Serhiy Sydorchuk: "Odejście z Dynama po jedenastu latach było bolesne...".

2023-10-01 13:33 Były kapitan Dynama,Serhiy Sydorchuk, który obecnie gra w belgijskim Westerlo, udzielił długiego wywiadu dla Nieuwsblad. Sergey ... Serhiy Sydorchuk: "Odejście z Dynama po jedenastu latach było bolesne...".
01.10.2023, 13:33

Były kapitan Dynama,Serhiy Sydorchuk, który obecnie gra w belgijskim Westerlo, udzielił długiego wywiadu dla Nieuwsblad.

Sergey Sidorchuk

- W meczu z Antwerpią po raz pierwszy od wielu lat poczułem się jak profesjonalista. Z powodu korony i wojny na pełną skalę minęły co najmniej cztery lata, odkąd ostatni raz grałem na pełnym stadionie. To było fantastyczne uczucie, bardzo za tym tęskniłem.

Moja rodzina przeprowadza się do Belgii, by ze mną zamieszkać. Kiedy powiedziałem żonie, że będę grał tutaj w piłkę i że znów będziemy mogli razem mieszkać, była bardzo szczęśliwa. To był pierwszy raz od półtora roku, kiedy znów mogliśmy być razem.

To był trudny okres. Moje dzieci dorastały, a ja nie mogłem być z nimi. Czułem też, że są bezdomne. Zeszłego lata wrócili raz do Kijowa. To był niezapomniany moment. Były zachwycone, że znów mogą bawić się w swoim pokoju. Swoimi zabawkami. Albo pójść na spacer do ogrodu. Jednak Kijów nie jest teraz bezpiecznym miastem. Jako dziecko zawsze czułam się bezpiecznie. Mam nadzieję, że uda mi się dać to poczucie moim dzieciom.

- Jak przygotowałaś się na spotkanie z rodziną?

- Przygotowałem bukiet kwiatów dla żony i coś smacznego. Najważniejsze jest to, że możemy wrócić do normalnego życia w Belgii. To jest o wiele, wiele ważniejsze niż nowe zabawki dla dzieci.

- Czy obecna sytuacja na Ukrainie była głównym powodem Twojej przeprowadzki za granicę?

- Na poziomie sportowym naprawdę chciałem doświadczyć innej atmosfery po jedenastu latach spędzonych w Dynamie Kijów. W przyszłości chciałbym pozostać aktywny w świecie piłki nożnej jako menedżer lub trener, więc dobrze byłoby zdobyć doświadczenie w innym kraju. Pod względem rywalizacji Belgia jest interesująca. Poziom jest dobry, młodzi zawodnicy mają możliwość rozwoju, a trenerzy mają ciekawe pomysły.

Wojna na Ukrainie nieco ułatwiła wybór, choć odejście z Dynama po jedenastu latach było bolesne. To było tak, jakbym odciął sobie część ciała. Dodatkowo musiałem pożegnać się telefonicznie, ponieważ byłem w Polsce z drużyną narodową. W Kijowie na pewno bym płakał.

- Jak przetrwałeś ostatnie półtora roku?

- To był trudny okres. Bardzo dobrze pamiętam początek wojny na pełną skalę. Był 24 lutego, 4:00 nad ranem. Spaliśmy i nagle w naszym pokoju pojawiła się moja najstarsza córka. Płakała i krzyczała, była przerażona. Słyszeliśmy eksplozje na zewnątrz, a klamki w naszym mieszkaniu - mieszkaliśmy na 24 piętrze - zostały wyrwane przez uderzenie. Szybko chwyciłem nasze paszporty, trochę pieniędzy i ubrań, by ukryć się w piwnicy. Spędziliśmy tam trzy dni i trzy noce. Na zewnątrz było -10 stopni.

Nasi przyjaciele wyjechali na zachodnią Ukrainę, a moja żona była w ósmym miesiącu ciąży. Kilka dni później dostałem telefon od Lucescu: możemy jechać do Bukaresztu, a ponieważ mam trójkę dzieci, będę mógł wyjechać za granicę zgodnie z prawem. Kiedy byliśmy w Bukareszcie, rosyjska armia była zaledwie kilka kilometrów od Kijowa.

- Trudno to sobie wyobrazić, ale w zeszłym sezonie grałeś w rozgrywkach piłkarskich w kraju ogarniętym wojną. Jakie emocje towarzyszyły ci na boisku?

- Myślałem o tym przez długi czas na początku rozgrywek. Dlaczego to robimy? Czy społeczeństwo w ogóle potrzebuje piłki nożnej? Podczas wizyty w szpitalu rozmawiałem z rannymi żołnierzami. Piłka nożna jest bardzo ważna dla bohaterów, którzy walczą za nasz kraj. Dała im poczucie, że mogą wrócić do przeszłości, do normalnego życia. Daje im poczucie bezpieczeństwa. To dało mi energię. Mogłem coś zrobić dla tych ludzi. Bez tych słów byłoby mi o wiele trudniej grać.

