Po pierwszym meczu rundy kwalifikacyjnej Ligi Konferencyjnej Dynamo vs Besiktas (2:3), trener Kijowian Mircea Lucescu miał pretensje do zespołu sędziowskiego. Miroslav Stupar, znany w przeszłości arbiter, skomentował te epizody meczowe, na które rumuński specjalista kładł nacisk analizując pracę sędziów w Bukareszcie:
"W obu przypadkach ostatnie słowo miał system VAR. Popov nie kontrolował ułożenia rąk przy uderzeniu przeciwnika i został prawidłowo ukarany rzutem karnym, po wykonaniu którego turecki zespół objął prowadzenie.
Jeśli chodzi o anulowaną bramkę Besiktasu, decyzja ta nie odpowiadała, jak to się mówi, duchowi futbolu, ponieważ została zarejestrowana na spalonym na początku ataku. Z drugiej strony, jeśli było przewinienie, nawet minimalne, to powinno zostać odnotowane. W końcu po to wprowadzono system VAR, żeby ostateczny werdykt arbitra był sprawiedliwy. Chociaż, jak dla mnie, nawet po powtórce wideo tego spektakularnego zagrania drużyny z Kijowa, wciąż pozostają pytania.
Wczoraj piłkarze Dynama podjęli walkę z turecką potęgą, ale sami są sobie winni, że nie udało im się osiągnąć korzystnego rezultatu. Niestety trzeba stwierdzić, że kijowski stoper Sirota i Popov to przeciętni zawodnicy, którzy w każdej chwili mogą popełnić błąd. Zastanawiam się, dlaczego Popov jest w ogóle powoływany do reprezentacji Ukrainy.
Pretensje można mieć do reszty zawodników Dynama, w szczególności do najbardziej doświadczonego - Sidorczuka. Można go pochwalić za pracowitość, ale Serhij nie nauczył się podejmować właściwych decyzji w kluczowych momentach. Przypomnijmy choćby, jak w doliczonym czasie gry, gdy wynik był remisowy, błąd Sidorczuka doprowadził do ostrego kontrataku gości, który zakończył się trzecią bramką Buschana. I tutaj nie można mieć pretensji do sędziów" - powiedział Stupar.