Wczorajsza porażka Dynama z Dnipro-1 (0:1) była znacząca pod względem jednego czynnika, który w moim głębokim przekonaniu zdecydowanie był jednym z tych, które uniemożliwiły drużynie Mircei Lucescu osiąganie lepszych wyników i bardziej stabilną i pewną grę w początkowym segmencie obecnych mistrzostw Ukrainy. Ale zanim porozmawiamy o tym, co zmieniło wczorajszy wynik, najpierw kilka zdań o samym tle tego tekstu.
Ci, którzy śledzą Dynamo, doskonale wiedzą, że trzy kalendarzowe mecze drużyny w obecnym sezonie UPL zostały przełożone. A ci, którzy nie śledzą, jestem pewien, że i tak o tym wiedzą, ponieważ główny trener Kijowian Mircea Lucescu prawie w każdym publicznym komentarzu lub wywiadzie powiedział, że trzy zwycięstwa w trzech przełożonych meczach pozwolą jego drużynie zająć pierwsze miejsce w tabeli.
Na przykład: "Co prawda jesteśmy teraz osiem punktów za Szachtarem, ale z trzema meczami w garści możemy wysunąć się na prowadzenie". Albo inny, tuż przed meczem z Dnipro-1:"Naszą przewagą jest to, że mamy trzy mecze w zapasie".
Jednym słowem mówimy o tym, że trener Dynama aktywnie wykorzystywał tezę o warunkowym prowadzeniu pod względem straconych punktów. Osobiście nigdy nie widziałem zdrowego rozsądku w dokonywaniu kalkulacji "według straconych punktów" - z mojego punktu widzenia to absolutnie to samo, co dzielenie skóry na niedźwiedziu, który nie został zabity. Co więcej, takie podejście stoi w poważnej sprzeczności z logiką. Przecież jeśli założymy, że drużyna zgarnie maksimum punktów w przełożonych meczach, to równie dobrze możemy założyć, że drużyna zgarnie maksimum punktów we WSZYSTKICH pozostałych meczach turnieju.
Czyli jeśli mówimy, że Dynamo jest liderem pod względem straconych punktów, to wygląda to na jakiś półśrodek, jakieś niedopowiedzenie. Trzeba powiedzieć wprost: Dynamo jest mistrzem Ukrainy pod względem straconych punktów. W końcu, jeśli maksymalna liczba punktów w przełożonych meczach przyniesie Dynamo pierwsze miejsce, to maksymalna liczba punktów w pozostałych meczach pozostawi drużynę na pozycji lidera. Mistrzostwo pod względem straconych punktów - tak to chyba powinno się nazywać.
Ale do diabła ze mną. Niektórzy lubią liczyć punkty, których jeszcze nie zdobyli - jak to mówią, nie ma co, jeśli to tworzy nastrój lub przynosi spokój. Problem w tym przypadku jest zupełnie inny. Kiedy trener raz po raz mówi głośno, że jego drużyna prowadzi pod względem straconych punktów (a w rzeczywistości jest na szóstym lub siódmym miejscu), to gwarantuje, podkreślam, gwarantuje, że będzie to miało szkodliwe konsekwencje dla tej właśnie drużyny. I będę argumentował, dlaczego tak jest.
Faktem jest, że zawodnicy drużyny nie są w próżni, czytają również wypowiedzi swojego trenera. W tym o przywództwie, które nie istnieje, ale które, jak się okazuje, istnieje. I chłoną tę tezę jak gąbka, nawet nie zwracając na nią uwagi. Chłoną, bo jest to wypowiedź głównego trenera ich drużyny, któremu ufają, którego słuchają, który jest kapitanem ich statku. I ten trener, zamiast oczekiwanego (z mojego punktu widzenia) "najpierw zgarniecie tę maksymalną ilość punktów w przełożonych meczach!" mówi o prowadzeniu "przez przegraną".
Można by jakoś zrozumieć tę tezę w sytuacji, gdy miałaby ona zastosowanie do drużyny pewnie prowadzącej po mistrzostwo, idącej bez porażek (a przynajmniej prawie bez porażek!). Ale gdy drużyna wyraźnie gra na zwłokę, gdy przegrywa niemal w każdym meczu (i to często więcej niż jedną bramką!), gdy przed meczem z Dnipro-1 wygrała tylko pięć z ośmiu meczów na arenie krajowej (wliczając Puchar Ukrainy) (czyli przegrała 38% meczów; a teraz po porażce z Dnipro-1 ta wartość wynosi już 44%), to po prostu nie mogę zrozumieć, jak trener takiej drużyny może w ogóle wspominać o liderowaniu pod względem straconych punktów. To nawet nie jest nonsens. To wygląda na kompletną utratę orientacji w rzeczywistości.
