Napastnik Dinaza Wiaczesław Szewczenko skomentował skandaliczny epizod, który miał miejsce w pierwszym meczu ligowym z Girnyk-Sport.
W 60. minucie meczu, przy wyniku 0-1, napastnik gości Wiaczesław Szewczenko, który wszedł jako zmiennik w drugiej połowie, otrzymał żółtą kartkę od sędziego Wasyla Faidy za rozmowę, a cztery minuty później bezpośrednią czerwoną kartkę. To rozwścieczyło Szewczenkę i uderzył sędziego głową w klatkę piersiową, w stylu Zinedine'a Zidane'a w finale Mistrzostw Świata przeciwko Włochom, kiedy Francuz w ten sam sposób ogłuszył Marco Materazziego.
- Viacheslav, co się stało w tym momencie z sędzią, dlaczego tak zareagowałeś?
- Wszystko wydarzyło się oczywiście z powodu stronniczego sędziowania. Po prostu nie mogłem na to patrzeć - jak młodzi chłopcy, którzy dopiero zaczynają grać w piłkę nożną, są zabijani przez kogoś z gwizdkiem i wyśmiewani.
Szanuję sędziów, komunikuję się z wieloma z nich osobiście i w całej mojej karierze nie pamiętam takich przypadków od siebie w stosunku do sędziów. Ale w tej sytuacji żałuję tylko jednego - że nie uderzyłem go mocniej, żeby dobrze zapamiętał, że tak nie można sędziować.
- Rozumiem, że dał ci czerwoną kartkę za pyskowanie. Co mu powiedziałeś i co on odpowiedział?
- Na początku pokazał mi żółtą po tym, jak powiedziałem mu: "Daj spokój, bądź trochę ostrożniejszy!". A za drugim razem, gdy byłem 20 metrów od niego, po prostu skomentowałem jego zachowanie: "Jak długo możesz gwizdać?". Po czerwonej kartce straciłem nerwy.
- Co Golovko powiedział ci po meczu?
- Borysowicz nie komentował tego momentu, analizowaliśmy tylko mecz.
- Nie rozmawiałeś z sędzią po meczu?
- Chciałem z nim porozmawiać, ale wyprowadzali go pod strażą po takim meczu i zdążyłem mu tylko powiedzieć, że jest złodziejem! Niech ten mecz i jego czyny ma na sumieniu.
- Czy w drużynie jest już powołany Zidane?
- Do Zidane'a mi jeszcze daleko, znokautował mnie, a ja go tylko lekko dotknąłem.
- Czy klub ukarał cię grzywną?
- Nie było jeszcze spotkania klubowego. Myślę, że zdecydowanie powinni mnie ukarać! Nigdy bym sobie na to nie pozwolił, gdybym był młodszy. Dlatego traktuję każdy mecz tak, jakby był moim ostatnim i podchodzę do wszystkiego bardzo poważnie i emocjonalnie.
- I ostatnie pytanie. Nie boisz się, że przez ten czyn możesz dostać długą dyskwalifikację, która może zakończyć twoją karierę?
- Nie boję się i mam nadzieję, że dyskwalifikacja będzie sprawiedliwa, biorąc pod uwagę, że nie użyłem rąk. Musimy poczekać i zobaczyć.
Andriy Piskun