Były zawodnik Dynama Kijów i Szachtara Donieck Volodymyr Kovaluk skomentował zwycięstwo reprezentacji Ukrainy nad Macedonią Północną w komentarzu dla Komanda1.
- Szczerze mówiąc, nie pamiętam momentu, w którym nasza reprezentacja była tak bezradna, jak w pierwszej połowie omawianego meczu. I i tak dobrze, że kosztowało nas to tylko dwie stracone bramki... Choć po bezbramkowym remisie w niedawnym sparingu na wyjeździe z wybitnymi Niemcami, wydawało się, że podopieczni Serhija Rebrowa mogą spokojnie zdeklasować Macedończyków Północnych.
- Dlaczego więc mecz wSkopje okazał siętak weryfikujący, jak wytłumaczyć tak ogromne różnice w grze naszych zawodników?
- Z Niemcami i Macedonią Północną Ukraińcy działali według tego samego schematu, w szczególności Tsygankovowi ponownie powierzono rolę tak zwanej "dziesiątki". Ale mecz w Bremie był towarzyski, przeciwnicy nie dali z siebie wszystkiego. Akcjom Niemców brakowało zwartości, a goście często przeprowadzali ostre kontrataki w przestrzeni. Wczoraj sytuacja była zupełnie inna. Mecz odbywał się w ramach eliminacji do Euro, Macedończycy Północni pielęgnowali piłkę, nie pozwalając gościom na wykorzystanie ich atutu - szybkiego przejścia z obrony do ataku. Ponadto goście byli winni niedokładnych podań i mieli trudności z nawiązaniem gry kombinacyjnej. Ale co najważniejsze, byli gorsi pod względem szybkości podejmowania decyzji i dlatego musieli znacznie częściej faulować.
- Jakich zmian musiał dokonać nowy trener Rebrov w przerwie meczu, aby przełamać impas?
- W takich przypadkach mówi się, że można spokojnie zmienić cały zespół... Ale gdybym miał swój sposób, wymieniłbym przede wszystkim jednego z pomocników, tego samego Yarmolenko, który był nie tylko nieskuteczny w ataku, ale także nie miał czasu, aby pomóc Tymchykowi w obronie. Rebrov zdecydował się jednak na zmiany na pozycjach: zamiast wypadającego z zespołu Dowbyka pojawił się bardziej nieustępliwy Vanat, a Konoplya musiał uporządkować sprawy na flance, za które odpowiadał Tymczyk. I trzeba przyznać Rebrovowi, że nie popełnił błędu ze "świeżymi" zawodnikami, w szczególności Konoplya wyrównał po golu Zabarnego z rzutu rożnego, chociaż generalnie charakter gry niewiele się zmienił w drugiej połowie. Jedyną rzeczą jest to, że nasza drużyna zaczęła spotykać się z gospodarzami wyżej, co pozwoliło im odepchnąć grę od własnego posiadania.
- Akcje gości po przerwie były naprawdę imponujące, więc co pomogło im odnieść superważne zwycięstwo?
- Nasi zawodnicy również zwiększyli swoją intensywność, a gospodarzom coraz trudniej było przeprowadzać ataki pozycyjne. Goście mieli dużo szczęścia, że ich dwa pierwsze strzały na bramkę były skuteczne. Bałkany się z tego nie otrząsnęły, bo wydawało się, że wszystko jest pod ich kontrolą. Spójność gdzieś zniknęła, a gdy wytrzymałość Musliu go zdradziła i został odesłany na boisko, pojawiła się nadzieja, że wszystko skończy się szczęśliwie dla Ukraińców. I rzeczywiście, dość szybko udało im się zdobyć dodatkowego gola.
I choć mówi się, że zwycięzców się nie sądzi, to występ Ukraińców w Skopje pozostawił nieprzyjemny posmak. Dobrze, że tym razem był to jednorazowy przypadek, ale jestem przekonany, że w takim scenariuszu, gdyby naszymi przeciwnikami byli Anglicy lub Włosi, nie zmarnowaliby swojej szansy. Już teraz widać, że przed Serhijem Rebrowem sporo pracy, bo kilka pozycji budzi poważne obawy.
Vasily Mikhailov