A piłkarze, powtarzam, słyszą to wszystko, czytają to wszystko. I nieuchronnie również tracą orientację w rzeczywistości. I co? Zgadza się - wychodzą na boisko jako liderzy pod względem straconych punktów. Wchodzą na boisko jako drużyna, która dobrze sobie radzi, która pewnie prowadzi i przewodzi w turnieju. Ale w rzeczywistości nie radzą sobie zbyt dobrze! I kiedy drużyna znów staje w obliczu sytuacji, w której przeciwnik, jak się okazuje, również potrafi grać w piłkę na tym samym poziomie, kiedy gra nawet lepiej w niektórych fragmentach meczu, drużyna jest zagubiona - zawodnicy nie rozumieją, co się dzieje ("Jak to? Jesteśmy liderami i idzie nam dobrze, drapiemy się do przodu bez żadnych porażek"). Wszystko to nieuchronnie prowadzi do natychmiastowego zdenerwowania, dezorientacji i tylko pogarsza sytuację.
A co potem robi trener? A trener na pomeczowej konferencji prasowej mówi, że dominowaliśmy i stworzyliśmy wiele szans! Po prostu piłkarzom zabrakło koncentracji. A to, że straciliśmy bramkę nie jest żadnym problemem, problemem jest tylko to, że nie strzeliliśmy gola. Czyli ogólnie wszystko jest dobrze. A drużyna znowu chłonie to "wszystko jest dobrze" jak gąbka. I przechodzi do kolejnej rundy utraty orientacji w rzeczywistości - znowu wszystko jest w porządku, jest na fali, nadal jest liderem w tym turnieju pod względem straconych punktów. A potem znów wychodzi na pole z tym w głowie. I znów dostaje darmowy bilet do rzeczywistości. Od "Polesia", od "Obołona", od "Dnipro-1"..... Cykliczna sytuacja.
Ale porażka z Dnipro-1 miejmy nadzieję przerwie tę cykliczną sytuację. Chodzi o to, że teraz Dynamo nie jest już jedynym liderem pod względem straconych punktów. Owszem, jeśli do obecnych 15 punktów, które są w dorobku ekipy z Kijowa, dodamy 9 "efemerycznych" oczek w trzech przełożonych meczach, otrzymamy 24 - to więcej niż prowadzący Kryvbas (23). Ale, jak to w anegdocie, "jest pewien niuans". Nie tylko Dynamo przekładało mecze. Na przykład Dnipro-1 nie rozegrało dwóch meczów. Szachtar i Ruh mają po jednym przełożonym meczu. A jeśli założymy, że Dynamo zgarnia maksymalną liczbę punktów w przełożonych meczach, to takie samo założenie należy przyjąć w stosunku do Dnipro-1, Szachtara i Ruh, prawda? Nie tylko Dynamo powinno mieć prawo do określenia swojej potencjalnej pozycji w turnieju na podstawie straconych punktów.
Tak więc jest. Dla tych, którzy lubią liczyć niezdobyte punkty, jest świetna opcja rekreacyjna: usiąść i obliczyć wszystkie warianty układów dla przełożonych meczów wszystkich drużyn UPL. A wszystkim innym powiem od razu: Dynamo nie zostanie jedynym (dokładnie jedynym) liderem w żadnym z tych układów. Nawet jeśli zgarnie dziewięć z dziewięciu punktów w trzech przełożonych meczach.
Dlatego jest nadzieja, że może przynajmniej teraz frazesy o liderowaniu Dynama pod względem straconych punktów wreszcie przestaną być słyszalne.
Podsumowując, chcę powiedzieć najważniejsze. Sytuacja z ciągłym głoszeniem przez trenera tezy o liderowaniu przez stracone punkty to tylko jeden z przykładów na to, jak łatwo oderwać drużynę od rzeczywistości i tym samym zaszczepić w niej szkodliwe nastawienie psychologiczne, tło - jakkolwiek chcecie to nazwać. Może mógłbym napisać kilka linijek o innych przykładach, ale z zasady tego nie zrobię. Bo moim celem nie jest napisanie kanwy "o tym, jak wszystko jest źle", ale podjęcie próby pokazania na jednym, przykładowym przykładzie, co można zmienić, by Dynamo miało więcej szans na pokazanie swojego potencjału gry. I zgarniać więcej punktów. Prawdziwych! Już zdobytych! Nie z równoległego wszechświata.