- Nie bałeś się? Bo w każdej chwili mogło się coś wydarzyć.

- Większość meczów odbywała się na zachodzie lub w centrum Ukrainy. Tam było trochę bezpieczniej, ale na Ukrainie zawsze jest się w pogotowiu. Za pierwszym razem, gdy włącza się alarm przeciwlotniczy, jest to trochę szokujące, ale po pewnym czasie staje się powszechne.

- Czy jakieś mecze zostały przerwane z powodu nalotu?

- Oczywiście. Wtedy wszyscy musieliśmy udać się do schronu przeciwbombowego. To było dziwne uczucie. Istniały nawet specjalne zasady. Jeśli mecz nie mógł być kontynuowany po godzinie, obie drużyny mogły wspólnie zdecydować, czy kontynuować grę później, czy zachować wynik. Raz byliśmy w schronisku przez 40 minut. Mecz został przerwany w 88. minucie przy wyniku 2-0. Mimo to dokończyliśmy mecz. Spędziliśmy nawet kolejne dwadzieścia minut na rozgrzewce przed ostatnimi pięcioma minutami.

- Jakich emocji doświadczasz teraz, zdając sobie sprawę, że możesz wrócić do normalnego życia w Belgii?

- Nie da się opisać tego, co zobaczyłem na Ukrainie. W takim momencie człowiek uczy się doceniać wszystko o wiele bardziej. Normalny trening, dobry sen bez zakłóceń. W Kijowie alarm włączał się w nocy dwa lub trzy razy w tygodniu. Wtedy trzeba było jechać na podziemny parking i czekać, aż będzie można wrócić na górę.

Czasami siedziało się tam do 5 rano, a trening trzeba było rozpocząć kilka godzin później. Wyobraź sobie, że siedzisz tam z dziećmi, które rano muszą iść do szkoły. W Belgii możemy wrócić do normalności, ale chcę też być przydatny dla mojego zespołu jako piłkarz.

- Jak ocenisz swoje pierwsze mecze dla Westerlo?

- W meczu ze Standardem ważne było to, że jako drużyna potrafiliśmy nie stracić bramki. Zremisowaliśmy 0-0. Jak zawsze powtarzał Lucescu w Kijowie: "Zwycięstwo nie jest ważne, jeśli nie możesz wygrać następnego meczu". Każdy punkt jest teraz dla nas ważny. Ale bez nowego pozytywnego wyniku remis ze Standardem jest bezwartościowy.

- Czy jesteś zadowolony ze swojego osobistego poziomu gry?

- Nie jestem zawodnikiem, który dużo mówi o swojej grze. Chcę być graczem zespołowym. A fakt, że przyszedłem z Dynama Kijów nie oznacza, że będę tutaj świetnym zawodnikiem. Całe życie musiałem walczyć o swoje miejsce pod słońcem. Ten charakter mam we krwi i nie zmieni się on w Westerlo. Ale odpowiadając na twoje pytanie: nie widziałeś jeszcze najlepszego Sydorchuka. Wciąż potrzebuję czasu, aby się przystosować i osiągnąć swój najlepszy poziom.

- Na początku sezonu Westerlo miało wielkie ambicje, ale teraz muszą walczyć o uniknięcie strefy spadkowej. Nie przeszkadza ci to?

- Absolutnie nie. Czułem, że muszę zrobić ten krok. Cały czas siedzisz w ciepłej kąpieli, ale czasami musisz wziąć zimny prysznic. To utrzymuje ostrość i daje nową perspektywę. Na początku mojej kariery walczyłem o utrzymanie miejsca w elicie z Metalurgiem Zaporoże. Jeśli możesz wygrać tę bitwę jako zespół, rozwijasz mentalność, na której możesz budować w nadchodzących latach.

- Walka o Westerlo będzie długa.

- Będzie trudna, jestem tego świadomy. Jestem jednak przekonany, że mamy drużynę, która potrafi o siebie zadbać. W zeszłym sezonie obejrzałem kilka meczów. Widziałem podobieństwa do futbolu Dynama. Drużyna, która lubi grać uważny i konstruktywny futbol. Teraz może nie powinniśmy tego pokazywać przez jakiś czas, teraz potrzebujemy głównie punktów. Kiedy je zdobędziemy, będziemy grać dobry futbol.

Kirsten STERBAUNT

Tłumaczenie i adaptacja - Dynamo.kiev.ua. Podczas korzystania z materiału wymagane jest hiperłącze!

RSS
Aktualności
Loading...
Пополнение счета
1
Сумма к оплате (грн):
=
(шурики)
2
Закрыть
Używamy plików cookie, aby zapewnić Ci więcej opcji podczas korzystania ze strony Ok