Ukraiński pomocnik Serhij Hryn wspominał wspólną pracę w Mariupolu z mistrzem krajowego coachingu Nikołajem Pawłowem.
- Twoim pierwszym dorosłym klubem był Mariupol, do którego udałeś się na wypożyczenie na początku sezonu 2014/2015. Jak pojawiła się ta opcja?
- Graliśmy w mistrzostwach drużyn młodzieżowych przeciwko tej drużynie. Udało mi się wtedy wejść jako zmiennik na 30 minut. Udało mi się zaliczyć dwie asysty i wywalczyć rzut karny. Po tym meczu agent powiedział mi, że Nikolay Pavlov jest mną zainteresowany i chce mnie widzieć u siebie. W ten sposób znalazłem się w Mariupolu.
- Jak ułożyły się Twoje relacje z Mykołą Pawłowem?
- Dobrze, bardzo go szanuję i jestem mu wdzięczny za umożliwienie mi wejścia do wielkiego futbolu.
- Pavlov słynie z dużych obciążeń i surowej dyscypliny. Czy byłeś w stanie to wytrzymać?
- Tak, na treningach było ciężko, ale w mistrzostwach drużyna "latała" na boisku. Jeśli chodzi o dyscyplinę, w bazie wszyscy bali się przechodzić obok jego pokoju, aby nie zostać zauważonym. Potrafił normalnie krzyczeć. Wszyscy go szanowali i bali się go w dobry sposób.