Dopóki zespół będzie wychodził na boisko oderwany od rzeczywistości, dopóki będzie rozpoczynał mecz myśląc w podświadomości o swojej wyjątkowości i ekskluzywności w tych mistrzostwach, dopóty trudno oczekiwać jakiejkolwiek globalnej poprawy. Tak było na przykład w sezonie 1998/99, kiedy Dynamo było szczególne i wyjątkowe (nawet jak na standardy europejskie), ale nawet w tamtym zespole jego trener nie pozwalał drużynie myśleć o sobie w taki sposób. A teraz realia naszego futbolu są takie, że Dynamo nie jest wyjątkowe i wyjątkowe, i jestem pewien, że tylko z takim zrozumieniem można wyjść na mecz z nastawieniem, które pozwoli pokazać potencjał gry.
Alexander POPOV
P.S. W temacie punktacji, szczególny kontrast z obecną sytuacją pojawił się niedawno, gdy Serhij Rebrow, trener reprezentacji Ukrainy, powiedział w odpowiedzi na pytanie o tabelę: "W ogóle nie patrzyłem na tabelę. Na co tu patrzeć? Jest najbliższy mecz, który musimy wygrać". Proponuję zastanowić się, co w takiej sytuacji będzie siedziało w głowach zawodników. I z jakim nastrojem przystąpią do meczu.
=================================================================
Благодарю за публикацию коллега Шурик! И раз уж Вы, с моей точки зрения, к месту упомянули о команде сезона -1998/99, а в P.S. - удачную реплику Сергея Реброва, одного из состава той Команды, то стоит, полагаю, напомнить и о том, как В.В.Лобановский, в ту пору ГТ "Динамо", исподволь прививал своим подопечным психологию победителей...
Отложеные встречи нужно еще выиграть что при такой игре весьма проблематично.
Все мы знаем, что состав команды крайне слабый. Так вот, исходя из этого, команде нужен тренер не уровня Гвардиолы, Клоппа или "гениального Луческу" (которые играют на "чистых игроках", - кто на лучших, кто на перспективных бразильцах), а тот, что сможет объединить в единое целое всех, кто оказался под его тренерской рукой. Объединить и сделать из игроков команду. Это тренер, типа Вернидуба, который в любом клубе умеет создать нужную атмосферу и заставить всех работать на общий результат.
Вы вообще о чём???
О!... Вспомнил ещё Шапаренко.
Всё???
Все мы знаем, что состав команды крайне слабый.
Состав Динамо с дворовыми командами? Тогда -да. Это просто звёзды. С остальными участниками чемпионата? Так его уровень упал ниже плинтуса, что и показывают международные матчи.
Так ви визнастесь для початку, в нас "крайнє слабий состав" чи все таки ми програємо "дваравим камандам"? Треба ж якось адекватніше "аналізувати", чи ви думаєте я як ви, забуваю що ви писали минулого коменту?
Последний пример, где он говорит, что причина поражения в нём.
Прозрел? Отнюдь, т.к. далее он говорит, какую невыполнимую задачу он взвалил на себя - из команды ушли 11 ключевых игроков (ключевых!!!) и ему просто не хватает времени вырастить новую команду. Смысл понятен? Какая критика, если мы и так на первом месте (по потерянным)?!
На самом деле в заголовке следовало бы поменять слово "что" на слово "кто" и этим "кто" будет не один Луческу, а, в первую очередь, тот, кто довел клуб до столь плачевного состояния.
На жаль, наслідки цього ми ще будемо відчувати не один сезон!
Шкода, що навіть Г. Суркіс цього не розуміє(І. Суркіс скоріш за все, ще в гіпнотичному трансі, який йому навіяв луческу)!
Циганков, Миколенко, Забарний. Ці гравці вже зовсім інші, вони прогресують
А Динамо котиться вниз..Глибше і глибше...
П....ць просто
Суркис .
2020 год
Ми ж розумніші всіх !)
Нужно же как то реагировать на очередное поражение.
Буде, віримо. Без сумніву
Психологія - тонка річ. А для гравців, яких ще до початку чемпіонату зарахували до рангу чемпіонів - це взагалі "незвідана територія".
Молоді хлопці (Бражко, Дячук, Волошин, Ванат, тощо), не можуть зрозуміти, як таке з ними можуть робити якісь "ноунейми" на кшталт, Філіппова, Будківського, Козака та інших?
А ті, що постарше в ДК (Андрієвський, Сирота, Попов) молодим не в поміч, - зона комфорту це не жарти.