Były trener Dynama Kijów i Ukrainy Leonid Buryak przeanalizował wczorajszy mecz kwalifikacyjny do Euro 2024 pomiędzy Ukrainą i Maltą (1-0).
- Nie powinniśmy być zaskoczeni minimalnym zwycięstwem nad Maltą, ponieważ wszystkie europejskie drużyny działają teraz w sposób zorganizowany i bezinteresowny. Podobała mi się reprezentacja Malty. Ta drużyna gra dobry futbol, przechodzi z obrony do ataku poprzez podania. Tak, Maltańczykom brakuje kondycji i umiejętności, niektórzy z nich, jak zauważyłem, gdy zdjęli koszulki, z brzuchami... Jednak Malta wyglądała dobrze jako drużyna.
Chciałbym zauważyć, że każde zwycięstwo jest teraz ważne dla reprezentacji Ukrainy - zarówno na froncie, jak i na boisku. Sztab trenerski reprezentacji ma wystarczająco dużo materiału do analizy po meczach z Macedonią Północną i Maltą. Oczywiście przeciwko Malcie zagraliśmy rezerwowym składem. Dlaczego Mykolenko i Mudryk nie wyszli w wyjściowym składzie? Być może mieli problemy z jakością. To trzeba wiedzieć od środka.
- O losach meczu z Maltą zadecydował rzut karny strzelony przez Tsygankova. Wcześniej był karny z 11 metrów, którego nie wykorzystał Yarmolenko. Czy sędzia podjął właściwe decyzje, dwukrotnie wskazując na punkt?
- Tak, oba rzuty karne były stuprocentowe. W pierwszym przypadku piłka spadła na rękę Maltańczyka z barku, ale ta ręka zablokowała drogę piłki do bramki. Był to więc rzut karny z 11 metrów. W drugim przypadku przeciwnik wystawił nogę i był to ewidentny faul.
- Yarmolenko nie ma najlepszych statystyk rzutów karnych. Dlaczego wziął na siebie odpowiedzialność za rzut karny?
- Autorytet Yarmolenki jest taki, że nikt nie mógł powiedzieć: nie uderzaj, daj mi spróbować. Ponadto Andriy chciał poprawić swój dorobek bramkowy w meczach reprezentacji. Ale nie trafił... Każdemu się zdarza.
- Tsygankov jednak pewnie pokonał 11 metrów. Jak ogólnie można ocenić występ Viktora przeciwko Maltańczykom?
- Widziałem mecze Tsygankova dla Girony. Viktor grał stabilnie, był dobrze przygotowany kondycyjnie i wciąż jest na fali pod względem piłkarskim. Tsygankov wykonuje dużo pracy zarówno w Gironie, jak i w reprezentacji Ukrainy.
- Kiedy został zastąpiony, Malinowski nie wydawał się być zadowolony z decyzji trenerskiej. Wydaje się jednak, że Serhii Rebrov nadal potrzebuje czasu, aby poznać zawodników, aby określić podstawy tej ukraińskiej drużyny narodowej...
- Poznanie? Nie zgadzam się. Przed rozpoczęciem pracy z reprezentacją Serhii Rebrov wszystko widział, zebrał niezbędne informacje. Rebrov starannie przygotował się do tego etapu pracy i dobrze zna każdego zawodnika reprezentacji Ukrainy. Jednak dobrze, że niebiesko-żółci, pomimo trudności, wygrali mecze z Macedonią Północną i Maltą. Będzie to miało pozytywny wpływ na przyszłą pracę Serhija Rebrowa. A wyobraźmy sobie, co by było, gdyby nasza drużyna straciła punkty... Wtedy wszyscy musieliby czekać na kolejny cykl kwalifikacyjny - do Mistrzostw Świata 2026.
- Jednak weterani drużyny narodowej, czy też Gwardziści, jak się teraz częściej mówi, Yarmolenko i Stepanenko raczej nie zagrają do Mistrzostw Świata w 2026 roku. Być może lepiej byłoby dla nich nie rozpoczynać cyklu kwalifikacyjnego do Euro 2024?
- Yarmolenko, należy zauważyć, jest w dobrej kondycji. Dlatego wszystko jest logiczne. Co do Stepanenki, to w jego grze ważna jest "fizyka". Taras wykonuje wiele pożytecznej, ważnej i niezauważalnej na pierwszy rzut oka pracy. Są gracze na drodze do pozycji Stepanenki, ale jak dotąd nikt nie jest w stanie wyprzeć go z bazy.
- We wrześniu reprezentację Ukrainy czekają trudne i decydujące mecze z Anglią i Włochami. Jaki jest plan Serhija Rebrowa na lato?
- Ma do dyspozycji skład, na którym będzie musiał polegać. Niestety, nie jest to 25 zawodników na wysokim poziomie, a jedynie pięciu lub sześciu. Po młodzieżowym Euro 2023 będzie można i trzeba zabrać kogoś do reprezentacji, ale nie będzie ich wielu... Ogólnie rzecz biorąc, młodzi chłopcy muszą rozegrać co najmniej 10 meczów na bardzo wysokim poziomie w sezonie i łącznie 50 meczów, a nie 10-12.
Oczywiście przeciwko Anglii i Włochom z taką grą naszej reprezentacji będzie ciężko. W dodatku nie będą nam przyznawane rzuty karne jak w meczu z Maltą. Bądźmy jednak optymistami. Wierzę, że gdyby drużyna narodowa rozegrała eliminacje Euro 2024 w Kijowie, w wypełnionym po brzegi NSC Olimpiyskiy, mielibyśmy znacznie większe szanse na pokonanie Włoch.
Oleh Semenczenko