdy gra się w obronie - utrzymanie koncentracji? Czy takie mecze są łatwiejsze niż te, w których jest dużo pracy w obronie?
- Trudno powiedzieć, jeden mecz nie jest podobny do drugiego. W każdym meczu wynik jest dla nas bardzo ważny, czujemy dużą presję, odpowiedzialność przed kibicami. Dlatego w każdym meczu musimy grać z maksymalną koncentracją.
- Dynamo aktywnie rozpoczęło drugą połowę i szybko objęło prowadzenie. Co trzeba było dodać?
- W przerwie trenerzy wskazali nam, gdzie popełniliśmy błędy i na czym powinniśmy się skupić, aby poprawić naszą grę w niektórych aspektach. Zrobiliśmy dokładnie to, co kazali nam trenerzy i to się opłaciło.
- Ale wydarzenia w meczu były takie, że wynik mógł zostać wyrównany pod koniec meczu. Czy uratowany rzut karny Bushchana był jednym z kluczowych czynników zwycięstwa?
- Oczywiście, a po meczu pogratulowaliśmy Zhorze jego karnego. Kiedy wszedł do szatni, wszyscy zaczęli krzyczeć "Brawo, brawo!". Mogę mu tylko zgotować owację na stojąco, bo naprawił nasz błąd w obronie.
- Pogratulowałeś Denysowi Garmashowi powrotu na listę strzelców? W zeszłym sezonie strzelał dużo bramek.
- Denys spędził już tyle czasu w drużynie, ma tyle doświadczenia, że możemy powiedzieć, że jest prawdziwym maestro na boisku. W drużynie jest czasami nazywany Kuminyo.
- Czy ty, jako obrońca, często mierzysz się z nim na treningach podczas ćwiczeń i dwutaktów ?
- Tak. Jest bardzo doświadczony, naprawdę to czuć. Korzystam na tym, powiedziałbym nawet, że to prawdziwy dreszczyk emocji trenować z Denysem.