Znany dziennikarz telewizyjny Ruslan Svirin mówi o przedwczesnej śmierci swojego kolegi, redaktora naczelnego magazynu Football, Artema Frankova.
"Artem Frankov, redaktor naczelny tygodnika Football, zmarł. Nagle, z powodu udaru mózgu. Znaliśmy się, odkąd przeprowadził się z Charkowa do Kijowa pod koniec lat 90. Został wprowadzony do Republiki podczas przerwy w jakimś zwykłym meczu DC w mistrzostwach Ukrainy przez szanowanego Ołeksandra Łypenkę, który potem żartował ze wszystkich wewnętrznych gier zespołu (obaj staliśmy obok mnie w tej starej loży prasowej, było jeszcze niewielu dziennikarzy, a także widzów na trybunach. Była sobota, jesień, a dzień był ciepły).
Artem był bardzo bystrym człowiekiem. Był rok młodszy ode mnie. Czyli miał 53 lata. Od początku inwazji na pełną skalę nagrywał z Obolonu pokrzepiające filmy o bieżącej sytuacji, aż do wycofania się Rosjan z okolic Kijowa, po czym wrócił do piłki nożnej. Zaczął wydawać elektroniczną wersję kultowego Futbolu, którego był stałym redaktorem naczelnym. Dzieci zostały bez ojca. Jedyną dobrą rzeczą jest to, że jego śmierć była łatwa, a przynajmniej szybka.
Teraz rozumiem, dlaczego tłumaczył, że nie był już fizycznie gotowy na wojnę na froncie ze względu na stan zdrowia. I tak, był oficerem (a raczej miał stopień oficerski), choć oficerem "marynarki", wydziału wojskowego uczelni cywilnej. Był szczęśliwy w życiu rodzinnym. Tacy ludzie są w mniejszości i w ogóle to rzadkość w naszych "wesołych" czasach. Był genialnym szachistą. Spoczywaj w pokoju, mój przyjacielu..." - napisał Svirin na Facebooku.